Kiedyś był to rower, zegarek, biżuteria, w ostateczności talon na zakupy z wizerunkiem jednego z królów Polski. W prezentach zawsze łatwiej ukryć kwotę, szczególnie kiedy trafi się promocja. A prezenty kupowane z okazji Pierwszej Komunii Świętej musiały przedstawiać jakąś wartość. Chociaż pozostawały po nich tylko wspomnienia.
W ostatnich latach zmienił się charakter przyjęć komunijnych. Zamiast ustawiać stoły w podkowę w dużym pokoju i pożyczać krzesła od sąsiadów, można się wygodnie rozsiąść w sali weselnej czy restauracyjnej. Mieć z głowy smażenie stosów schabowych, ale delektować się buraczanym gnocchi z mascarpone czy flakami w nowoczesnym wydaniu. Koszty takiego przyjęcia nie są małe, ale przy zaproszeniu optymalnej liczby gości i czterocyfrowej zawartości kopert potrafią się zwrócić.
I tu pojawiają się kontrowersje: do kogo należy zawartość kopert i kto ma decydować, na co zostanie przeznaczona? Po internecie krążą memy: pieniądze, które otrzymałeś przy okazji swojej Pierwszej Komunii, to piramida finansowa, bo odzyskujesz je dopiero wtedy, kiedy do Pierwszej Komunii idzie twoje dziecko…
Ja również nie wnikałam, co stało się z moimi kopertami – jeśli takowe były. Wiem jednak, że wielu z tych, którzy przed laty próbowali rozwiązać zagadkę „znikającego hajsu z Komunii”, kiedy przyszło co do czego, wpadło na pomysł, aby pokryć nim wydatki na organizację przyjęcia swojego dziecka. W ten sposób zawartość kopert znikała wraz z ostatnim kawałkiem sernika z białą czekoladą. Pozostawały tylko pytające spojrzenia młodego pokolenia. Ale co tam, będzie się miało nad czym zastanawiać przez kolejne lata.
Wyrzuty sumienia? A gdzież tam! Nie trzeba mieć prawniczego wykształcenia, aby usprawiedliwić się art. 12 kodeksu cywilnego, zgodnie z którym osoby poniżej trzynastego roku życia nie mają jeszcze zdolności do czynności prawnych, do których, jak wiadomo, należą zakupy na wysokie kwoty.
Cóż, autorytatywnym podejściem do bilansu zysków i strat nie zawsze da się uspokoić własne wątpliwości ani przykryć poczucie straty i rozczarowanie naszych dzieci. Można jednak zmienić kierunek odpływu „komunijnej” gotówki. I nawet jeśli to źródło w końcu wyschnie, to pozostawi po sobie wyżłobione koryto. Jak tego dokonać? W prosty sposób. A gdyby tak jednak urządzić przyjęcie mniej wystawne, a za pieniądze, które dziecko otrzymało w prezencie, kupić mu czas? Czas spędzony z nami? Wyjazd do Rzymu albo chociaż wyprawę na Święty Krzyż?
Tydzień, czy choćby nawet weekend, z wyłączną uwagą rodziców tylko dla siebie – to marzenie niejednego posiadacza najnowocześniejszych zdobyczy techniki. Tak niewiele, a zostaje w głowie na długo. Czas to pieniądz – twierdził Benjamin Franklin. Chociaż nie można za niego wszystkiego kupić, to można go dobrze zainwestować. Czas to miłość – wskazywał bł. Stefan Wyszyński. Dobre relacje, ich wspomnienia od dzieciństwa to najroztropniejsza lokata z gwarantowanym zyskiem, która będzie procentować w przyszłości.