Doskonale to Jezusowe nowe przykazanie zrozumiał i praktykował św. Paweł pośród wierzących, gromadzących się na sprawowanie pamiątki Ofiary Pana. Skłóconych, pysznych, egoistycznych fanfaronów chrześcijańskich w Koryncie wzywa do praktykowania miłości braterskiej („wzajemnej”) w słynnej parenezie. Mając przed oczami samego Chrystusa – i własne doświadczenie miłości braterskiej do wierzących w Niego – pisze: „Miłość czeka cierpliwie, miłość obdarza szczodrze, nie płonie zazdrością i zawiścią, nie przechwala się, nie tyranizuje, nie postępuje perfidnie i przebiegle, nie szuka siebie, nie wybucha gniewem na prowokacje, nie liczy doznanych krzywd i nie knuje zła jako odpłaty, nie cieszy się z niesprawiedliwości i nie ukrywa, nie toleruje złych zachowań, lecz radośnie celebruje prawdę. Nigdy nie przestaje wspierać, nigdy nie traci wiary, nadziei, nie rezygnuje” (1 Kor 13, 4-7).
Na czym polega szczególny związek między Słowem Bożym i Eucharystią?
Trzeba jeszcze do tych dwóch darów Bożych koniecznie dodać: Kościół! Syn Boży, jak uczył już Orygenes, istnieje dla ludzi najpierw w ciele fizycznym wziętym z Maryi Dziewicy, które ostatecznie zostawił jako chwalebne pod eucharystycznymi postaciami Ciała i Krwi; On też żyje i odczuwa nasze działania w Ciele, którym jest Kościół („Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz?” – Dz 9, 4); On sam mówi do nas, objawiając nam siebie i Ojca w Ciele, którym jest Pismo Święte: „I zaczynając od Mojżesza, poprzez wszystkich proroków, wykładał im, co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego” (Łk 24, 17; por. „Verbum Domini”, n. 73). Te trzy Obecności („Ciała”), w których istnieje dzisiaj zmartwychwstały Pan, nie pozostają w separacji, ale organicznie łączą się ze sobą i stanowią wręcz nierozdzielną całość. Bez Ewangelii nie mielibyśmy przecież w ogóle Eucharystii, bez Eucharystii, możliwej dzięki zmartwychwstaniu Chrystusa, Pismo Święte byłoby wciąż niespełnioną Obietnicą; a bez Ewangelii i bez Eucharystii nie byłoby Kościoła! To doskonale objawia sam Zmartwychwstały idący z uczniami do Emaus: Pisma – łamanie chleba – Kościół apostolski w Jerozolimie (por. Łk 24, 13-35).
Z czego wynikał problem dla współczesnych Jezusowi Żydów w zrozumieniu słów o Eucharystii w tak zwanej mowie eucharystycznej?
Współcześni Jezusowi Żydzi, słuchając Go, nie byli w stanie otworzyć się na nowe objawienie o Chlebie życia, który Bóg daje z nieba. Łączyli ten dar nade wszystko z Torą (i manną jako jej symbolem). On natomiast stanowczo twierdził: „«Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój daje wam prawdziwy Chleb z nieba. Albowiem Chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu». Rzekli więc do Niego: «Panie, dawaj nam zawsze ten chleb!» Odpowiedział im Jezus: «Ja jestem Chlebem życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie. Powiedziałem wam jednak: Widzieliście Mnie, a przecież nie wierzycie»” (J 6, 32-36). I dodał: „«Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, ma życie wieczne. Ja jestem Chlebem życia. Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i pomarli. To jest Chleb, który z nieba zstępuje: Kto go je, nie umrze. Ja jestem Chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało, wydane za życie świata». Sprzeczali się więc między sobą Żydzi, mówiąc: «Jak on może nam dać swoje ciało do jedzenia?» Rzekł do nich Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie jedli Ciała Syna Człowieczego ani pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym” (6, 47-54).
Aż trzy razy używa tu Pan Jezus formuły objawieniowej: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam”. Tak jak Jego historycznym rozmówcom, i nam dzisiaj koniecznie potrzebna jest łaska wiary – w te właśnie słowa Chrystusa, objawiające, że Jego uwielbione Ciało i Krew są „prawdziwym”, czyli ostatecznym Chlebem życia, i to On daje wierzącym życie wieczne, życie we wspólnocie z Bogiem. Tak jasne słowa Jezusa wywołały „szemranie” słuchaczy (wspomniane tu aż cztery razy). Ono w świetle Lb 16 jest ewidentnym znakiem braku wiary i buntu wobec Boga objawiającego. Kościół Janowy, nawet doświadczając pierwszych wyłączeń z Synagogi (por. J 9, 22; 12, 42; 16, 2), wyznaje tę wiarę i tym samym ugruntowuje swoją odrębną tożsamość religijną: tożsamość wierzących w Jezusa jako Mesjasza Bożego (Króla) i Syna Bożego, który rzeczywiście zstąpił z nieba od Boga i jest Pośrednikiem dającym Chleb życia, czyli życie wieczne w Nim i w Bogu.
Co sprawia i zmienia w człowieku przyjmowanie Komunii Świętej?
„Bierzcie i jedzcie!”, „bierzcie i pijcie!” – to polecenia, aby dynamizm ofiarnej miłości Chrystusa, obecny w Jego Ciele wydanym i w Krwi wylanej na odpuszczenie grzechów, wierzący wprowadzali w najgłębsze wymiary własnego „ciała i krwi”, czyli tożsamości osobowej, własnego życia. Eucharystia – przyjmowana z wiarą i miłością do Jezusa oraz miłością wzajemną – wzmacnia naszą miłość ofiarną („wzajemną”), jednoczy z uwielbionym Panem, czyli intensyfikuje naszą wiarę i zaufanie do Niego, pomnaża nadzieję na szczęśliwe życie w Nim („trwanie” – J 15, 4-7; Łk 22, 28) i we wspólnocie Kościoła w Niebie (Ap 21, 3-7)! Przyjmujemy przecież zmartwychwstałego Chrystusa, który jest Królem – Zwycięzcą (sekwencja wielkanocna) – i zaprasza na ucztę, o której czytamy w finalnej pieśni zwycięstwa w Księdze Apokalipsy: „Weselmy się i radujmy, i oddajmy Mu chwałę, bo nadeszły Gody Baranka, a Jego Małżonka się przystroiła, i dano jej przyoblec bisior lśniący i czysty – bisior bowiem oznacza czyny sprawiedliwe świętych. I mówi mi anioł: Napisz: Błogosławieni, którzy są wezwani na ucztę Godów Baranka!” (Ap 19, 7-9).