Zabrakło mi słów na widok tłumu, który ujrzałam wczoraj w samo południe w warszawskim kościele Najświętszego Zbawiciela. Zupełnie, jakbym przyszła na pasterkę albo na rezurekcję: głowa przy głowie, do tego kolejki do kilku – czynnych – konfesjonałów. A to była Msza święta w Godzinie Łaski – w liturgii Kościoła uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP, choć w kalendarzu zwykły dzień. Byli ludzie w każdym wieku, różnych zawodów – spotkałam także znajomych, stąd to wiem, z różnych zapewne miejsc, bo kościół położony w centrum zachęca przez cały dzień otwartymi drzwiami.
Kilka godzin później zabrakło mi słów na widok maili, tweetów i innych wpisów na stronach i portalach – z komentarzami do nominacji abp. Marka Jędraszewskiego na metropolitę krakowskiego. Decyzję Ojca Świętego o nominacji ogłoszono w tamtej właśnie południowej godzinie, w trzech miejscach równocześnie. I oto w sieci rozpruł się worek z uwagami – znowu urażonych – tak zwanych intelektualistów, którym decyzja papieża Franciszka była nie w smak. Bo oni się spodziewali!
Jak to było na drodze do Emaus? „A myśmy się spodziewali…” (Łk 24, 13-35)! Biedni uczniowie zawiedzeni, że nie po ich myśli toczą się sprawy…
A przecież jesteśmy jednym Kościołem: ten pełen modlitwy i pokory tłum w kościele Najświętszego Zbawiciela i pełen irytacji, nawet złości tłum w internecie. Panie, przymnóż nam wiary!