Tak już jest, że posługujemy się przede wszystkim słowem pisanym. Nie słowem mówionym. A przecież do czasów powszechnej edukacji, a więc gdzieś do XIX wieku (i to nie w każdym kraju w Europie), gdy większość ludności zaczynała pisać i rozumieć tekst pisany, społeczeństwa oparte były na słowie mówionym.
Mamy więc dopiero około dwieście lat dominacji słowa pisanego. Zwrot ten dokonał się właściwie rewolucyjnie, tzn. w przeciągu zaledwie kilku pokoleń, i to bez pytania ich o zdanie. O wiele dłużej przekaz odbywał się bowiem za pomocą żywego słowa. A zatem miało ono (i nadal ma) większy wpływ niż słowo pisane. Co więcej, nauka dziś dobitnie to potwierdza.
Wiemy już, że w żywym słowie poza znakiem graficznym, dochodzi jeszcze intonacja, milczenie, parajęzyk, jak np. śmiech, które silnie wpływają na nasze emocje i nastrój. A bez emocji nasz świat staje się bezbarwny, pozbawiony kolorytu i nasycenia. Co to wszystko mówi nam, ludziom zanurzonym w przekazie pisanym?
Dobrze byłoby, od czasu do czasu, wrócić do słowa mówionego, dobrego słowa. Choć język, tzn. umiejętność wypowiadania słów, ma swoje ograniczenia – co zauważył już Heidegger – to zasadniczo bez niego nie możemy się porozumieć, zrozumieć lub zwyczajnie porozmawiać. Bez wypowiadania słów, nawet gdy zawierają omyłki, nie jesteśmy w stanie ze sobą żyć. Stajemy się krążącymi po orbicie atomami, które nie mogą się spotkać.
Ponadto, wypowiadając słowo, tworzymy rzeczywistość. Budujemy jakby ten świat na nowo. A jednocześnie regulujemy nasz świat wewnętrzny, porządkujemy myśli, stając się w ten sposób bardziej zjednoczeni sami z sobą. Słowo wypowiadane ma bowiem ogromną siłę – coś w nas zmienia, coś w nas odkształca – mówi się, że słowo pada, a padając odciska przecież swój kształt – i coś w nas formuje.
Potrzebujemy słów, i to wielu słów – dobrych słów. Nie zawsze wywiera ono swój wpływ od razu, natychmiast. Dlatego św. Benedykt zawarł w swojej regule zdanie: „Słuchaj synu nauk mistrza”. Nie zapisał: „posłuchaj”, jakoby tylko jeden raz. Słuchaj zatem tych nauk teraz, jutro, pojutrze, słuchaj ich często. Piętnaście wieków później, Zbigniew Herbert z kolei pisał: „Powtarzaj wielkie słowa, powtarzaj je z uporem”.