Bóg stworzył człowieka z miłości i chce, żeby każdy z nas był szczęśliwy. Stwórca, podobnie jak kochający rodzice, czyni wszystko, by ci, których kocha, nie cierpieli, lecz cieszyli się życiem. Gdy przychodzi nam mierzyć się z cierpieniem, podpowiada najmądrzejsze rozwiązania.
Bóg wskazuje błogosławioną drogę życia: w przyjaźni z Nim, w miłości, wolności i świętości dzieci Bożych. Cierpienie nigdy nie pochodzi od Boga i nigdy nie jest wolą Boga. Jezus mówi wprost o tym, że przynosi nam radość i że pragnie, aby ta Jego radość była w nas pełna (por. J 15,11). Gdy z miłości do nas dobrowolnie pozwala się przybić do krzyża, to w Ogrójcu poci się krwią na samą myśl, że będzie cierpiał, gdyż cierpienie jest obce naturze Boga. To, co najbardziej bolesne, pochodzi od złego lub jest konsekwencją oddalania się człowieka od Boga i Jego miłości. Cierpienie poszczególnych ludzi może mieć różne oblicza: może być konsekwencją osobistego grzechu, doznanej od kogoś krzywdy lub też trwania z miłości przy kimś, kto cierpi. Gdy spotykamy się z kimś cierpiącym, pierwszym naszym zadaniem jest upewnianie go, że Bóg nie chce, by ktokolwiek z nas cierpiał. Przeciwnie, Stwórca czyni wszystko, byśmy nie cierpieli. Przychodzi do nas w ludzkiej naturze, bo chce być ostatnim ukrzyżowanym. Chrystus pragnie, by odtąd każdy z nas kochał i był kochany, gdyż to warunek trwania w Bożej radości.
Dręczenie samego siebie
Najtrudniejsza do pokonania jest sytuacja, w której ktoś z ludzi krzywdzi samego siebie, na przykład przez to, że odchodzi od Boga, że postępuje wbrew Jego przykazaniom, że popada w uzależnienia i niewolę grzechu. Przykładem jest syn marnotrawny, który szukał szczęścia tam, gdzie można było znaleźć jedynie cierpienie, czyli w krainie dalekiej od miłości, od Dekalogu, od małżeństwa i rodziny, od odpowiedzialności i pracy nad własnym charakterem. Taki człowiek staje się nieprzyjacielem samego siebie i początkowo zwykle nie zdaje sobie z tego sprawy. Przeciwnie, do pewnego czasu bywa przekonany, że postępuje „nowocześnie” i że jest szczęśliwy. Bolesne konsekwencje szukania szczęścia bez Boga czy wbrew Bogu nie zawsze pojawiają się natychmiast. Gdy jednak już się pojawią, okazują się wyjątkowo bolesne. Życie w grzechu, w egoizmie, w wygodnictwie tak bardzo oddala od radości, że prowadzi do zadręczania samego siebie i rozpaczy. Jedynym ratunkiem w takiej sytuacji jest nawrócenie i powrót do Boga.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu papierowym
Idziemy nr 9 (595), 26 lutego 2017 r.
Artykuł w całości ukaże się na stronie po 8 marca 2017 r.