W nowym „Królu Lwie” zwierzęta wyglądają jakby wyjęte z dokumentu przyrodniczego, na który została nałożona animacja komputerowa.
Nowa wersja „Króla Lwa”, słynnego filmu wytwórni Disneya, różni się od pierwowzoru z 1994 r. Przede wszystkim została zrealizowana w innej technice. Słynny obraz sprzed 25 lat był utworem podobnym do klasycznych rysunkowych dzieł disneyowskich z życia zwierząt („Bambi”, „101 Dalmatyńczykow” itd). Po premierze okrzyknięto go arcydziełem animacji, podkreślano, że był bardziej dynamiczny od utworów klasycznych, a niektóre sceny wydawały się zbyt drastyczne dla dzieci. Jednak postacie zwierząt były narysowane zgodnie z kanonem tradycyjnego filmu rysunkowego.
W nowym „Królu Lwie” zwierzęta wyglądają jakby wyjęte z dokumentu przyrodniczego, na który została nałożona animacja komputerowa. W konsekwencji postacie wydają się bardziej naturalne i bliższe życiu. Film, który właśnie znalazł się w kinach, jest o pół godziny dłuższy od pierwszego, trwa prawie dwie godziny. Akcja jest taka sama, jednak w remake twórcy włączyli liczne sceny z życia przyrody, co przyczyniło się do wykreowania modnego dziś klimatu ekologicznego, zgodnego z ideologią politycznej poprawności.
Autorzy ukazują tu przygody i dramaty zwierzęcych bohaterów w sposób podobny do ludzkich emocji i przeżyć. Zwierzęta zachowują się i reagują jak ludzie: przeżywają uczuciowe i miłosne perypetie, rywalizują ze sobą, walczą o władzę itd. Akcja rozgrywa się w afrykańskiej krainie, gdzie królem zwierząt jest sprawiedliwy lew Mufasa. Jego następcą zostaje jego synek Simba, który z czasem staje się głównym bohaterem filmu. Simba chce jak najszybciej dorosnąć, w związku z czym, nie słuchając przestróg ojca, wpada w kłopoty i w dramatycznych okolicznościach widzi śmierć króla zwierząt Mufasy, zdradzonego przez żądnego władzy wiarołomnego brata, sprzymierzonego ze złowrogimi hienami. Simba opuszcza stado, aby po kilku latach powrócić i – wspomagany przez zakochaną w nim Nalę – walczyć o tron. Mamy tu więc akcję przeniesioną z klasycznych bajek o dobrych i złych królach, królowych, królewiczach i księżniczkach. Walka o władzę zawsze powiązana tam była ze zmaganiami o zwycięstwo dobra nad złem. Można także snuć analogie z poważnymi utworami literatury i teatru europejskiego, np. z dziełami Szekspira, których tematem jest walka o władzę. W szeroko pojętej kulturze popularnej często wszak zawarte bywają poważne treści.
Z związku z premierą „Króla Lwa” należy także zadać pytanie, czy film ten, a także liczne pozycje z repertuaru „familijnego” (stanowiące obecnie trzecią część repertuaru kin wielocalowych!), można pokazywać trzylatkom albo czterolatkom. Rodzice często bezkrytycznie idą z nimi do kina, nie biorąc pod uwagę, że w kreskówkach jest coraz więcej brutalizmów, wulgarności językowej, przemocy i hałaśliwej muzyki. Od wyczucia rodziców zależy, czy na „Króla Lwa” zabiorą ze sobą do kina maluchy.
„Król Lew” (The Lion King), USA, 2019. Reżyseria: Jon Favreau. Polski dubbing: Wiktor Zborowski, Marcin Januszkiewicz, Paweł Szymański, Artur Żmijewski, Zofia Nowakowska i inni. Dystrybucja: The Walt Disney Company Polska