Prośmy Pana, aby Jego miłosierdzie było w naszych sercach, by je napełniało, a następnie wylewało się na naszych bliźnich.
fot. wikipediakomentarze Bractwa Słowa Bożego,
autor: ks. Mateusz Stróżewski
Pierwsze czytanie: Ga 5,1-6
Narodziny chrześcijaństwa dały ludziom nową koncepcję wolności. Jej fundamentem jest Chrystus i nauka, którą głosił. Uwolniła ona ludzkie serca od przepisów i zwyczajów przestrzeganych przez Żydów, jak i kultu bożków pogańskich. Święty Paweł przestrzega mieszkańców Galacji przed powrotem do tych obyczajów, zachęca ich do konsekwentnego trwania przy Chrystusie. To samo napomnienie kieruje dzisiaj do każdego z nas. Pragnie, by wiara w Chrystusa, który był i jest samą miłością, była naszą przewodniczką. W każdym z nas codziennie trwa walka o dobro, o czas na modlitwę, o bycie uczciwym w pracy itp. Zmaganie, którego jesteśmy świadomi, innym razem może wydawać się nam ludzką złośliwością, pechem czy samotnością. W pojedynkę bardzo trudno z tym sobie poradzić, dlatego towarzyszy nam Chrystus, który, jeśli Mu na to pozwolimy, będzie naszym niezawodnym towarzyszem. Z Nim dostrzeżemy ogrom dobra, które nas otacza i umacnia, motywuje do dawania ze swojego serca tego, co najlepsze, co każdego dnia otrzymujemy od Ojca. Bezinteresowny dar z siebie, z talentów i zdolności buduje ludzką wspólnotą i dowodzi działania Bożej łaski w nas.
Psalm responsoryjny: Ps 119, 41. 43,44-45.47-48
Wraz z psalmistą wołamy dzisiaj o wylanie na nas Bożej łaski. Podobnie jak autor natchniony pragniemy być wierni Bożym przykazaniom, gdyż one wyrażają naszą miłość do Boga i bliźniego. Wiemy, że Boża łaska, moc Ojca pomagają nam je wypełniać. Dzięki temu Dekalog nie jest uciemiężeniem i wielką trudnością, lecz pomocą na drodze kroczenia po ścieżkach Bożych. Oddajemy się Bożemu prowadzeniu i gorąco wierzymy, że to On nas zbawia, bo sami nie jesteśmy w stanie tego dokonać. Świadomość Bożego działania, opieki i pomocy napełnia nas radością oraz motywuje do życia godnego nieba.
Ewangelia: Łk 11, 37-41
Ewangelista prowadzi nas dzisiaj do domu faryzeusza. Gospodarz zaprosił Jezusa na posiłek. Warto nadmienić, że w krajach Bliskiego Wschodu zazwyczaj jadano dwa razy dziennie, pierwszy posiłek spożywano około południa, a główny po południu lub wieczorem. Prawdopodobnie chodzi o posiłek południowy, nie jest on specjalnie długi i zaprasza się na niego gości, którzy nie należą do grona najbliższych przyjaciół. Miłosierdzie Boże spotyka się z ludzkim osądem.
Faryzeusze to jeden z odłamów judaizmu w czasach Jezusa. Jego przedstawiciele skrupulatnie zachowywali zewnętrzną poprawność i gorliwość w wypełnianiu Prawa. Faryzeusze żywili przekonanie, że nie mają sobie nic do zarzucenia. Pod płaszczykiem poprawności ukrywali miłość do pieniędzy i bogactwa. To w dużej mierze one stanowiły kryterium oceniania drugiego człowieka. Bywało one surowe, pozbawione głębszej oceny życia, okoliczności, brakowało w nim miłosierdzia. Panu Jezusowi został poczyniony zarzut nieobmycia rąk przed zwykłym posiłkiem, czyli zlekceważenia zwyczaju, którego nie było w Starym Testamencie, który faryzeusze najprawdopodobniej zaczerpnęli z przepisów świątynnych. Dotyczyły one czystości rytualnej kapłanów w czasie pełnienia służby świątynnej. Przestrzeganie tego zwyczaju nie skutkowało tym, że ktoś stawał się lepszy. Taki szczegół był dla Chrystusa okazją do zwrócenia uwagi na wnętrze, które bardziej potrzebuje oczyszczającego obmycia. Ludzkie serce to przestrzeń relacji z Bogiem, miejsce, w którym dokonują się nasze oceny, wartościowanie, z niego wychodzi to, co dobre, i to, co złe. Pouczenie Mistrza dało faryzeuszom do myślenia, Zachęciło, by miłosierne spojrzenie wzięło górę nad ludzkim osądem i by zalało ogromem boskiej potęgi ludzką nędzę.
Prośmy Pana, aby Jego miłosierdzie było w naszych sercach, by je napełniało, a następnie wylewało się na naszych bliźnich.