26 grudnia
czwartek
Dionizego, Szczepana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Taniec na linie

Ocena: 0.025
1587

Prymas był inicjatorem dwóch przedsięwzięć, które w znacznej mierze zintegrowały ziemie północne i zachodnie z Polską. - mówi prof. Paweł Skibiński w rozmowie z Barbarą Stefańską

Czy można sobie wyobrazić Polskę i Kościół w obecnym kształcie bez Prymasa Tysiąclecia?

Prymas Wyszyński odcisnął swoje piętno na każdej dziedzinie życia społecznego w Polsce, przede wszystkim Kościoła. Uratował przed komunistami nietkniętą strukturę, jeśli chodzi o organizację życia kościelnego. W zasadzie nie było innych krajów opanowanych przez komunistów, w których Kościół funkcjonowałby w miarę normalnie jako instytucja.

Natomiast zupełnym wyjątkiem jest działalność Prymasa w przestrzeni duszpasterskiej, czyli wielkie przedsięwzięcia pastoralne w rodzaju Millenium Chrztu Polski, Wielkiej Nowenny, Społecznej Krucjaty Miłości, peregrynacji wizerunku Matki Bożej itd. Te przedsięwzięcia zostawiły po sobie pewien typ funkcjonowania Kościoła w Polsce – gotowego do mobilizowania dużych rzesz ludzkich, obecnego w przestrzeni publicznej mimo wszystkich ograniczeń administracyjnych i prawnych; a także Kościoła, który jest nastawiony na odnowę moralną, społeczną, lecz dość ostrożnego, jeśli chodzi o wszelkie rewolucyjne nowinki.

Kard. Stefan Wyszyński wprowadził w Polsce reformy Soboru Watykańskiego II w sposób stabilny, bez perturbacji, co jest ewenementem w skali globalnej. W Europie nie ma chyba innego przypadku, by tak duże struktury kościelne jak w Polsce nie ucierpiały w wyniku wstrząsów posoborowych.

 

A w jaki sposób kard. Wyszyński wpłynął na życie społeczne i polityczne?

Nie wiadomo, czy bez Prymasa funkcjonowalibyśmy w takim samym kształcie terytorialnym. Jest on inicjatorem dwóch przedsięwzięć, które w znacznej mierze zintegrowały tzw. ziemie północne i zachodnie z Polską. Jest to po pierwsze orędzie do biskupów niemieckich, które zmieniło relacje polsko-niemieckie. Drugie to wywalczenie w Stolicy Apostolskiej bulli z 1972 r., ustanawiającej ostateczną administrację kościelną na ziemiach zachodnich, co stanowiło poważną zmianę na lepsze życia społecznego mieszkających tam Polaków. Ponadto można sensownie postawić pytania, czy istniałaby niezależna od komunistów kultura bez Kościoła w tym czasie? Czy doszłoby do powstania Solidarności, gdyby nie było programu milenijnego? Czy można by było obronić uczelnie katolickie, choćby w takim kształcie, jak się udało Prymasowi?

W końcu, czy Karol Wojtyła byłby takim samym biskupem w 1978 r. bez Prymasa i czy w ogóle doszłoby do jego wyboru na papieża bez silnej osobowości kard. Wyszyńskiego w tle?

 

W jaki sposób działalność Prymasa promieniowała na kraje za żelazną kurtyną?

Po pierwsze były to oddziaływania jurysdykcyjne, gdyż kard. Wyszyński posiadał od Stolicy Apostolskiej specjalne pełnomocnictwa, które obejmowały katolików za wschodnią granicą pozbawionych własnego ordynariusza. W praktyce oznaczało to opiekę nad wszystkimi katolikami w Związku Sowieckim za wyjątkiem Litwy i Łotwy. Święcił kapłanów z tych krajów, a także co najmniej jednego biskupa, Jana Cielińskiego ze Lwowa. Nie był on wprawdzie ordynariuszem lwowskim, ale miał ważne święcenia.

Prymas jako jedyny samodzielny biskup tej rangi w bloku sowieckim był punktem odniesienia dla wszystkich katolików z tego bloku. Bronił wobec Watykanu kulturowej samodzielności narodów Europy środkowo-wschodniej poddanych presji sowieckiej. W liście do Jana Pawła I protestował przeciwko aktowi helsińskiemu podpisanemu przez Watykan; i to nie z punktu widzenia praw człowieka, które szanował, ale z powodu zaakceptowania przez Stolicę Apostolską rzeczywistości pojałtańskiej bez uwzględnienia sytuacji wiernych i narodów za żelazną kurtyną. Występował wówczas w imieniu narodów bałtyckich i innych republik sowieckich, Czechów, Słowaków, Węgrów w pewnym sensie jako ich opiekun, polemizując jednocześnie z tzw. polityką wschodnią Watykanu.

 

Skoro Prymas nie zgadzał się z polityką wschodnią Stolicy Apostolskiej, gdzie przebiegała główna linia sporu?

Dla kard. Wyszyńskiego sposób negocjacji Watykanu z rządami komunistycznymi był nie do przyjęcia. Włosi z watykańskiego Sekretariatu Stanu przystępowali do tych rozmów, nie zdając sobie sprawy ze specyfiki ustroju komunistycznego, więc zbyt często brali stanowisko drugiej strony za dobrą monetę. Ówczesny sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej, Agostino Casaroli, miał wyobrażenie, że ich negocjacje pozwalają przeżyć Kościołowi za żelazną kurtyną. Tymczasem komuniści chcieli świadomie wykorzystać negocjacje do osłabienia Kościoła.

Punktem zapalnym były nominacje biskupie. Zdaniem Prymasa złe nominacje, tzn. mianowanie tzw. księży patriotów [czyli współpracujących z reżimem] na biskupów w Czechosłowacji i na Węgrzech, stanowiły o osłabieniu Kościoła w tych krajach. Prymas mówił, że lepiej, by wierni nie mieli żadnego biskupa, niż mieli złego.

Jeśli chodzi o sprawy krajowe, Prymas uważał, że polski episkopat powinien być pośrednikiem pomiędzy Stolicą Apostolską a komunistami, gdyż posiada lepszą znajomość specyfiki lokalnej. Abp Casaroli również miał swoje argumenty – podejście prymasa było dość niestandardowe i uważał, że to by było uprzywilejowanie Polaków względem innych krajów.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Dziennikarka i sekretarz redakcji tygodnika „Idziemy”, absolwentka polonistyki na UJ i politologii


b.stefanska@idziemy.com.pl

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 26 grudnia

Czwartek, święto św. Szczepana
Błogosławiony, który przybywa w imię Pańskie.
Pan jest Bogiem i daje nam światło.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Mt 10, 17-22
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter