Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł zdecydował, że agresywny środek antykoncepcyjny, a właściwie wczesnoporonny, EllaOne, będzie sprzedawany na receptę.
„Dlaczego ogranicza się nam prawo do samostanowienia o sobie, do decydowania, z kim i kiedy chce się mieć dziecko?” – zareagowała natychmiast lekarka ginekolog, wykładowca akademicki Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach. O jakim i czyim prawie mówi pani ginekolog?
To właśnie EllaOne, zwana pigułką „dzień po”, została wprowadzona do sprzedaży z pogwałceniem prawa! Nieograniczony dostęp do tabletki wczesnoporonnej umożliwiono w 2015 r. dzieciom, bo EllaOne bez recepty mogą kupić w aptece 15-letnie dziewczynki. Nie tylko tam – tabletkę można zamówić nie wychodząc z domu. Jedna z firm w sprzedaży internetowej dostarczy środek w ciągu 24 godzin w konkurencyjnej cenie, niższej niż apteczna. Od dwóch lat mamy tę wolną amerykankę dzięki ówczesnej premier Ewie Kopacz. Tłumaczyła ona wtedy, że EllaOne bez recepty wprowadzana jest decyzją Komisji Europejskiej, a Polska musi się do niej dostosować. Ta wersja obowiązywała do czasu, gdy Marek Jurek, sięgając do informacji w Komisji Europejskiej, udowodnił, że to kłamstwo. UE jedynie rekomendowała takie rozwiązanie, zostawiając ostateczną decyzję poszczególnym państwom członkowskim.
Minister Radziwiłł od początku swej kadencji zapowiadał zmiany. Poparła go grupa lekarzy, był nawet apel o wycofanie pigułki z rynku. Obok efektu wczesnoporonnego ma ona wiele wykazanych niebezpiecznych działań ubocznych. A przecież skutki uboczne wyliczone w ulotce dołączonej do preparatu nie wyczerpują jego zagrożeń dla organizmu, żeby wspomnieć tylko ostrzeżenia dla chorych na astmę i na wątrobę.
Przed kilku laty głośna była afera z preparatem Diane-35. Ten środek antykoncepcyjny spowodował we Francji zgon czterech kobiet, a u 125 doprowadził do zakrzepów w naczyniach krwionośnych. Ginekolodzy wiedzą, że wszystkie antykoncepcyjne środki hormonalne mogą dawać takie powikłania jak Diane-35: zawały serca, udary mózgu, zakrzepy tętnicze czy żylne, choroby wątroby. W USA lekarze zaczynają niepokoić się wzrostem występowania udarów mózgu u młodych dziewcząt, co wiążą ze stosowaniem środków antykoncepcyjnych.
Decyzja ministerstwa zdrowia to krok ku przywracaniu normalności, ochronie nieletnich i życia poczętego. Przeciwniczki tego pomysłu decyzję, kiedy i z kim chcą mieć dziecko, niech opierają na metodach innych niż forsowanie, jak określał środki poronne prof. Jérôme Lejeune, „pestycydów na ludzi”.