Gdyby z piłkarskiego Realu Madryt wyjąć Cristiana Ronalda, Lukę Modricia i Garetha Bale’a, a z Barcelony usunąć Iniestę, Neymara oraz Leo Messiego, to oba hiszpańskie kluby mogłyby zapomnieć o dominacji w europejskich pucharach.
A gdyby Adam Nawałka przez całe eliminacje mistrzostw świata nie mógł korzystać z Roberta Lewandowskiego, Kamila Glika i Kamila Grosickiego, to do Rosji reprezentacja by nie jechała. Gdyby z dawnej siatkarskiej kadry Stephana Antigi wykluczyć Pawła Zagumnego, Mariusza Wlazłego oraz Michała Winiarskiego, to stracilibyśmy atuty pod siatką, a przy okazji nie mielibyśmy szans na zdobycie złotych medali. I gdyby w koszykarskiej drużynie Cavaliers nie było LeBrona Jamesa oraz Kyriego Irwinga, to w Cleveland nadal czekaliby na pierwszy tytuł mistrza NBA. A gdyby wreszcie z kadry skoczków wypadli Kamil Stoch i Maciej Kot, to Polska na pewno nie byłaby liderem Pucharu Narodów.
Zgadzam się z tymi, którzy gdybania nie lubią. Bo sport widział już różne piękne historie, gdy słabsi ogrywali mocniejszych. Ale ten „gdybany” wstęp jest jednak konieczny. Bo chyba nie do wszystkich dociera, w jak rozbrojonym składzie pojechali na mistrzostwa świata piłkarze ręczni. Przypomnę więc, kogo zabrakło w reprezentacji: Sławomira Szmala, Piotra Wyszomirskiego, Michała Jureckiego, Karola Bieleckiego, Krzysztofa Lijewskiego, Kamila Syprzaka oraz Mariusza Jurkiewicza. To nawet trudno nazwać osłabieniem. To po prostu całkowity demontaż drużyny.
Dlatego pisząc te słowa po dwóch porażkach, z Norwegią oraz Brazylią, mam świadomość, że nasza reprezentacja zakończy mistrzostwa po fazie grupowej. Jeśli tak się nie stanie i biało-czerwoni jednak awansują – będzie to wyczyn godny najwyższego szacunku. Przebudowa jakiejkolwiek drużyny zawsze jest trudna. Gdy odchodzi niemal całe, wyjątkowo utalentowane pokolenie, zmiany są jeszcze bardziej odczuwalne. Przede wszystkim są jednak bardzo różnorodne, czyli słodko-gorzkie. Dlatego tak bardzo radowały mnie pozytywne momenty podczas spotkania z Norwegami, ale dlatego też tak bardzo złościła mnie naiwność i nieporadność podczas starcia z Brazylijczykami. Przebudowywana przez Talanta Dujszebajewa drużyna ma przed sobą jeszcze bardzo długą i wyboistą drogę. Nie będzie łatwo nią iść, bo rozbrojeni Polacy jeszcze nieraz trafią na mocniejszych od siebie rywali.