Tytułowa bohaterka została uratowana i podobno przebywa w Kanadzie – ale doniesienia są wciąż sprzeczne. Tymczasem chrześcijanie w Pakistanie i w ogóle w Azji mają problemy większe niż kiedykolwiek.
Kiedy ten numer tygodnika „Idziemy” oddawaliśmy do druku, pojawiły się kolejne – niepewne – informacje dementujące to, co wcześniej powiedział jej prawnik Saif-Ul-Malook: „Asia Bibi jest już bezpieczna i przebywa ze swoją rodziną”. Przypomnijmy, że 29 stycznia Trybunał Najwyższy Pakistanu oczyścił Asię Bibi z wszelkich zarzutów, uznając, że nie ma żadnych podstaw prawnych do wznowienia jej procesu, czego domagali się islamscy ekstremiści po tym, jak w październiku ubiegłego roku sąd uznał ją za niewinną.
Ks. James Channon, dyrektor Centrum Pokoju w pakistańskim Lahore, które zajmuje się działaniami na rzecz poprawy stosunków międzywyznaniowych, stwierdził niedawno, że Kościół katolicki wie o 187 przypadkach chrześcijan oskarżonych w przeszłości w Pakistanie o bluźnierstwo przeciw islamowi.
– Ustawa o bluźnierstwie niszczy życie tych, którzy zostali oskarżeni, nawet jeśli nie skazano ich na śmierć – powiedział. – Gdy tylko jakiś chrześcijanin jest oskarżony o bluźnierstwo, obwiniani są wszyscy chrześcijanie żyjący w okolicy. To często prowadzi do przemocy wobec nich.
Jednym z przykładów jest sprawa małżeństwa Shafqat Masih i Shagufta Bibi, którzy jakoby rozsyłali atakujące islam SMS-y. – Ich szanse są słabe. Nawet jeśli zostaną uniewinnieni, oni i ich dzieci nie będą już mogli żyć w Pakistanie. Fanatyczni muzułmanie będą próbowali ich zabić – przekazał ks. Channon w rozmowie z katolicką agencją prasową ACN.
Nieczysty kubek
Asia Bibi, a właściwie Asia Noreen (z języka urdu – Asiyaah Naurin), była pierwszą kobietą skazaną w Pakistanie na śmierć na mocy represyjnej ustawy za obrazę islamu lub Mahometa. W czerwcu 2009 r., zbierając w polu owoce, napiła się wody z kubka (według innych źródeł chodziło o studnię). Niektóre z jej muzułmańskich koleżanek uznały, że woda stała się „nieczysta” i zażądały, by przeszła na islam. Podczas kłótni, która potem nastąpiła, Bibi miała powiedzieć: „Jezus Chrystus umarł za moje grzechy i za grzechy świata. A co zrobił Mahomet dla ludzi?”. To wystarczyło, by uznać, że bluźni.
Została pobita we własnym domu, potem aresztowana przez policję. Oskarżono ją o bluźnierstwo. W listopadzie 2010 r. sąd w Śekhupurze, mieście w pakistańskiej prowincji Pendżab, skazał ją na śmierć przez powieszenie. Wyrok został utrzymany w Wysokim Sądzie Lahore (inaczej Lahaur, stolica stanu Pendżab). Tymczasem sprawa Asi Bibi zyskała ogromny oddźwięk w świecie. Rozmaite organizacje wzywały do jej ułaskawienia, także papież Benedykt XVI i później Franciszek wzywali do uwolnienia chrześcijanki.
Ale w samym Pakistanie sprawa rozwijała się dramatycznie. Kiedy gubernator Pendżabu Salman Taseer, działacz lewicowej Pakistańskiej Partii Ludowej, odwiedził Asię Bibi w areszcie i publicznie wypowiadał się w sprawie zmiany prawa o obrazie islamu, został zastrzelony przez jednego ze swoich ochroniarzy. Kilka miesięcy później zabito ministra ds. mniejszości, chrześcijanina Shahbaza Bhattiego.
Sąd Najwyższy Pakistanu stwierdził w październiku ub.r., że nie ma wystarczających dowodów do skazania Asi Bibi. W 56-stronicowym uzasadnieniu wskazano m.in., że Asia Bibi została oskarżona dopiero pięć dni po kłótni z koleżankami, a ich zeznania były sprzeczne. Co więcej, jeden z sędziów oświadczył, że pracujące z Asią muzułmanki obrażały jej wiarę, tymczasem zgodnie z Koranem muzułmanin musi wierzyć we wszystkich proroków, a zgodnie z islamem Chrystus jest jednym z nich.