W połowie sierpnia 1944 roku w pracowni malarki Ireny Pokrzywnickiej na poddaszu przy Wilczej nie ma już farb. W zasadzie nie ma już niczego. Wszyscy są właśnie w piwnicy, Niemcy zaczynają bombardowanie z tzw. „krów”. Irena Pokrzywnicka, żołnierz AK, nie schodzi do schronu. Jej rysunek jest prawie skończony, brakuje jedynie dłoni Matki Bożej i Dzieciątka Jezus. I tak już zostanie… W pracownię trafia pocisk, niszczy całe piętro. Malarka jest ranna.
– Musiałam dokończyć obraz, „Maron” go potrzebuje wieczorem na Mszę – wyjaśnia później. „Maron” to ksiądz Apolinary Leśniewski, kapelan powstańczy. Po prawie dwóch tygodniach walk poprosił o obraz do ołtarza polowego. Był gotowy akurat na Święto Wniebowzięcia.
Przed tym obrazem odbywa się kilkadziesiąt powstańczych Mszy polowych, także ostatnia, 5 października 1944 roku, już po kapitulacji. Wcześniej Irena Pokrzywnicka i jej koleżanki z oddziału robią kopie. Rozdają ponad 4 tysiące małych obrazków z Matką Bożą AK. Na rewersie jest modlitwa. Żaden z tych małych obrazeczków nie ocalał. Ocalał oryginał.
Malarka i jej koleżanki z oddziału trafiają do niewoli. Obraz ukrywa ks. Apolinary Leśniewski, który po wojnie dostaje parafię w Sieradzu. Obraz wciąż jest w ukryciu, ale zawsze 1 sierpnia ksiądz stawia go na ołtarzu. W 1962 roku na plebanii zjawia się UB, funkcjonariusze czegoś szukają – ale nie znajdują. Ks. Leśniewski prosi o pomoc kardynała Stefana Wyszyńskiego i Matka Boża AK trafia do niego na Miodową. I jest tam – trochę zapomniana – aż do 2009 roku, kiedy kardynał Kazimierz Nycz oddaje obraz do Muzeum Powstania Warszawskiego.
Nie żyją już ani Irena Pokrzywnicka, ani ksiądz Leśniewski. Opowiedziała mi tę historie Wanda Traczyk-Stawska „Pączek”, którą miałam zaszczyt poznać kilka lat temu, gdy walczyła o przywrócenie pamięci cmentarzowi na Woli, największej powstańczej nekropolii Warszawy.
– Jestem jej to winna, nie lubiłam jej, chodziła zawsze w butach na koturnach, w niewoli miałyśmy przez nią tylko kłopoty, ale to ona przecież narysowała ten obraz – opowiadała. I doprowadziła do tego, że 1 sierpnia 2012 roku obraz stanął tak jak kiedyś na ołtarzu polowym podczas wieczornej Mszy Świętej na Cmentarzu Wolskim.
Teraz chodzi o to, żeby wydobyć go z muzealnych piwnic, i żeby zawisł w kaplicy w Muzeum Powstania. Jako drugi, bo w kaplicy jest już inny obraz, namalowany przez więźniarkę obozu w Zeithein. Ale skoro znów kilka tysięcy obrazeczków Matki Bożej AK pojawiło się w Warszawie, to może nie damy Jej się już ukryć?
Małgorzata Ziętkiewicz |