Sama historia powstania tego filmu jest dość intrygująca, by wybrać się do kina, nawet jeśli nie gustujemy w dokumentach albo w gospel.
Jest rok 1972. Uznana gwiazda, niespełna trzydziestoletnia Aretha Franklin, która zdążyła już zdobyć tytuł Królowej Soulu i niejedną nagrodę Grammy (w sumie w ciągu kariery zgromadziła ich 18), postanawia powrócić do korzeni – do muzyki, od której zaczynała swoją przygodę ze śpiewaniem. W ciągu dwóch styczniowych nocy w New Temple Missionary Baptist Church w Wattsi odbywa się sesja nagraniowa płyty „Amazing Grace”, która stała się najlepiej sprzedawanym albumem gospel wszechczasów. Artystce zależy na koncercie na żywo i udziale publiczności – stanowią ją w przeważającej mierze czarnoskórzy Amerykanie. Gwieździe towarzyszy chór wspólnotowy południowej Kalifornii pod dyrekcją Alexandra Hamiltona oraz na fortepianie James Cleveland, pastor zboru baptystycznego, w którym dokonuje się nagranie, i znana postać gospel. Za reżyserię bierze się Sydney Pollack, już laureat Oscara za film „Czyż nie zabija się koni?”. Po sesji okazuje się, że złe oznakowanie poszczególnych ujęć i ścieżki dźwiękowej nie pozwala na synchronizację obrazu z dźwiękiem. Przedsięwzięcie utyka w martwym punkcie… na 46 lat! Dopiero współczesne możliwości techniczne pozwalają dokończyć dzieła.
Efekt jest piorunujący. I muzyczny, i dokumentalny. Czterooktawowy głos Arethy Franklin, wybitne utwory gospel i niepowtarzalne ich aranżacje, plus skromne wnętrze i barwna społeczność Ameryki tamtych lat – to robi wrażenie, wywołuje wielkie emocje, zarówno w uczestnikach tamtych wieczorów, jak i współczesnych widzach. Wspólnotowe przeżycie tego widowiska w sali kinowej jest czymś wyjątkowym.
Na mnie jednak największe wrażenie zrobiła sama piosenkarka. Jest powściągliwa, wręcz wycofana, jej twarz nie wyraża emocji, pozwala, by show „kradł” jej prowadzący koncert James Cleveland i przemawiający jej ojciec, również pastor, C.L. Franklin. Trudno nie pomyśleć o trudnym dzieciństwie gwiazdy: porzuceniu przez matkę i licznych związkach ojca, o wychowywaniu przez babcię, macierzyństwie w wieku 12 lat, i równie skomplikowanym życiu dorosłym: kilku małżeństwach, uzależnieniach, śmiertelnej chorobie. Wszystko się zmienia, gdy Aretha zaczyna śpiewać – wtedy istnieje już tylko to, o czym śpiewa – zdumiewająca łaska miłosierdzia Bożego, które jest większe od wszystkich naszych grzechów. „Nie jest ważne, jak śpiewacie – mówi w filmie pastor Cleveland – ważny jest Ten, komu śpiewacie”.
Film można zobaczyć w wybranych kinach studyjnych w całej Polsce, w ramach cyklu #kinojazz, którego celem jest propagowanie jazzu poprzez przybliżanie postaci i twórczości wybitnych muzyków. Znalazł się również w repertuarze Festiwalu Filmów Chrześcijańskich „Arka”, nad którym tygodnik „Idziemy” sprawuje patronat medialny.
„Amazing Grace: Aretha Franklin”. Film dokumentalny. USA 2018. Polskie napisy. 120 minut. Reżyseria: Sydney Pollack, Alan Elliot. Dystrybucja: Kino Jazz.