Już jesień, a ks. Michał Olszewski nadal jest w więzieniu. Przebywa w areszcie od 26 marca, od Wielkiego Wtorku. Opinia publiczna nadal nie poznała żadnych racjonalnych argumentów, dlaczego ten człowiek traktowany jest jak patologiczny przestępca. Przecież nikomu niczego nie ukradł, przecież fundacja, którą kieruje, wywiązała się z obowiązku wybudowania ośrodka pomocy dla ofiar przestępstw, śledczy zapewnili sobie nieograniczony dostęp do wszystkich możliwych dokumentów, a ksiądz nie uciekał ani się nie ukrywał. Tymczasem po raz kolejny przedłużono jego tymczasowe aresztowanie, do listopada. Mogliśmy zobaczyć, jak ks. Michał wygląda po półrocznym okresie więzienia: blady, wychudzony, wyniszczony człowiek. Nie sposób nie pytać, w jaki sposób traktowany jest w więzieniu ksiądz i dwie zatrzymane z nim urzędniczki ministerstwa sprawiedliwości, w tym matka rocznego dziecka. Nawet nie ma co pisać, jaką traumą dla niej i maleństwa jest to wszystko. Adwokaci wskazują, że w sprawie kapłana i obu pań doszło do złamania wielu przepisów prawa, w tym praw człowieka i jego godności.
Konsekwencje nagłego znalezienia się w więzieniu są dramatyczne, bo dotykają każdej sfery życia. Wielokrotnie robiłam o tym materiały jako dziennikarka. Każdy pracownik służby więziennej potwierdza, jakim zagrożeniem dla osoby spoza środowisk przestępczych jest znalezienie się za kratami. Szczególnie gdy w sprawach gospodarczych ludzie są osadzani razem z osobami ze środowiska kryminalnego. Nie każdy wytrzymuje tę próbę. Ludzie przyznają się do niepopełnionych win, bo chcą wyjść na wolność, nie mogąc znieść uwięzienia, więziennej subkultury. Przedtem jednak następuje moment załamania się, zniszczenia psychiki i osobowości, gdy człowiek przestaje myśleć samodzielnie. Wszystko jest po to, by wpłynąć na jego postawę procesową, by potwierdził to, czego życzy sobie śledczy czy jego mocodawcy. Wszystkie okoliczności wskazują na to, że to jest celem tych, którzy trzymają ks. Michała w areszcie tak długo.
Są to praktyki niedozwolone w naszych czasach. W państwie demokratycznym na coś takiego pisze się skargi, a międzynarodowe trybunały zasądzają odszkodowania. To jednak długa procedura, a my jesteśmy tu i teraz. Dziś wiemy, jak skandalicznie potraktowano ks. Olszewskiego i urzędniczki w pierwszych kilku dobach po zatrzymaniu, gdy upokarzano ich rozbieraniem do naga, obserwowaniem podczas czynności fizjologicznych, gdy odmówiono kontaktu z bliskimi, którzy nie mogli im dostarczyć bielizny na zmianę, gdy nie dawano im posiłków. Podkreślam, że nie mogę jednoznacznie wypowiedzieć się na ten temat, bo z oczywistych powodów nie czytałam akt sprawy, ale wszystkie sygnały płynące z miejsc uwięzienia księdza i obu pań są w najwyższym stopniu oburzające.
Dlatego nie bądźmy obojętni. Módlmy się o uwolnienie księdza i obu urzędniczek i nie ulegajmy podsuwanym nam medialnym narracjom, skazującym ich bez procesu na więzienie i utratę dobrego imienia. Z państwem prawa takie traktowanie ludzi nie ma nic wspólnego.