27 kwietnia
sobota
Zyty, Teofila, Felicji
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Za wcześnie skreślony

Ocena: 0
1966

Kiedy premier Wielkiej Brytanii Theresa May ogłaszała w kwietniu przyspieszone wybory powszechne, miała jeden cel: zwiększenie stanu posiadania swojej Partii Konserwatywnej w przededniu rozpoczęcia negocjacji w sprawie Brexitu. Sondaże dawały torysom ponad 20 proc. przewagi nad pogrążoną w kryzysie, skłóconą Partią Pracy. Zwycięstwo wydawało się łatwe, szybkie i przyjemne. Nic dziwnego, że szefowa rządu uległa pokusie.

A jednak w czerwcowym głosowaniu torysi ledwie obronili władzę, zdobywając 317 mandatów – o dziewięć za mało by rządzić samodzielnie. Konieczny okazał się pakt z protestantami z Irlandii Północnej. Z 20 proc. sondażowej przewagi zrobiło się ledwie nieco ponad 2 proc. (konserwatyści 42,3 proc. proc. głosów, lewica – 40 proc.). Premier May, która już widziała się w roli drugiej „żelaznej damy”, walczy o przetrwanie. Jej upadek wydaje się jedynie kwestią czasu, bo brytyjscy torysi słyną z brutalnego pozbywania się liderów, którzy zawodzą. Gdyby nie toczące się rozmowy z Brukselą, decydujące o losie kraju na dekady, już byłoby po sprawie.

Kłopoty pani May są wielką polityczną sensacją. Wyzwanie rzucił jej bowiem człowiek uważany za egzotycznego ousidera. Lider Partii Pracy Jeremy Corbyn to weteran radykalnej lewicy, intelektualnie wywodzący się jeszcze z lat 80. Opowiada się za bardzo wysokimi podatkami, popiera bojowe związki zawodowe, jest niechętny modernizacji uzbrojenia, wspierał terroryzm IRA, aktywistów Hamasu nazywał „swoimi przyjaciółmi”, a jego współpracownicy chwalą Marksa jako „wybitnego ekonomistę”. Jednym słowem klasyczny brytyjski lewicowy beton. Jeszcze do niedawna jednogłośnie, także przez większość znającej się na polityce lewicy, uważany za człowieka niewybieralnego. Prawicowa prasa przez ostatnie lata nieźle się na nim wyżywała, widząc w nim gwarancję sukcesów swoich ulubieńców. Jak ktoś tak bardzo lewicowy, oczywiście głównie gospodarczo, bo społecznie na Wyspach lewicowa jest również prawica, mógłby zdobyć władzę? Było to tak niewyobrażalne, że nieźle się bawiono, ogłaszając akcje Tories for Corbyn, czyli „Torysi za Corbynem” w czasie wyborów lidera Partii Pracy.

A jednak Corbyn zbliżył się do władzy na wyciągnięcie ręki. Gdyby wybory odbyły się teraz, mógłby wygrać, zwłaszcza że jego osobiste notowania są po raz pierwszy lepsze niż Theresy May. Zyskuje dzięki swobodzie w kontaktach z wyborcami i umiejętności odnalezienia się w każdej sytuacji, co kontrastuje z wyjątkowo sztywnym zachowaniem pani premier. Wyraziście lewicowe, chwilami lewackie poglądy nie są dużą przeszkodą, ponieważ torysi już dawno przejęli lewicową agendę w sferze kultury i życia społecznego. Co ciekawe, Corbyna masowo poparła młodzież, o realnym komunizmie niemająca żadnego pojęcia, za to chętnie flirtująca z hasłem „zabrać bogatym”.

W sumie historia stara jak świat: pycha, która prowadzi albo do upadku, albo na skraj upadku. Ale także kolejne potwierdzenie, że w epoce emocji, mediów społecznościowych i braku politycznej lojalności wyborców możliwe są bardzo szybkie zmiany poparcia dla poszczególnych partii. Nawet władza, która zdaje się mocno siedzieć w siodle, w ciągu kilku tygodni może znaleźć się w porządnych opałach. Wystarczy jeden fałszywy ruch, nietrafiony gest, niepopularna decyzja. Proces polityczny staje się coraz mniej przewidywalny. Te same zjawiska, które przyczynił się do referendalnego zwycięstwa zwolenników wyjścia z Unii Europejskiej, teraz podkopały pozycję konserwatystów.

Dla nas wniosek jest jasny: nie ma polityków niewybieralnych, nikogo nie można lekceważyć. Rekordowe poparcie dla Prawa i Sprawiedliwości, związane w dużej mierze (choć nie tylko) z obawą przed islamską imigracją, nie może oznaczać samozadowolenia polityków rządzących ani przyzwolenia na chodzenie na skróty. Nigdy nie można mieć pewności, jakie tony w czasie przyszłej kampanii okażą się nośne – i za jakie błędy czy nadużycia wyborcy zechcą ukarać partię rządzącą. Jeśli chce się rządzić długo, trzeba od siebie wymagać naprawdę wiele.

 

Idziemy nr 27 (613), 2 lipca 2017 r.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Autor jest redaktorem naczelnym tygodnika „W Sieci”

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 26 kwietnia

Piątek, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem drogą i prawdą, i życiem.
Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 14, 1-6
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter