Błogosławiony Ignacy Kłopotowski twierdził, że gdyby św. Paweł żył obecnie, byłby dziennikarzem. Media są współczesnym areopagiem, na którym każdy może przedstawić swój punkt widzenia, głosić swoje poglądy i powielać informacje bardziej lub mniej sprawdzone. Stało się to możliwe dzięki mediom elektronicznym, które sprawiły, że każdy może poczuć się jak dziennikarz. Co nie oznacza, że nim jest. Z drugiej strony ci, którzy wykonują zawód dziennikarza, nie zawsze zachowują się tak, jak zasady i etyka dziennikarska tego wymagają, zwłaszcza jeśli chodzi o bezstronność. Prawdą jest jednak, że w zawodzie dziennikarza nie da się uniknąć odniesień do własnych poglądów i przekonań. Pracownicy mediów w dużej mierze kreują rzeczywistość. A to już realna władza. I potrzeba odpowiedzialności, by chcieć rzeczywistość opisywać, a nie tworzyć ją na potrzeby swoich mocodawców.
Dziennikarstwo zawiera też w sobie element misji. A skoro tak, to dziennikarze są niejako formatorami swoich odbiorców. Dlatego ważne, by byli do tego dobrze przygotowani – na poziomie intelektualnym i etycznym. Jedno i drugie nie jest takie proste, jako że w dużej mierze młode pokolenie dziennikarzy rozpoczyna pracę w mediach z bardzo ubogim słownictwem, skąpą wiedzą, brakiem skojarzeń i odniesień, niezrozumieniem podstawowych pojęć, kiepską orientacją w sytuacji społeczno-politycznej własnego kraju oraz, szerzej, tego, co dzieje się na świecie. Owszem, wiedzą coś z jakichś bardzo wąskich dziedzin, która to jednak wiedza kompletnie nie przekłada się na zrozumienie realiów, w których żyjemy, by móc się następnie do nich odnieść w słowie przekazywanym innym. Aby bowiem w naszych czasach móc zdobyć jakąkolwiek wiedzę, potrzeba wręcz heroicznego samozaparcia w korzystaniu z mediów społecznościowych na rzecz czytania i pogłębiania wiedzy poprzez studium. A studium wymaga czasu i skupienia. To dwa bardzo deficytowe towary w naszej rzeczywistości. Nie da się jednak być dla kogoś przewodnikiem – a tym mają być niejako pracownicy mediów – jeśli samemu nie widzi się drogi.
Święty Tomasz z Akwinu twierdził, że boi się ludzi, którzy czerpią wiedzę z jednej książki. A ja boję się ludzi, którzy czerpią wiedzę wyłącznie z mediów społecznościowych. Tam bowiem, poza słownymi przepychankami, są tylko zwiastuny tematów, które można pogłębić, zaglądając do omówień problemu w prasie, w dłuższych, pogłębionych artykułach, reportażach, tekstach specjalistycznych. Temu wciąż służą czasopisma. Bo już nie służą przekazywaniu codziennych informacji. Na nie monopol ma internet. I tego już nic nie zmieni. Ale czasopisma, tak papierowe, jak i w wersji elektronicznej, służą właśnie pogłębieniu istotnych kwestii, którymi żyje współczesny człowiek, obywatel.
Wszyscy jesteśmy równocześnie odbiorcami i twórcami treści medialnych. Spoczywa na nas obowiązek informowania się, dokształcania, formowania, aby czynić przestrzeń medialną pełną rzeczowych informacji, ale również szacunku dla drugiego człowieka i jego poglądów, bez ideologicznych wtrętów, ignorancji, obrażania. Skoro wszyscy mamy dość słabych, żenujących i ziejących hejtem mediów, to przyczyniajmy się do tworzenia mediów na poziomie, czasem nawet wbrew słupkom klikalności.