18 czerwca
wtorek
Marka, Elzbiety
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Sobór nicejski i kryzys ariański

Ocena: 5
1092

Zarówno słowa, jak i czyny Jezusa, które znamy z ewangelicznych przekazów, musiały pobudzić Jego uczniów do pytania, kim właściwie jest Chrystus. Informacje, które miano na Jego temat, połączone z komentarzami zawartymi w listach apostołów, szczególnie św. Pawła, zmuszały do refleksji.

fot. wikipedia/domena publiczna

Obraz, który się rysował, był jednak zagadkowy: Chrystus ewidentnie był człowiekiem, jako człowiek przecież umarł na krzyżu. Z drugiej strony cuda, których dokonywał, Jego własne słowa o sobie (np. „zanim Abraham stał się, Ja jestem”), a wreszcie Jego zmartwychwstanie i wniebowstąpienie wskazywały na to, że jest kimś więcej niż tylko człowiekiem.

Od samego początku w centrum rozważań myślicieli chrześcijańskich było więc pytanie: Kim jest Chrystus? Jaka jest Jego relacja do Boga Ojca? I konsekwentnie: Kim jest Duch Święty? A także: Co to znaczy, że Chrystus jest Synem Bożym?

 


KIM JEST CHRYSTUS?

W pierwszych trzech wiekach autorzy chrześcijańscy nie mieli wystarczająco precyzyjnej terminologii do prawidłowego wyrażania prawd wiary na Jego temat. To jest jedna z przyczyn, dla których mamy w tym okresie ortodoksyjnych autorów, których wyrażenia w okresie po soborze nicejskim mogłyby być uznane za heretyckie. Z drugiej strony było wielu heretyków, którzy twierdzili, że w rzeczywistości Bogiem w pełnym tego słowa znaczeniu jest tylko Bóg Ojciec, a Chrystus jest stworzeniem. Inni z kolei mówili, że nie ma żadnej realnej różnicy pomiędzy Bogiem Ojcem a Bogiem Synem, a to, z czym się spotykamy, to tylko różne „maski” jednego Boga, który raz miałby prezentować się jako Bóg Ojciec, raz jako Syn Boży, a raz jako Duch Święty.

Zagadnienie, kim jest Jezus Chrystus w relacji do Boga Ojca, było problemem tym bardziej poważnym, że Żydzi – środowisko, z którego wywodzi się chrześcijaństwo – byli rygorystycznie monoteistyczni, dlatego też wszelka idea, która mogłaby wyglądać na politeizm, była przyjmowana bardzo podejrzliwie.

W okresie, kiedy chrześcijaństwo było religią nielegalną i co pewien czas krwawo prześladowaną w Imperium Rzymskim, nie było sposobu, aby móc ustalić jednorodną terminologię oraz rozwiać doktrynalne wątpliwości co do samej natury Chrystusa. Sytuacja się zmieniła, kiedy Konstantyn Wielki, sympatyzujący z chrześcijaństwem, pokonał innego pretendenta do tronu Cesarstwa Rzymskiego, Maksencjusza, w bitwie przy moście Mulwijskim (312), a potem wraz z innym współcesarzem, Licyniuszem, ogłosił edykt mediolański (313), który zagwarantował chrześcijanom wolność kultu. Nowy cesarz nie tylko odnosił się życzliwie do chrześcijaństwa (jego matka, św. Helena, była chrześcijanką), ale też wprowadzał prawa korzystne dla Kościoła. Tak więc skończył się czas prześladowań, co więcej, wyznawcy Chrystusa pojawili się na dworze cesarskim.

Ta zupełnie nowa sytuacja, w której znaleźli się chrześcijanie, skatalizowała ujawnienie się wewnątrz zwycięskiego obozu potężnego konfliktu wokół kluczowego zagadnienia naszej wiary: czy Chrystus był Bogiem. Konflikt ten pociągnął za sobą głęboki kryzys w Kościele, który nazywamy kryzysem ariańskim. Problemy z nim związane ciągnęły się praktycznie przez cały IV w.

 


KRYZYS ARIAŃSKI

Jak już pisaliśmy, już w pierwszych wiekach wielokrotnie pojawiali się heretycy negujący boskość Chrystusa. Wśród nich warto wspomnieć o Pawle z Samosaty, biskupie Antiochii z drugiej połowy III w., który uważał, że Chrystus stał się Synem Bożym dopiero po narodzinach.

Ale to wszystko było zaledwie preludium do konfliktu, który wywołał twórca arianizmu, Ariusz. Kapłan ten był osobą zarówno dobrze wykształconą, jak i mającą zdolność przekonywania ludzi. Centralną ideą jego nauczania było twierdzenie, że w przypadku Boga nie ma różnicy pomiędzy zrodzeniem a stworzeniem. A więc Chrystus, Syn Boży, który – jak przyjmowano – był zrodzony przez Boga Ojca, był zarazem po prostu pierwszym stworzeniem. Ariusz rozwinął swoje idee, posługując się zarówno myślą grecką (neoplatonizm), jak i dorobkiem szkoły antiocheńskiej, w której studiował. Jego poglądy wywołały zaniepokojenie biskupów; na synodzie aleksandryjskim w 320 r. jego nauczanie zostało potępione, a jego samego ekskomunikowano. To nie zakończyło konfliktu, ponieważ Ariusz uzyskał wsparcie między innymi wpływowego na dworze cesarskim Euzebiusza z Nikomedii (miasta w Azji Mniejszej), który przyjął go do swojej diecezji.

Konflikt rozpalał się coraz bardziej i w końcu dotarł na dwór cesarski. Cesarz Konstantyn, który chciał, by chrześcijaństwo było ideologiczną podstawą imperium, wezwał poróżnione strony do pojednania. Kiedy i to nie pomogło, uznał, że trzeba podjąć dalsze kroki, dlatego w roku 325 zwołał biskupów z całego cesarstwa do Nicei – miasta położonego w pobliżu właśnie budującej się nowej stolicy cesarstwa, Konstantynopola. W ten sposób został zwołany pierwszy sobór powszechny w Kościele katolickim – sobór nicejski.

 


SOBÓR NICEJSKI

Na sobór w znacznej większości przybyli biskupi ze wschodu cesarstwa, z części zachodniej przybyło ich tylko siedmiu, wśród nich reprezentujący papieża bp Hozjusz. W gronie doradców teologicznych biskupów na soborze wyróżniał się Atanazy, późniejszy słynny biskup Aleksandrii. W trakcie soboru wyraźnie wyodrębniły się dwa stronnictwa: stronników Ariusza i jego przeciwników, którzy odnieśli zdecydowane zwycięstwo. Jasno uznano, że Chrystus jest Bogiem.

Po długich debatach biskupi sformułowali wyznanie wiary, które nazywamy nicejskim. Aby precyzyjnie wyrazić relację między Bogiem Ojcem a Bogiem Synem, zdecydowano się na ważny krok – użycie słowa „współistotny” (po grec. homousios). Termin ten wyrasta z systemu pojęciowego filozofii greckiej, natomiast nie ma go w Piśmie Świętym. W ten sposób Kościół uczynił ważny krok w stronę otwarcia na dialog z dominującą wówczas kulturą klasyczną. Nicejskie wyznanie wiary wyraźnie odcina się od Ariusza, nie tylko przez ten termin, ale także inne sformułowania, zwłaszcza „Bóg prawdziwy z Boga prawdziwego, zrodzony, a nie stworzony”.

Wyznanie wiary zostało przyjęte przez znaczną większość biskupów. Ostatecznie, także dzięki perswazji cesarza, tylko Ariusz i jego dwaj przyjaciele biskupi nie zaakceptowali tego i zostali ekskomunikowani, a po zakończeniu soboru zesłani przez cesarza. Faktycznie Ariusz miał znacznie więcej ukrytych stronników. Uchwały soboru nicejskiego zostały zaakceptowane przez papieża.

Sobór nicejski ma przełomowe znaczenie w historii Kościoła. Wyznaczył on tradycję, że kluczowe teologiczne kwestie rozstrzyga się w Kościele na soborze powszechnym. Z naszego punktu widzenia może najbardziej zaskakująca była rola Konstantyna. Cesarz nie tylko zwołał sobór, ale także pomagał biskupom w dojściu do porozumienia.

 


PROBLEM ROZWIĄZANY?

Choć wydawało się, że problem ariański został rozwiązany, to w rzeczywistości sprawy wyglądały zupełnie inaczej. Na dworze cesarskim coraz większą rolę zaczęli odgrywać biskupi faktycznie wyznający arianizm (jak Euzebiusz z Nikomedii); pod koniec życia Konstantyna arianie uzyskali znaczące wpływy w cesarstwie. Ariusz został zrehabilitowany (328), a nawet w późniejszych latach zaproszony na dwór cesarski (gdzie nie dotarł, bo wcześniej zmarł). Przeciwnicy arianizmu byli odwoływani pod różnymi pretekstami ze swoich stanowisk, w wielu przypadkach przy poparciu cesarzy. Najbardziej znany jest przypadek św. Atanazego, który był wielokrotnie usuwany ze stanowiska patriarchy Aleksandrii i zsyłany, czasem w miejsca bardzo odległe od Egiptu.

Konflikt ten ciągnął się bardzo długo także dlatego, że byli w niego zaangażowani cesarze, z których niektórzy opowiadali się po stronie arianizmu, a inni po stronie katolicyzmu.

Kolejne synody popierały albo katolików, np. w Sardyce w 345 r., albo arian, jak np. w Mediolanie w 355 r. Dodajmy, że po synodzie w Mediolanie św. Atanazy został kolejny raz wypędzony z Aleksandrii, tym razem na pustynię egipską, co pozwoliło mu zająć się pisaniem fundamentalnych dzieł antyariańskich.

Sami arianie nie stanowili jednolitego obozu. Po synodzie mediolańskim podzielili się na radykałów – anomejczyków – twierdzących, że Syn Boży jest w ogóle niepodobny (anomoios) do Ojca, i umiarkowanych, twierdzących, że Bóg Ojciec i Syn Boży są podobnej (homoios) natury.

Niemniej jednak arianizm z czasem słabł, a katolicy odzyskiwali swoje pozycje. Ostatnim cesarzem arianinem był Walens, który znowu wypędził Atanazego (patriarcha w międzyczasie wrócił do Aleksandrii), ale wywołało to tak wielkie rozruchy w mieście, że musiał mu pozwolić wrócić. Walens przemocą zmuszał ludzi do przyjęcia arianizmu, stosując surowe kary wobec jego przeciwników. Jednakże jego śmierć w bitwie z Wizygotami pod Adrianopolem zakończyła istotne wpływy arianizmu w Cesarstwie Rzymskim, a jego następca Teodozjusz Wielki był już żarliwym katolikiem i przyjacielem św. Ambrożego z Mediolanu, jednego z kluczowych obrońców ortodoksji katolickiej.

 


ROLA DUCHA ŚWIĘTEGO

Ostatnim akordem konfliktu ariańskiego był spór o rolę Ducha Świętego w Trójcy Świętej. W odpowiedzi na herezję pneumatomachoi („walczących z Duchem Świętym”) kolejny sobór ekumeniczny, zwołany do Konstantynopola w roku 381, dołączył do wyznania nicejskiego formułę określającą Ducha Świętego jako Boga: „Wierzę w Ducha Świętego, Pana i Ożywiciela, który od Ojca i Syna pochodzi, który z Ojcem i Synem wspólnie odbiera uwielbienie i chwałę, który mówił przez proroków”. To właśnie wyznanie wiary, zwane nicejsko-konstantynopolitańskim, wyznajemy co niedzielę na Mszy Świętej.

Konflikt ariański odegrał ogromną rolę w kształtowaniu się teologii katolickiej. Sprawił, że zagadnienie Trójcy Świętej poruszało uwagę najwybitniejszych teologów katolickich IV w., którzy wypracowali bardzo precyzyjną teologię trynitarną. Dość wspomnieć o takich postaciach, jak wielokrotnie wzmiankowany św. Atanazy czy ojcowie kapadoccy – św. Bazyli Wielki, św. Grzegorz z Nyssy, św. Grzegorz z Nazjanzu na Wschodzie, czy św. Ambroży z Mediolanu i wielki św. Augustyn na Zachodzie. Tego ostatniego genialne dzieło „O Trójcy” (De Trinitate) wyznaczyło na stulecia kierunki myślenia zachodniej teologii katolickiej o Trójcy Świętej. Namiętności, jakie w IV w. wywoływał ten temat, i to nie tylko wśród duchowieństwa, ale i wśród świeckich, mogą nas zaskakiwać. Wiemy, że tymi sprawami żyli zwykli ludzie i debatowali o nich na rynkach. Ale też powiedzmy, że jest coś niezwykłego w pragnieniu poprawnego wysławiania się na temat Boga.

Dodajmy, że późniejsze problemy z ariańskimi Gotami w Cesarstwie Rzymskim mają zupełnie inny charakter niż konflikt ariański w IV w. i wymagają osobnego opracowania.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 18 czerwca

Wtorek, XI Tydzień zwykły
Dzień powszedni
Daję wam przykazanie nowe, abyście się wzajemnie miłowali,
tak jak Ja was umiłowałem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Mt 5, 43-48
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter