Rzecz ma się tak: wróbel Riko wychowuje się w bocianim gnieździe, przekonany, że jest bocianem. Kiedy nadchodzi czas odlotu do ciepłych krajów, musi zostać, ale nie przyjmuje tego do wiadomości.
W podróży do Afryki – różnymi środkami transportu – towarzyszą mu poznani po drodze sowa Olga i papuga Kiki. Po wielu perypetiach czeka ich chwila tryumfu i czułe spotkanie rodzinne nad Wielkim Jeziorem. Wygląda to więc na klasyczne kino drogi, z poszukiwaniem przez bohatera prawdy o sobie, z happy endem po amerykańsku, a wszystko na tle urozmaiconych, kolorowych pejzaży.
Jeśli chodzi o szczegóły, to akcja zaczyna się tragiczną śmiercią rodziców Rika, a potem kilkakrotnie jeszcze opłakuje się prawie martwych bohaterów. Napięcie i groza oscylują w górnych rejestrach: są złowrogie bestie o wielkich zębach i świecących oczach, dochodzi do dramatycznych upadków z wysokości i bliskich spotkań z twardymi powierzchniami, wrzaskliwych awantur, rękoczynów i katastrof, włącznie z tym, że Riko i Olga doprowadzają ścigających ich wrogów do zderzenia z ciężarówką – po czym tylko oni dwoje lecą dalej. Wszyscy główni bohaterowie cierpią na zaburzenia tożsamości i prezentują dość pokręcone emocje, wymyślają sobie od schizofreników (!), próbują amatorskiej psychoanalizy („Widzę, że problemy z tatusiem były”) i unikają prawdy aż do momentu, gdy przywalają nią bliskim osobom jak bejsbolowym kijem. Nie mówiąc o bzdurach typu: krwiożercze nietoperze polują na ptaki, a dobroduszna sowa żywi się owadami (bytami, w odróżnieniu od ptaków, oczywiście bezosobowymi) i hamburgerami.
Owszem, kilka razy słyszałam na sali śmiech – głównie dorosłych. Jest tu bowiem np. pomysł autentycznie świeży i zabawny: siedzące na liniach wysokiego napięcia gołębie-nałogowcy, które są „zalogowane” i porozumiewają się charakterystyczną netową grypserą. Mogłabym te scenki – mimo pewnej drastyczności – uznać za kultowe, na równi z tymi w filmie „Gdzie jest Nemo”, w których głupawe, żarłoczne mewy krzyczą: „Daj! Daj!”. Ale jednak nie w tym filmie. Bo film jest prawie udany. A prawie to za mało, żeby zabrać dzieci do kina.
„Riko prawie bocian”. Niemcy 2016. Animowany/komedia. 85 minut. Reżyseria: Toby Genkel, Reza Memari. Dubbing polski: Bernard Lewandowski, Magdalena Boczarska, Piotr Gąsowski, Małgorzata Kożuchowska, Tomasz Karolak i inni. Dystrybucja: Kino Świat