Sfinansują in vitro

W stolicy brakuje pieniędzy na nowe żłobki i przedszkola, ale na finansowanie in vitro pieniądze się znalazły.

7 mln zł władze Warszawy chcą wydać na program finansowania in vitro dla warszawianek. Pieniądze trafić mają do 2,5 tys. kobiet w wieku 25-40 lat, żyjących w związkach małżeńskich i w konkubinatach, mających problem z poczęciem dziecka. Dlaczego władze stolicy będą finansować program kontrowersyjny pod każdym względem: moralnym, ekonomicznym, zdrowotnym?

Wstrząsającą historię usłyszałam od koleżanki dziennikarki, która z ekipą telewizyjną odwiedziła jedną z klinik in vitro. Lekarz wyjął laboratoryjne szkiełko i materiał genetyczny. Gotów był przed kamerą zaprezentować jak powstaje życie. Nakład pracy byłby niewielki – tylko spłukanie szkła pod strumieniem wody z kranu. Dziennikarka odmówiła prezentacji. Nie mniej wstrząsającą była wypowiedź jednego z ginekologów, który wykonywał zabiegi in vitro. Od pacjentki pobrano podczas prób in vitro w sumie aż 70(!) komórek jajowych. Zespół kliniki wpadł wtedy w konsternację.           

Polskie prawo nie reguluje procedury in vitro, nie stawia tu granic. W milionach można już liczyć ludzi zamrożonych w klinikach in vitro. Kto dziś jeszcze wierzy w mit o poprawie demografii przez zabiegi sztucznego zapłodnienia u par mających kłopoty z poczęciem? Wyniki rządowego programu PO dofinansowującego zabiegi in vitro w okresie 2013-2016 potwierdziły niską „skuteczność” in vitro. Tylko u co trzeciej kobiety organizm przyjął zarodek, z tej liczby jedynie połowa ciąż zakończyła się porodem. Brakuje jeszcze jednych danych: ile kobiet w wyniku prób in vitro, hiperstymulacji jajników, bezpowrotnie utraciło płodność? Jak widać program najlepiej przysłużył się wsparciu prywatnych klinik in vitro.

Władze Warszawy zapowiedziały, że dofinansowanie in vitro ruszy od września. To chyba nie przypadek, że start kilku innych przedsięwzięć władze Warszawy zaplanowały na ten sam czas. Ostatni rzutem na taśmę, prawie na koniec kadencji, a przed początkiem kampanii wyborczej i wyborami w 2018 r. A więc dzieci i młodzież ucząca się będą miały od września darmowe przejazdy komunikacją miejską, a rodzice zamiast miejsc w żłobkach dostaną od września 400 zł na prywatne przedszkole czy wynajęcie opiekunki do dziecka. Pytanie, na ile godzin opieki nad dzieckiem taka suma wystarczy?

Bolesnym jest fakt, że szafowanie ludzkim życiem, tak władzy jak i dla władzy przychodzi niezwykle lekko.