fot. Alexander Popov, Unsplash, CC-BY
No i się wyjaśniło – w seksie nie ma miejsca nie tylko na uczucie, ale i na wyrażanie go słowami. Na przystankach komunikacji miejskiej zawisły reklamy prezerwatyw Durex. „Durex Emoji działa między słowami. Pokaż, co masz na myśli za pomocą ikonek na opakowaniach”. Za pomocą piktogramów, jak za jaskiniowca, można więc dać potencjalnemu partnerowi sygnał, że: „będzie ogień”, „chcę 24/7”, „rozpal mnie”, „u mnie czy u ciebie”, a gdzieniegdzie apetyczna truskawka i dopisek „zabawa dla dwojga”.
Cały plakat – na wysokość wiaty przystankowej – to czatowa konwersacja: „Ej, może (samochodem) na wycieczkę?” – „Że co, plenerowy piknik we dwoje? J” – „Strzał w (serce)! Może gdzieś nad wodę?” – „Tylko, jeśli znajdziesz jakąś (wyspę) bez ludzi… ;)”. Słowa w nawiasach na plakacie wyrażone są w postaci rysunków na opakowaniach prezerwatyw.
To kolejny, np. po Nutelli, produkt z „dedykowanymi” opakowaniami. Nutella – wiadomo, czyje serce ma zdobyć zindywidualizowanymi podpisami. A reklamowanie prezerwatyw za pomocą czatowej konwersacji czy emotikonek? Jeśli ktoś miałby wątpliwości, rozwiewa je telewizyjna reklama produktów lateksowego potentata, w której występują nastolatki. Kiedyś przekonywano rodziców, że bezpieczeństwo ich dzieci na koloniach zależy od wyposażenia ich w prezerwatywy. Teraz przekaz kierowany jest za plecami rodziców – wprost do nastolatków.
A co z innymi odbiorcami reklamy? Już dawno temu skazana byłam na wyjaśnianie pięciolatce tego, czym są prezerwatywy, których pokaźna wystawka zdobiła ladę sklepu spożywczego. Teraz znowu na przystanku. Nota bene w drodze na ten przystanek z domu mijamy dwa seks-shopy o ogromnych witrynach, nie jak kiedyś skrzętnie skrywających za zasłonką wnętrze „sklepu”, ale śmiało je prezentujące. I znowu: „a co to, a do czego służy?” – padają pytania siedmiolatki na widok wibratorów i staników, w których uchowały się tylko fiszbiny.
Prężnie i skutecznie działające Stowarzyszenie Twoja Sprawa wciąż podejmuje walkę z seksualizacją przestrzeni publicznej, a w konsekwencji dzieci. Zawsze jednak trwa jakiś czas, zanim reklama z niej zniknie. A do tego czasu robi swoje. Rada Europy już dwa lata temu wyraziła opinię, że władze publiczne powinny skutecznie wpływać na media i agencje reklamowe, by te starały się respektować godność i niewinność najmłodszych, a rodzice i nauczyciele powinni otrzymać specjalistyczne wsparcie w staraniach o zapobieganie skutkom seksualizacji. I co? I wciąż wygrywa interes firm bogacących się na seksualizowaniu coraz młodszych roczników.
Co? Gdzie? Kiedy?
