Otrzymujemy, ale nie dziękujemy. Dzieją się w naszym życiu rzeczy ważne, ale nikomu o nich nie mówimy. Niektórzy ludzie i sam Pan Bóg są dla nas ważni, ale nigdy nie dajemy im tego odczuć.
Fot. Pixabay - CC0komentarze Bractwa Słowa Bożego,
autor: o. Dariusz Pielak SVD
Pierwsze czytanie: Tt 3, 1-7
Nowe życie, które chrześcijanin otrzymuje na chrzcie świętym, powinno przejawiać się we wszystkich sferach życia - również w tym, co odnosi się do wymiaru społecznego. W Nowym Testamencie niejednokrotnie znajdujemy wezwania skierowane przez apostołów do chrześcijan, aby byli posłuszni władzom doczesnym. Z drugiej strony, na przestrzeni wieków pomiędzy Kościołem a władzami świeckim dochodziło do napięć i konfliktów. Niejednokrotnie konflikty te przeradzały się w krwawe prześladowania wierzących. I to nie tylko w miejscach i okresach, kiedy Kościół miał duży wpływ społeczny, ale również tam, gdzie chrześcijaństwo było zjawiskiem marginalnym i głos chrześcijan nie miał znaczącej siły.
Na czym polega problem? Otóż wypełnienie przez chrześcijan zalecenia podporządkowania się władzom, to tylko połowa kwestii. Bo zobowiązania nie są w tym przypadku jednostronne. Katechizm Kościoła Katolickiego mówi: „Władze polityczne są zobowiązane do poszanowania podstawowych praw osoby ludzkiej” (2237). Co do religii to tym podstawowym prawem jest wolność wyznania i szacunek dla przekonań i praktyk religijnych. Dlatego też szacunek, jaki okazuje władza kwestiom religijnym, lub jego brak jest swego rodzaju testem na moralną jakość tej władzy.
Psalm responsoryjny: Ps 23, 1b-3a. 3b-4. 5. 6
Funkcja pasterska była jedną z najbardziej odpowiedzialnych w starożytnym Izraelu. To właśnie pasterze, a zatem królowie i kapłani, odpowiedzialni byli za kierunek, w którym prowadzony był naród. Jak pokazuje historia zbawienia, często mylili się oni ze swoim powołaniem i zamiast prowadzić naród wybrany po ścieżkach Bożych, sprowadzali go na manowce bałwochwalstwa i odstępstwa od prawdziwej wiary. Dlatego funkcję pasterską zmuszony był przejmować sam Bóg, powołując jako przeciwwagę dla złych pasterzy charyzmatycznych przywódców i proroków.
Nasze czasy odznaczają się dużym bogactwem przysłowiowych „pasterzy”. Są nimi nie tylko przywódcy duchowi i polityczni, ale również osoby uznawane za autorytety moralne i społeczne. Niekiedy są to znane i uwielbiane przez tłumy gwiazdy sportu i show biznesu.
Dzisiejszy psalm przedstawia nam Pasterza, który, prowadząc po właściwych ścieżkach, wiedzie nas nad wody, gdzie można odpocząć. To znaczy, że Pasterz wprowadza nas w świat prawd i wartości, które są w stanie dać człowiekowi pokój i nadzieję, bo odnoszą się do kwestii jego ostatecznych celów. Nie zamykają się tylko w świecie doczesnym, ale otwierają serce ludzkie na prawdy odwieczne.
Starajmy się słuchać głosu tego unikalnego Pasterza w naszym codziennym życiu!
Ewangelia: Łk 17, 11-19
Warto rozważać Ewangelię w najdrobniejszych szczegółach, bo jest ona dla nas nieustannym źródłem poznania wielkiej tajemnicy naszego Boga. W dzisiejszym urywku uderza nas pewien paradoks. Pan Jezus uzdrawia dziesięciu trędowatych i wysyła ich do kapłanów, na których spoczywała odpowiedzialność oceny stanu osób chorych i udzielenia ewentualnego pozwolenia na powrót do normalnego życia. Jednakże jeden z trędowatych, widząc, że jest uzdrowiony, wraca, aby podziękować. Czy pozostali zrobili coś niewłaściwego? Nie! Oni dokładnie wykonali polecenie Jezusa. Dlaczego zatem Pan Jezus tak bardzo wyróżnił tego, który wrócił? Otóż dlatego, że wykazał się on szczególną wrażliwością. Nie ograniczył się jedynie do wypełnienia tego, co polecone, ale idąc za głosem swego szlachetnego serca, wrócił do Jezusa z dziękczynieniem.
Wydaje się to czymś bardzo banalnym w swojej prostocie, ale jakże często takich prostych reakcji brakuje w naszej religijności i w naszym życiu codziennym. Otrzymujemy, ale nie dziękujemy. Dzieją się w naszym życiu rzeczy ważne, ale nikomu o nich nie mówimy. Niektórzy ludzie i sam Pan Bóg są dla nas ważni, ale nigdy nie dajemy im tego odczuć. Usprawiedliwiamy się przy tym, że to może nie jest potrzebne, że przecież i tak wszystko wiadomo.
A jednak dzisiejsza Ewangelia zachęca nas do tej hojności uczuć - do dziękowania, do płakania z płaczącymi i śmiania się ze śmiejącymi się, do wysyłania pocztówek i robienia drobnych gestów miłości. Okazuje się, że taka prosta wdzięczność to cecha Boska w człowieku.