Bardzo dużo osób nawróciło się, chodząc do katolickich szkół. - mowi ks. Robert Gut, misjonarz z Sierra Leone, w rozmowie z Ireną Świerdzewską
Oplacówce misyjnej w Sierra Leone mówi się, że to najdalej położona parafia diecezji warszawsko-praskiej. Dlaczego?
Zwykle diecezje nie wspierają misjonarzy tak bardzo, jak nasi biskupi. Diecezja warszawsko-praska w 2011 r. decyzją abp. Henryka Hosera SAC wzięła znaczącą odpowiedzialność za prowadzenie parafii św. Augustyna w Kambii. Teraz bp Romuald Kamiński okazuje nam wielkie wsparcie. Placówka znajduje się w państwie Sierra Leone, w diecezji Makeni. Obecnie posługujemy we trzech kapłanów z diecezji warszawsko-praskiej: ks. Jacek Pielak, który jest tu proboszczem, ks. Michał Czajkowski i ja. Duszpasterstwo wspierają trzy siostry ze Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego.
Do Polski przyjeżdżacie na urlop czy szukacie wsparcia dla misji?
Przybywamy nie tylko po to, by spotkać się z bliskimi. W tym czasie głosimy kazania w parafiach diecezji warszawsko-praskiej, opowiadamy o misjach i zbieramy fundusze na potrzeby naszej misji. Środki, które zbieram teraz, przeznaczone będą na wyposażenie biblioteki i pracowni chemicznej, kupno krzesełek, naprawę tablic, podłóg, dachu, pomalowanie szkoły oraz organizację dni sportu. Potrzeby są duże, pomagamy miejscowym opłacić czesne w college’u czy leczenie. Stosunkowo dużo pieniędzy przeznaczamy na szeroko pojętą działalność charytatywną.
Jak duża jest skala ubóstwa w tym kraju?
W 2002 r. w Sierra Leone zakończyła się wojna domowa. Bieda jest tu wszechobecna. Nie ma dużego rozwarstwienia, ci „wyżej postawieni”, osoby mające pracę, posiadają więcej dóbr materialnych, ale mogą więcej i lepiej zjeść. Pozostali zjadają zwykle jeden posiłek dziennie, składający się głównie z ryżu i sosu, przygotowanego np. z liści manioku. Nawet w dużym mieście, jak stolica kraju Freetown, nie znalazłem żadnych większych firm prowadzonych przez Sierraleończyków. Brakuje elektryczności. W naszej parafii nie ma infrastruktury energetycznej, w tym roku zaczęto stawiać słupy. Dzięki różnym projektom zwiększyła się liczba solarów, co daje okresowo dostęp do prądu.
Czym zajmuje się Ksiądz na co dzień?
Prowadzimy 21 placówek szkolnych. Jestem dyrektorem szkoły średniej. Sierra Leone to kraj w większości muzułmański, katolicy stanowią zaledwie 5 proc. społeczeństwa. W naszej szkole przeważają muzułmanie. Dzień zaczynamy od 15-minutowego apelu, wciągamy flagę na maszt, śpiewamy pieśń religijną, potem hymn szkoły, jest krótka pogadanka i bieżące informacje. Zajęcia odbywają się w godz. 8–14. Raz w tygodniu podczas przerwy odprawiana jest Msza Święta. Część czasu spędzam, prowadząc lekcje, a część –zajmując się sprawami organizacyjnymi, rozwiązywaniem problemów, godzeniem zwaśnionych uczniów czy nauczycieli, pisaniem i koordynowaniem projektów. Przybywając na misje, zastaliśmy wybudowane szkoły, ale w słabym stanie. Wymagają regularnych remontów, bo miejscowy klimat z wysoką wilgotnością przekłada się na ich szybkie niszczenie. Praktycznie co roku remontujemy jakąś placówkę. Wybudowaliśmy też nowe obiekty.
Czy prowadzenie szkół przekłada się na ewangelizację?
Szkoły nadal są miejscem ewangelizacji, choć kiedy nie widać spektakularnych owoców, można popaść w zniechęcenie. Pierwsi misjonarze, którzy tu przybyli, zakładali szkoły, bo nie mogli zakładać kościołów, potem przy szkołach zaczęły powstawać parafie. Bardzo dużo osób nawróciło się, chodząc do katolickich szkół.
Jak wygląda praca duszpasterska?
Duszpasterstwem przy kościele zajmuje się ks. Jacek. Na Mszę Świętą w niedziele przychodzi ok. 150 osób. Z ks. Michałem mamy pod opieką po dwie kaplice dojazdowe: w większych na niedzielnych Mszach Świętych jest 80–100 osób, w mniejszych 40–70 osób. Każdy z nas odpowiada za przygotowanie do sakramentów chrztu świętego, bierzmowania. Odbywają się spotkania z młodzieżą, pomagają nam siostry, organizują spotkania z dziećmi i dla katechumenów. W październiku są nabożeństwa różańcowe, w wielkim poście droga krzyżowa. Na początku września będą coroczne diecezjalne dni młodzieży. Ostatnio gościliśmy oazowiczów z diecezji warszawsko-praskiej. Zorganizowali dwa turnusy rekolekcji, w których wzięło udział po 20 parafian.
Co jest najtrudniejsze w pracy misyjnej?
Kulturowa odmienność. Kłamstwo czy kradzież nie mają tam tak negatywnego wydźwięku, jak w kulturze europejskiej. Dalej: nieuporządkowany stan sakramentalny. Wielu mężczyzn odkłada decyzję o ślubie z powodu braku pieniędzy na wykupienie żony od jej rodziców. Niektórzy mają więcej partnerek, bo prawo państwowe akceptuje wielożeństwo. Duszpasterstwo utrudnia też brak zrozumienia charakteru okresów liturgicznych, np. adwent to tutaj czas zawierania ślubów.
Powszechny jest brak poszanowania prywatnej własności, nawet dokumenty nabycia ziemi niewiele znaczą. Jeśli ktoś chce coś uzyskać nieuczciwie, to może przyjść z oczekiwaniami i zwyczaj wymaga, by w choćby niewielkim stopniu zostały spełnione. W sądzie chodzi bardziej o usatysfakcjonowanie kogoś, a nie o wymierzenie sprawiedliwości.
Abp Hoser uważał, że misje mają też służyć kapłanom. Mam nadzieję, że pomogą mi być lepszym księdzem.