Wiemy, że jest z nami, że rozumie nasze odczucia, że w swoim sercu też nie pozwolił na pogrzebanie pamięci w błocie. Jeżeli dołożymy do tego publiczne deklarowanie wiary, imponującą skromność i prostotę w obyciu, mamy pełen obraz: oto narodził się bohater, z którego naprawdę możemy być dumni. Nie musimy przymykać jednego oka, nie musimy usprawiedliwiać słabości sławą, nie musimy zamilczać niewygodnych przygód. Stoch jest sobą i jest wspaniały.
Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że swoimi sukcesami obiecuje nam lepsze czasy. I to takie, które wyrastają z nas, a nie są przeciwko nam. Taka przecież może być nasza Polska – wierna sobie, prawdziwa, autentyczna, a jednocześnie profesjonalna i skutecznie konkurująca.
By tak było, trzeba zacząć w dużej mierze od początku. Bo początki tego, co mamy, są więcej niż marne. Przez przypadek dostaliśmy namacalny dowód w postaci zwolnienia z więzienia pedofila – mordercy czterech chłopców. Wychodzi na wolność w chwili, gdy elity świętują 25. rocznicę rozpoczęcia rozmów Okrągłego Stołu. Wychodzi, bo pierwszy Sejm III RP – tzw. Sejm Kontraktowy – przyjął amnestię, która karę śmierci zamieniała, także największym zbrodniarzom, na ćwierć wieku więzienia. Skoro ówcześni posłowie zdecydowali się na tak szaleńczy, bezmyślny i także niemoralny czyn, to na jakiej podstawie mamy sądzić, że początki wolnej Polski w innych sferach przemyślano lepiej? Że w ogóle przemyślano? Dziś tamte zaniedbania trzeba nadrabiać dużym wysiłkiem. Pedofila uda się zapewne, dzięki chałupniczo i naprędce skleconej ustawie, ponownie osadzić w zakładzie karnym, ale już np. odbudowa przemysłu będzie wymagała wysiłku pokoleń. O ile ktoś ten wysiłek w ogóle podejmie, bo dziś III RP na większość problemów ma tylko jedną odpowiedź: jeszcze bardziej masowa emigracja młodych rodzin.
Musimy jednak wierzyć, że fikcja nie może trwać wiecznie. W dniach, gdy Stoch wspina się na szczyt narodowej świadomości, schodzi z niego Jerzy Owsiak. Lider WOŚP upada przez własną pychę. Wyraźnie uwierzył, że zdobył status półboski, i postanowił sądownie ścigać blogera, który zarzucił mu czerpanie korzyści z kierowanej przez niego akcji charytatywnej, choć mógł go po prostu zignorować. Liczył zapewne, że sąd w Złotoryi będzie pod tak wielkim wrażeniem celebryty Owsiaka, że skaże blogera na podstawie ustnych oświadczeń i ogólnych zapewnień. A tu niespodzianka! Sąd zdecydował, że WOŚP musi ujawnić konkretne rozliczenia (faktury) pomiędzy sobą a inną firmą Owsiaka. Znów można by uznać, że nic takiego, gdyby nie histeryczna wręcz reakcja tego ostatniego; jego ostatnie wypowiedzi w tej sprawie przypominają raczej strumienie bardzo przerażonej świadomości niż logiczne wypowiedzi. Porównuje w nich swój los do ofiar Stalina i Hitlera, przywołuje pomordowanych w Katyniu i „zapach komór gazowych”, podlewając to wszystko sosem szantażu moralnego: oto o pieniądze pytają źli ludzie, którym obojętny jest los chorych dzieci.
Na fali sukcesu Stocha media przypomniały nagranie sprzed lat, kiedy 12-letni Kamil deklaruje: „Za kilka lat chciałbym pojechać na olimpiadę i zdobyć złoty medal”. Marzenia, widzimy, spełniają się, i to w urzekająco czystej formie. Bez chodzenia na skróty, bez zaprzeczania sobie, bez konieczności wchodzenia w sojusze z wrogami. Tak, takiej inspiracji potrzebowaliśmy wszyscy tej mokrej zimy.
Jacek Karnowski |