Aby lepiej zrozumieć ten proces, przeczytałem niedawno książkę szkockiego historyka Nialla Fergusona „Wielka degeneracja”. Ferguson postawił w niej interesującą tezę: od 1500 roku, czyli przez 500 lat, Zachód przewyższał Chiny i inne kraje odmienne kulturowo od Europy, a teraz zaczyna tę przewagę tracić. Historyk przypisuje to sześciu czynnikom, które nazywa – odnosząc się do terminologii z zakresu urządzeń mobilnych – aplikacjami. Pięćset lat temu Zachód wynalazł te aplikacje, a teraz cały świat z nich korzysta, czyli – mówiąc dalej „językiem smartfonu” – po prostu je ściąga. Co właściwie Niall Ferguson ma na myśli?
Pierwszą aplikację nazywa „konkurencją”. Dla nas konkurencja gospodarcza jest czymś normalnym, podczas gdy dla państw azjatyckich przez długi czas tak nie było. Także na polu polityki konkurencja odgrywała znaczącą rolę w zachodniej demokracji. W Azji było inaczej, ale powoli widać, że zaczyna się to zmieniać.
Drugą aplikację zwie „rewolucją naukową”. Bo przecież – czego nie wynaleziono w Europie? Od broni po samochody. Tymczasem w Azji pojawia się coraz więcej patentów, ostatnio częściej i więcej niż w starej części świata. Trzecia aplikacja to „praworządność”. W Europie już dużo wcześniej zaczęto regulować prawa jednostki. Także prawa dotyczące własności czy wolności wyrażania opinii. W innych kulturach stanowiło to tabu. Jednak za przyczyną nowoczesnych technologii także inne części świata nadrabiają zaległości na polu praworządności.
Czwarta aplikacja to „medycyna”. Oczywiście, także w innych kulturach występowały różne metody leczenia chorych, ale nigdy nie było tam tak systematycznego postępu na polu medycyny jak na Zachodzie. Tymczasem w Azji istnieją miasta i wioski, w których ludzie żyją dłużej niż na Zachodzie. Wiąże się to z tym, że życie zachodnich obywateli przebiega obecnie w ogromnym stresie. Wielu jego mieszkańców odkrywa również, że należy stosować się do zaleceń medycyny naturalnej.
Piąta aplikacja zwie się „społeczeństwo konsumpcyjne”. Jeszcze nie tak dawno konsumpcję na Zachodzie utożsamiano z wielkimi miastami, jak Londyn czy Nowy Jork. Dzisiaj należy uznać, że prawdziwe metropolie, czyli miasta z liczbą przewyższającą 10 milionów mieszkańców, leżą poza zachodnią hemisferą. Spośród dwudziestu największych centrów konsumpcyjnych aż sześć – jak podkreśla Ferguson – leży w Chinach, z Szanghajem na czele; trzy w Indiach (z Bombajem na czele), a inne to Meksyk, S?o Paulo, Dhaka, Karaczi, Buenos Aires, Manila, Rio de Janeiro, Moskwa, Kair, Istambuł i Lagos. Żadna europejska ani amerykańska metropolia nie zalicza się do tej grupy!
I w końcu ostatnia aplikacja to „moralność pracy”. Przed ponad stu laty znany niemiecki socjolog Max Weber napisał esej „Protestancka etyka i duch kapitalizmu”. Dzisiaj wiemy, że także nie będąc protestantem, można być kapitalistą odnoszącym sukcesy. Nie zgadzam się jedynie z Fergusonem w tym, że te sześć aplikacji byłoby możliwych także bez chrześcijaństwa. Bowiem nawet nie będąc wierzącym, na zdrowy rozum nie da się zaprzeczyć, że chrześcijaństwo w ogromnej mierze przyczyniło się do rozwoju tych sześciu zdobyczy kulturowych świata zachodniego.
Ferguson natomiast z pewnością ma rację, kiedy mówi, że obecnie Zachód nieuchronnie zmierza do usunięcia tych wypracowanych przez siebie zdobyczy. Robi to poprzez akcentowanie roli państwa w życiu obywateli, czyli lansując model państwa opiekuńczego. Może więc jednak warto byłoby, aby Zachód ściągnął również aplikację „chrześcijaństwo”?
Stefan Meetschen |