1 listopada 1946 r. Karol Wojtyła otrzymał święcenia kapłańskie z rąk kard. Adama Stefana Sapiehy w kaplicy Pałacu Arcybiskupów Krakowskich.
Historia mojego powołania kapłańskiego? Historia ta znana jest przede wszystkim Bogu samemu. Każde powołanie kapłańskie w swej najgłębszej warstwie jest wielką tajemnicą, jest darem, który nieskończenie przerasta człowieka. Każdy z nas kapłanów doświadcza tego bardzo wyraźnie w całym swoim życiu. Wobec wielkości tego daru czujemy, jak bardzo do niego nie dorastamy.
– tymi rozważaniami na temat powołania Jan Paweł II rozpoczął książkę „Dar i Tajemnica” wydaną z okazji 50-lecia swoich święceń kapłańskich.
Święcenia kapłańskie Karola Wojtyły miały miejsce w dniu, w którym – jak sam napisał – zwykle tego sakramentu się nie udziela: 1 listopada obchodzimy bowiem Uroczystość Wszystkich Świętych i cała liturgia Kościoła jest nastawiona na przeżycie tajemnicy Świętych Obcowania i przygotowanie do Dnia Zadusznego. O wyborze tego dnia zdecydowały okoliczności. Kard. Adam Sapieha zdecydował o dalszych studiach Karola Wojtyły w Rzymie, dlatego wyświęcił go na kapłana w prywatnej kaplicy arcybiskupów krakowskich w pałacu przy ul. Franciszkańskiej. Przyszły papież święcenia przyjmował w pojedynkę – jego rocznikowi koledzy mieli otrzymać ten sakrament w Niedzielę Palmową kolejnego roku. Cały październik był dla Karola Wojtyły miesiącem święceń subdiakonatu i diakonatu oraz trzech serii rekolekcji, jakie je poprzedzały.
Rano 1 listopada Karol Wojtyła stawił się w rezydencji arcybiskupów krakowskich. W czasie śpiewu Veni, Creator Spiritus oraz Litanii do Wszystkich Świętych, leżąc krzyżem oczekiwał na moment włożenia rąk.
Jest coś dogłębnie przejmującego w tej prostracji ordynandów: symbol głębokiego uniżenia wobec majestatu Boga samego, a równocześnie ich całkowitej otwartości, ażeby Duch Święty mógł zstąpić, bo przecież to On sam jest sprawcą konsekracji.
– napisał Jan Paweł II w „Darze i Tajemnicy”.
Karol Wojtyła kaplicę w domu przy Franciszkańskiej 3 znał dość dobrze – w czasie okupacji często do niej przychodził jako kleryk, aby w godzinach porannych służyć metropolicie do Mszy św.
Mający otrzymać święcenia pada na twarz, całym ciałem, czołem dotyka posadzki świątyni, a w tej postawie zawiera się wyznanie jakiejś całkowitej gotowości do podjęcia służby, jaka zostaje mu powierzona. Ceremonia ta pozostawiła głęboki ślad w moim życiu kapłańskim. (…) W tej postawie leżenia krzyżem przed otrzymaniem święceń wyraża się najgłębszy sens duchowości kapłańskiej: tak jak Piotr, przyjąć we własnym życiu krzyż Chrystusa i uczynić się „posadzką” dla braci”.
– mówił 50 lat później papież Polak.
Następnego dnia ks. Karol Wojtyła odprawił swoje Msze św. prymicyjne. Ponieważ był to Dzień Zaduszny, to każdy kapłan może wówczas odprawić trzy Msze św. Liturgie odbyły się w krypcie św. Leonarda w katedrze na Wawelu.
Wybierając tę kryptę na miejsce pierwszych Mszy św., chciałem dać wyraz szczególnej więzi duchowej z wszystkimi, którzy w tej katedrze spoczywają. Katedra Wawelska jest niezwykłym fenomenem. Jest bowiem, tak jak żadna inna świątynia w Polsce, nasycona treścią historyczną, a zarazem teologiczną. (…) Odprawiając prymicyjną Mszę św. w krypcie św. Leonarda pragnąłem uwydatnić moją żywą więź duchową z historią Narodu, która na Wzgórzu Wawelskim znalazła swą szczególną kondensację.
– napisał Jan Paweł II.
Drugi motyw, który stał za wyborem krypty św. Leonarda na odprawienie pierwszej Mszy św. to „głęboki moment teologiczny”. Dla Karola Wojtyły istotny był fakt, że święcenia kapłańskie przyjął w Uroczystość Wszystkich Świętych, kiedy Kościół daje wyraz liturgicznej prawdzie o Świętych Obcowaniu – Communio Sanctorum.
Święci to ci, którzy przez wiarę mają udział w tajemnicy paschalnej Chrystusa i oczekują ostatecznego zmartwychwstania. Ci ludzie, których sarkofagi znajdują się w Katedrze Wawelskiej, także czekają tam na zmartwychwstanie. Cała katedra zdaje się powtarzać słowa Symbolu apostolskiego: „Wierzę w ciała zmartwychwstanie i żywot wieczny”. A ludzie, którzy w niej spoczywają, są wielkimi „Królami-Duchami”, którzy prowadzą Naród poprzez stulecia. Są to nie tylko koronowani władcy i ich małżonki, czy też biskupi i kardynałowie, są to także wieszczowie, wielcy mistrzowie słowa, którzy tak ogromne znaczenie posiadali dla mojej chrześcijańskiej i patriotycznej formacji.
– podkreślał po latach Jan Paweł II.
Zarówno w ceremonii święceń, jak i prymicjach uczestniczyła niewielka grupa krewnych i przyjaciół Karola Wojtyły. Na Wawelu była obecna jego chrzestna matka, starsza siostra mamy, Maria Wiadrowska. Do Mszy św. służył Mieczysław Maliński, młodszy kolega z seminarium. „Jako kapłan, a później jako biskup zawsze nawiedzałem kryptę św. Leonarda z wielkim wzruszeniem” – wspominał Jan Paweł II.
W kolejnych dniach miały miejsce inne prymicje, najpierw w kościele parafialnym pod wezwaniem św. Stanisława Kostki na Dębnikach, a w następną niedzielę w kościele parafialnym pod wezwaniem Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny w Wadowicach. Ks. Karol Wojtyła odprawił także Mszę św. przy Konfesji św. Stanisława w Katedrze Wawelskiej dla środowiska Teatru Rapsodycznego oraz podziemnej organizacji „Unia”, z którą był związany w czasie okupacji.