POŚLIJ KOGOŚ INNEGO
W związku z tym, Mojżesz wystąpił z kolejnym argumentem. Powiedział, że nikt mu nie uwierzy, iż Bóg mu się objawił. W odpowiedzi Pan dał mu kilka znaków, którymi miał się posłużyć w przyszłości w celu uwiarygodnienia swojego posłannictwa. Wobec tego Mojżesz przedstawił kolejny argument: „Nie jestem wymowny… Ociężałe są usta moje i język mój zesztywniał” (Wj 4,10). Ale ten argument również nie był skuteczny, bo Mojżesz natychmiast usłyszał odpowiedź, że to Pan będzie przy jego ustach i pouczy go, co ma mówić. W takiej sytuacji Mojżesz nie miał już żadnych argumentów, więc powiedział wprost: „Wybacz, Panie, ale poślij kogo innego” (Wj 4,13). Tym razem reakcja Pana była inna, bo po raz pierwszy słyszymy, że Bóg rozgniewał się na Mojżesza. Dlaczego tak się stało? Dopóki Mojżesz przedstawiał jakiś argument, Pan zawsze odpowiadał. Natomiast w ostatnim przypadku Mojżesz nie przedstawił żadnego argumentu. Jedynie powiedział, że nie pójdzie. W ten sposób odmówił posłuszeństwa. Tu akurat tradycja rabiniczna zwraca uwagę na ciekawą hebrajską konstrukcję zdania, którym Mojżesz posłużył się w swej odmowie. Przypomina ona hebrajskie słowa, którymi Bóg posłużył się przy ujawnieniu swego imienia; słowa „jestem, który jestem” są gramatycznie podobne do słów: „poślij kogoś innego”. To spostrzeżenie jest znamienne, bo prowadzi do wniosku, że Mojżesz pozwolił sobie na zbyt dużą poufałość; nie tylko odmówił posłuszeństwa, ale nawet potraktował Pana jako kogoś równego sobie. Stąd też gniew Boży, pojawiający się właśnie w tym momencie, a nie wcześniej.