27 lipca
sobota
Lilii, Julii, Natalii
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Macierzyństwo wpisane w kobiecość

Ocena: 0
430

Bez relacji z Bogiem można zgubić istotę rzeczy, realizować macierzyństwo inaczej. Na ulicach widać panie z pieskami, wołające: „Chodź do mamusi!”. - mówi dr hab. Iwona Zielonka, specjalistka nauk o rodzinie, w rozmowie z Ireną Świerdzewską

fot. Irena Świerdzewska

Co mówi Biblia o macierzyństwie?

Bez Biblii nie da się zrozumieć ani naszej ludzkiej i kobiecej tożsamości, ani istoty macierzyństwa. Bóg stworzył człowieka mężczyzną i kobietą. Razem jesteśmy Jego obrazem. Pismo Święte pokazuje, czym jest kobiecość i męskość. Kobieta jest uprzywilejowana, ponieważ w rodzeniu podobna jest do Boga. W Starym Testamencie macierzyństwo było ogromną łaską. Marzeniem każdej kobiety było urodzić wiele dzieci, zwłaszcza synów, bo wtedy jej wartość była większa. Jezus przypomniał pierwotny zamysł Boga i wskazał na źródła godności kobiety.

 

Przez macierzyństwo kobieta jest w szczególny sposób uprzywilejowana w dziele zbawczym Boga?

Jesteśmy obrazem Boga i każdy z nas jest zrodzony z największej miłości Trójcy Świętej. Kobiecie łatwiej to zrozumieć, bo tylko ona ma łono, które może rodzić. Bóg kobietom powierza swoje dzieci. To trudne, odpowiedzialne zadanie. Kobiety, które urodziły i wychowały dziecko, wiedzą, o czym mowa.

Dawniej mężczyzna szczycił się swoimi ranami, odsłaniał blizny, a im więcej ich miał, tym większy podziw wzbudzał. Kobietom nie bije się braw za „rany” odniesione w walce o rodzinę, męża, dzieci, dom… Ale my możemy być z nich dumne, bo świadczą o miłości, o ponoszonych kosztach, o obumieraniu, z którego wyrasta nowe życie. Nawet jeśli inni tego nie dostrzegają, to same możemy mieć do siebie szacunek i być dumne z tego, jak bardzo Bóg nam ufa.

 

Czy to znaczy, że kobiety, które fizycznie nie są matkami – siostry zakonne, osoby konsekrowane, świeckie żyjące samotnie – tracą część swojej tożsamości?

Kobieta rodzi łonem i sercem. Macierzyństwo jest fizyczne i duchowe. Sama mam to doświadczenie. Wybrałam bezżenność dla królestwa niebieskiego i żyję w wyłącznej relacji z Jezusem. Nie założyłam rodziny i fizycznie nie rodziłam. Mam jednak dziesiątki, może nawet setki dzieci zrodzonych przez posługę ewangelizacyjną, rekolekcje, towarzyszenie duchowe, formację. Są wśród nich księża, osoby konsekrowane, kobiety i mężczyźni w różnym wieku, w różnych krajach. Niektórzy, także starsi ode mnie, nazywają mnie mamą. To jest ciągłe rodzenie, dawanie siebie, walka duchowa. To jest macierzyństwo. Czuję się spełniona. Bóg wlał w moje serce dużo miłości.

 

Kobiety nie chcą mieć dzieci, bo twierdzą, że to wyklucza je  z życia, z robienia kariery, ustawia w gorszej pozycji wobec mężczyzn…

To kwestia priorytetów, relacji „do” i „z” mężczyznami. Coraz więcej z nas ma problem z tym, kim jest, dlaczego i po co. Kobiety walczą o swoje prawa, miejsce i rolę w społeczeństwie, zdominowanym przez męski świat. Dlaczego? Bo grzech zburzył pierwotną rajską harmonię, zakłamał prawdę o człowieku i o Bogu. Prawdziwe dobro ma wiele subiektywnych zamienników. Miłość została zastąpiona przez egoizm i wszystko ma służyć mnie – centrum wszechświata. Wszystkie sfery naszego życia zostały zachwiane. Naturalny porządek został zastąpiony przez chaos. Można się pogubić. Osobny temat to kryzys ojcostwa i trudne wybory mężczyzn wymuszane przez świat.

 

Jeśli macierzyństwo tak mocno wpisane jest w osobowość kobiety, to czy da się je zanegować, odrzucić?

Badania z ostatnich dwudziestu lat wśród młodzieży, studentek, młodych kobiet pokazują, że ciągle priorytetem jest rodzina, ale obecnie jest ona inaczej rozumiana. W 2000 r. ponad 47 proc. badanych twierdziło, że chce mieć dzieci, najlepiej dwoje – ale obserwujemy szybki spadek dzietności. Coraz więcej kobiet decyduje się na pierwsze dziecko po 35. roku życia i później. Chcą najpierw mieć stabilizację, dobrą pracę, pozycję, odpowiedniego partnera, niekoniecznie męża.

A kobieta to matka. Tak została stworzona. Można to zagłuszyć, rzucić się w jakąś aktywność. Pojawia się tu również kwestia zranień, trudnych doświadczeń. Współczesna kultura z każdej strony wciska swoje trendy, narzuca wizję kobiecości, miłości, szczęścia, spełnienia. Bez relacji z Bogiem, rozwoju duchowego, formacji można zgubić istotę rzeczy, realizować macierzyństwo inaczej. Na ulicach widać panie z pieskami w wózeczkach i słyszymy, jak wołają do swoich pupilów: „Chodź do mamusi!”.

 

To sterowany proces kultury antymacierzyńskiej?

Nie chodzi tylko o kulturę antymacierzyńską, ale szerzej – o kulturę antychrześcijańską. Zauważmy, że chrześcijaństwo najbardziej konfrontuje człowieka, a chrześcijanie są najbardziej prześladowaną wspólnotą religijną. Odrzucenie Boga to odcięcie człowieka od korzeni. Promuje się konformizm i hedonizm. Chrześcijańska wizja małżeństwa i rodziny przeszkadza. To są zaplanowane, długofalowe strategie. Rozwijająca się cyfryzacja izoluje człowieka, a takim łatwiej sterować. Mamy łatwy dostęp do wielu rzeczy, co może skutkować powierzchownością. Tak żyje się łatwiej i wygodniej. System nas wciąga i ogałaca z głębi. Chcemy coraz więcej i coraz szybciej. Nie ma czasu na budowanie relacji, rodziny. Ta machina nas rozjeżdża. Zatrzymajmy się! Wróćmy do początku, do siebie, nawróćmy się, zmieńmy myślenie. To pilne wyzwanie dla nas wszystkich.

 

Jak przekazywać pozytywny obraz macierzyństwa, rodziny?

Najlepszą metodą jest ewangelizacja, by czynić uczniów. Chrześcijaństwo to nie zbiór nakazów i zakazów, ale relacja. Z relacji z Bogiem wypływa relacja do siebie i innych ludzi. Kiedy oddajemy życie Jezusowi, to On porządkuje nasze życie, wszystkie Jego sfery. Jego Duch nas prowadzi i uzdalnia do tego, by myśleć i żyć jak Jezus. Chodzi o świadomy wybór. Chrześcijaństwo jest przywilejem.

Bardzo ważne jest więc nasze osobiste świadectwo: szczęśliwych żon, matek, budowania pięknych relacji małżeńskich i rodzinnych, również odpowiedzialnych, kochających ojców. Trzeba się tym dzielić, bo to jest naszym bogactwem. Świadectwa nie można zanegować. Ono pociąga, powoduje refleksję, wzbudza pytania: „Dlaczego jesteś szczęśliwa, skoro wszyscy wokół są nieszczęśliwi i narzekają? Skąd masz ten pokój i radość, gdy większość się boi, smuci i martwi o przyszłość? Skąd ty to masz?”. Jeżeli nasze życie będzie wywoływać takie pytania, wtedy możemy zrobić wiele.

 


Iwona Zielonka – doktor teologii z zakresu biblistyki, specjalista nauk o rodzinie i public relations (SGH). Wykładowca Pisma Świętego Starego i Nowego Testamentu, mariologii i zagadnień związanych z nową ewangelizacją. Przeprowadziła ponad 350 rekolekcji i kursów ewangelizacyjnych dla różnych wspólnot, ruchów, seminariów duchownych, zgromadzeń zakonnych oraz parafii w Polsce, Ukrainie, Białorusi, na Syberii, w Kanadzie i USA. W latach 1999–2007 pracownik Biura Prasowego i Biura Sekretarza Generalnego Konferencji Episkopatu Polski. W latach 2011–2016 diecezjalny doradca życia rodzinnego. Jest członkinią Stowarzyszenia Biblistów Polskich oraz Zespołu Konferencji Episkop

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Dziennikarka tygodnika „Idziemy”, absolwentka ziołolecznictwa na SGGW i dziennikarstwa na UW, korespondentka Vatican News


irena.swierdzewska@idziemy.com.pl

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 26 lipca

Piątek, XVI Tydzień zwykły
Wspomnienie św. Joachima i Anny, rodziców Najświętszej Maryi Panny
Błogosławieni, którzy w sercu dobrym i szlachetnym zatrzymują słowo Boże
i wydają owoc dzięki swojej wytrwałości.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Mt 13, 18-23
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

+ Nowenna do św. Szarbela 19-27 lipca



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter