Poniedziałkowej Mszy św. pogrzebowej w krakowskim kościele oo. dominikanów przewodniczył abp Grzegorz Ryś. Następnie zgromadzeni udali się do miejscowości Leńcze, gdzie Jerzy Trela - zmarły twórca setek ról teatralnych i filmowych oraz ceniony profesor i wychowawca wielu pokoleń artystów - spoczął w rodzinnym grobowcu.
On nie grał Konrada, on dla nas był Konradem. To on sprawił, że całe pokolenie otworzyło się na poezję, teatr, metafizykę
- tak zmarłego towarzysza swojej artystycznej drogi wspominała Dorota Segda, aktorka i rektorka Akademii Sztuk Teatralnych w Krakowie.
Podczas nabożeństwa zadeklarowała, że Jerzego Trelę żegna w imieniu całej społeczności AST. To właśnie z krakowską szkołą teatralną Trela związany był przez dekady, pełniąc zarówno funkcję rektora, jak i wieloletniego profesora oraz kształcąc kolejne pokolenia aktorów.
Segda - jedna z jego wychowanek - wspominała, że Trela jako rektor zawsze miał czas dla swoich studentów.
Pamiętam, jak przechodził korytarzem PWST (dawnej AST - PAP) w budynku przy Starowiślnej i zatrzymywał się przy każdym z nas. Długo to trwało; nie umiał nikogo minąć, nie oddając mu swojej uwagi. Tak jak nie umiał skończyć wiadomości na automatyczną sekretarkę telefonu. A na końcu, po długiej pauzie dodawał zawsze: Jurek Trela. Tak, jakby ktokolwiek mógł mieć wątpliwości, kto się nagrał
- mówiła artystka.
Rektorka wspominała też o wielkim szacunku, jaki zmarły miał do drugiego człowieka i oceniła, że "takiej szkoły serdeczności i empatii nie ma w żadnym uniwersytecie".
Kochał nas, studentów, zawsze stojąc po naszej stronie, niezależnie od tego, jak bardzo narozrabialiśmy. A był już wtedy legendą teatru
- wskazała Segda.
W jej ocenie dla zmarłego artysty w teatrze najważniejsze było "spotkanie z drugim człowiekiem", i to właśnie to chciał przekazać swoim podopiecznym. "Dziękujemy ci, Jureczku, za taki dar, jakim było spotkanie z tobą. Byłeś skałą stworzoną z niezwykłego kruszcu" - zwróciła się artystka do swojego zmarłego mistrza.
Olgierd Łukaszewicz, aktor i długoletni prezes Związku Artystów Scen Polskich, wspominał z kolei, że aby zobaczyć na scenie Trelę w jego flagowych rolach, do Krakowa ściągały kiedyś tłumy.
Bardzo szczupłe jest grono wykonawców tych ról, którym udało się nawiązać duchowy i społeczny kontakt z szerokimi rzeszami polskich widzów. Trzeba było mieć tę siłę przyciągania i artystycznego wyrazu; a kontekst epoki też ma znaczenie
- ocenił artysta.
Dyrektor Narodowego Starego Teatru Waldemar Raźniak przypomniał, że z tą sceną zmarły artysta związany był przez ponad pół wieku, tworząc tam kilkadziesiąt ról pod wodzą swoich przewodników i mistrzów. W ocenie dyrektora, Trela pozostał jednak "skromny, pokorny, uczciwy". "Mistrz, brat, przyjaciel, kolega - Jerzy, Jurek, pan Jerzy. (...) Bez Jerzego Treli nie ma Starego Teatru, dlatego musimy o tobie pamiętać" - zwrócił się do zmarłego.
Twórcę - w listach odczytanych podczas nabożeństwa - wspominali też przedstawiciele najwyższych władz państwowych. W ocenie prezydenta Andrzeja Dudy "odszedł człowiek szlachetny o wielkiej erudycji i kulturze literackiej oraz stałych przekonaniach artystycznych, którym zawsze był wierny, niezależnie od ceny tej wierności". Minister kultury Piotr Gliński napisał z kolei, że Trelę żegnamy dziś jako "wielką postać na scenie polskiego teatru".
Metropolita łódzki abp Grzegorz Ryś, w wygłoszonej homilii, wspominał swoje ostatnie spotkanie z Trelą, podczas koncertu charytatywnego po pożarze katedry Notre Dame w Paryżu.
Trzeba mieć wielką wiarę w moc słowa, żeby gdzieś jechać dla powiedzenia jednego wiersza. Pokonywać swoje słabości, swój wiek, trudności i odległość. Dla jednego wiersza. Bardzo dziękujemy, panie Jerzy
- wspominał hierarcha.
Przed mszą św. w świątyni wystawiona została urna z prochami zmarłego. Z kolei po nabożeństwie zgromadzeni udali się na cmentarz w Leńczach w powiecie wadowickim, gdzie odbędzie się ceremonia pochówku. Aktor spocznie tam w rodzinnym grobowcu, obok swej ukochanej żony.
Jerzy Trela zmarł 15 maja w Krakowie, w wieku 80 lat. W sumie w swojej karierze zagrał ok. 350 ról, debiutując jeszcze w trakcie studiów w serialu telewizyjnym "Stawka większa niż życie". Na deskach teatralnych po raz pierwszy zaś wystąpił w 1969 r., tworząc rolę w "Nosie" Gogola w krakowskim Teatrze Rozmaitości.
To właśnie z tym miastem twórca związany był przez dekady - to tutaj, w Starym Teatrze stworzył niezapomniane do tej pory kreacje, m.in. Gustawa-Konrada w "Dziadach" i Konrada w "Wyzwoleniu" w reżyserii Konrada Swinarskiego.
Na dużym ekranie oglądać mogliśmy go m.in. jako męża Ireny w "Kobiecie samotnej" Agnieszki Holland, Pana Bronka w "Trzech kolorach. Białym" Krzysztofa Kieślowskiego i Podkomorzego w "Panu Tadeuszu" Andrzeja Wajdy. Ostatnie ekranowe wcielenie Jerzego Treli zobaczymy w czekającym na swoją premierę serialu Netfliksa pt. "Wielka Woda" Jana Holoubka.
W 2011 r. aktor został uhonorowany przez prezydenta Bronisława Komorowskiego Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski. Z kolei w pierwszej połowie br. Rada Miasta Krakowa jednogłośnie przyznała aktorowi najwyższe krakowskie wyróżnienie - Honorowe Obywatelstwo Stołecznego Królewskiego Miasta Krakowa, "w dowód uznania jego szczególnych zasług dla rozwoju życia teatralnego Krakowa i kultury polskiej".
Czytaj także: