18 czerwca
wtorek
Marka, Elzbiety
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Nienawiść niepotępiona

Ocena: 4.55
1106

Księdza Ireneusza Bakalarczyka poznaliśmy przed laty w Warszawie. Pracował w parafii, w której mieszkaliśmy, był u nas w domu, potem my się przeprowadziliśmy, a ksiądz wyjechał z Warszawy. Najpierw, jeśli pamiętam, na studia liturgiczne do Włoch. Potem spotkaliśmy się we Wrocławiu, gdzie ks. Ireneusz pracował w sądzie biskupim, będąc jednocześnie duszpasterzem wspólnoty tradycji łacińskiej. Ksiądz Bakalarczyk to życzliwy, delikatny człowiek. Trudno pojąć, dlaczego bandyta, który chciał go zamordować, wybrał właśnie jego na ofiarę. Może dlatego, że ksiądz codziennie rano chodził uliczkami starego Wrocławia do kościoła, gdzie odprawia Mszę Świętą? Zrozumieć to trudno, bo nienawiść antykatolicka – jak każda nienawiść – jest przede wszystkim sekretem tych, którzy ją żywią. Ale – jak każda nienawiść – jest też problemem społecznym. Jej akty muszą się spotykać ze zdecydowaną reakcją państwa, ale trzeba też ją nazwać i potępić, by sama kultura i świadomość społeczna przed nią ludzi chroniła.

Nienawiść antykatolicka do tej pory wprost potępiona nie została. Wielokrotnie widziałem, jak Parlament Europejski odrzucał wnioski, by w końcu ją potępić. Niepotępianie nienawiści antykatolickiej samo w sobie jest wyrazem pogardy antykatolickiej. A pogarda jest zarówno przesłanką nienawiści, jak i źródłem osłaniającej ją obojętności, często zaś – tolerancji. Przed dwunastu laty papież Benedykt XVI pisał z bólem do biskupów: „Niekiedy mam wrażenie, że nasze społeczeństwo potrzebuje przynajmniej jednej grupy, dla której nie trzeba zachowywać żadnej tolerancji; do której można bez przeszkód odnosić się z nienawiścią”. Ta ponura potrzeba może konstruować prymitywną wspólnotę, co opisał René Girard w swym studium o „Koźle ofiarnym”. Ofiarne zwierzę musi być inne i słabe, musi poddawać się prześladowaniom, co oprawcę utwierdza w przekonaniu, że ofiara nosi w sobie winę i zasługuje na prześladowania. W społeczeństwie liberalnym katolicyzm świetnie zaspokaja tę potrzebę konsolidacji przez wrogość. Gdy wyrzuca się nam bowiem występki niektórych spośród nas – nie bronimy się, bo uważamy, że my pierwsi mamy obowiązek uznać ich winę. Z drugiej strony, w naszej pokornej zgodzie napastnicy znajdują potwierdzenie swej nienawiści i zgodę na jej rozszerzanie. Jedni chcą więc atakować, inni nie chcą się bronić.

René Girard pisze, że ten stary rytuał przezwyciężony został w Ofierze Chrystusa. Zbawiciel dobrowolnie oddał swoje życie, ale całkowicie odrzucił oskarżenia oprawców. To samo potem wielokrotnie miało powtarzać się w historii chrześcijaństwa. I po raz kolejny powtórzyło się we Wrocławiu. Ksiądz Ireneusz szedł na Mszę, szedł jak co dzień odprawić poranną Mszę, uobecnić w sposób bezkrwawy krwawą Ofiarę Chrystusa. I wylał krew za Chrystusa i najdosłowniej za cudze grzechy. Oby jego cierpienie przebudziło sumienia tych, którzy – wbrew wszystkim ostrzegawczym sygnałom – z bezprzykładną pogardą zgadzali się na szerzenie antykatolickiej nienawiści.

 

Idziemy nr 25 (714), 23 czerwca 2019 r.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Publicysta, historyk, przez wiele lat czynny polityk; był m.in. marszałkiem Sejmu w latach 2005-2007, przewodniczącym KRRiTV, posłem do Parlamentu Europejskiego.

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 18 czerwca

Wtorek, XI Tydzień zwykły
Dzień powszedni
Daję wam przykazanie nowe, abyście się wzajemnie miłowali,
tak jak Ja was umiłowałem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Mt 5, 43-48
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter