Rosja, tak, jak wcześniej ZSRR, twierdzi, że 17 września 1939 r. nie było żadnej agresji, a jedynie „bratnia pomoc” dla narodu białoruskiego i ukraińskiego. Jak twierdzi, jest na to dowód: polskie wojsko się nie broniło. Tymczasem walki trwały. W Wilnie nasi żołnierze zniszczyli kilkanaście czołgów wroga.
Walki o Wilno mają zostać pokazane w filmie, realizowanym przez Fundację Joachima Lelewela przy współpracy z Telewizją Polską. Powstaje godzinny, fabularyzowany dokument o roboczym tytule „Wilno 1939”. Tygodnik „Idziemy” objął nad nim patronat medialny.
Obrona miasta miała miejsce 18-19 września. Po stronie polskiej walczyły siły równe trzem pułkom piechoty z kilkunastoma działami oraz pociągiem pancernym; po stronie sowieckiej – trzy brygady pancerne i dwie dywizje kawalerii. Potem polskie oddziały wycofały się na Litwę, a część trafiła do Grodna, które walczyło trzy dni – od 20 do 22 września.
Film pokaże, jakie było Wilno we wrześniu 1939 r., i unaoczni tragedię miasta i stacjonującego w nim Wojska Polskiego, gdy okazało się, że obrona przed dwoma wrogami nie ma szans. Zarazem będzie świadectwem postępowania Litwinów we wrześniu 1939 r. – wbrew naciskom Berlina kraj ten pozostał neutralny, a wszystkie relacje mówią o życzliwym przyjęciu polskich żołnierzy i dobrych warunkach internowania.
Fundacja Joachima Lelewela, dzięki wsparciu rządowego programu „Niepodległa”, zorganizowała we wrześniu ub.r. widowisko historyczne – rekonstrukcję „Wilno 1939 w Suwałkach”. Dała ona przedsmak tego, co pojawi się w filmie. Uczestniczyło w niej 40 rekonstruktorów (także Litwini i Polacy z Litwy), samochód pancerny, samochód „Łazik” i działo. Film będzie realizowany w Polsce i oczywiście też w Wilnie, a partnerem po litewskiej stronie jest polski portal Wilnoteka.
Wciąż brakuje środków, organizatorzy bardzo więc proszą o wpłaty, choćby niewielkie https://zrzutka.pl/uad5za.