Nie suche statystyki, ale losy konkretnych ofiar i ich rodzin najpełniej ukazują skalę sowieckiej przemocy wobec Polaków w latach 1937-38 - przekonują archiwiści IPN, którzy przygotowali wystawę na ten temat. Ofiarami ludobójstwa NKWD byli także Ukraińcy - dodają.
W Chmielnickim na Ukrainie w piątek odbędzie się uroczyste otwarcie wystawy "Rozkaz nr 00485. Antypolska operacja NKWD na sowieckiej Ukrainie 1937-1938", przygotowanej przez archiwistów IPN we współpracy z ukraińskimi archiwami państwowymi. Twórcy ekspozycji z Archiwum IPN opowiadają o pracy przy wystawie i jej przesłaniu.
"Ta wyjątkowa wystawa jest zwieńczeniem obchodów 80. rocznicy sowieckiego ludobójstwa na Polakach, czyli tzw. operacji polskiej NKWD, która rozpoczęła się w sierpniu 1937 roku, a zakończyła w listopadzie 1938 r. Korzystając z materiałów pozyskanych z archiwów ukraińskich w Chmielnickim, Winnicy i w Odessie, pokazujemy dramat tych czasów, ale nie sięgając do powszechnie znanych statystyk dotyczących zbrodni, lecz do historii konkretnych ludzi. Ich losy, a jest to siedem osób, odzwierciedlają tragedię tysięcy represjonowanych Polaków" - powiedział pomysłodawca ekspozycji i wicedyrektor Archiwum IPN Mariusz Kwaśniak.
Wystawa przedstawia np. Józefa Czewskiego, szofera zakładu kamieniarskiego z Kamieńca Podolskiego, który został niesłusznie oskarżony o prowadzenie "kontrrewolucyjnej agitacji, przygotowywanie aktów dywersyjnych w czasie przyszłej wojny i wzywanie do powstania". Postanowieniem NKWD z 20 września 1938 r. został rozstrzelany, a jego osobiste mienie skonfiskowane.
Bohaterem innej planszy jest Wojciech Piróg ze wsi Greczany, który chcąc ratować swoich najbliższych - żonę Marię, ośmioletnią córkę i czteroletniego syna - przyznał się przed NKWD do wszystkich zarzuconych mu bezpodstawnie czynów. Nic to nie pomogło. 26 października 1938 r. został rozstrzelany, a jego mienie także skonfiskowano. Czewski i Piróg, jak i wielu innych Polaków, było również oskarżanych o członkostwo w Polskiej Organizacji Wojskowej.
"Pokazujemy historie nie tylko rozstrzelanych mężczyzn, ale także ich najbliższych - żon i dzieci; los, który był równie tragiczny jak los zgładzonych" - podkreślił. Żony "szpiegów" i "wrogów ludu" - jak określały je sowieckie władze - trafiały do obozów pracy w głąb Związku Sowieckiego - na Syberię lub do Kazachstanu, co w wielu wypadkach również oznaczało śmierć z powodu okrutnych warunków życia - głodu lub chorób.
"To, co mnie jednak najbardziej poruszyło przy pracy nad wystawą, to los dzieci. Oczywiście już same liczby represjonowanych i zamordowanych Polaków są straszne, niemniej jednak straszne jest także to, co działo się z dziećmi. Trafiały one do sowieckich sierocińców, a jeżeli miały powyżej 15 lat - do obozów pracy. Wiele dzieci nie przeżyło tego odosobnienia, co dobitnie pokazuje całkowity bezsens tej operacji" - dodał Kwaśniak.
Ekspozycję wyróżniają fotografie. "Nic tak nie trafia do wyobraźni ludzkiej jak właśnie obraz, stąd też badając tysiące dokumentów, kartka po kartce, wybieraliśmy na wystawę tylko te, które pozwalały przedstawić nie tylko akta osobowe ofiar, ale także ich portrety. To była benedyktyńska praca, ponieważ te fotografie naprawdę trudno było odnaleźć" - tłumaczył wiceszef Archiwum IPN.
Odwiedzający wystawę będą mogli zobaczyć nie tylko fotografie ofiar, ale również zdjęcie oprawców - oddziału operacyjnego NKWD wykonującego egzekucje w okolicach Dołbysza. Na fotografii widać jak enkawudziści, uzbrojeni m.in. w pistolety, dumnie eksponują zegarki, które były nagrodą za eksterminację ludności. "Przerażające zdjęcie, bo przedstawia ludzi zadowolonych ze swoich morderstw, i że mają za to nagrody od swoich przełożonych" - zwrócił uwagę Kwaśniak.
Koordynator wystawy Paweł Zielony z Archiwum IPN wymienił najważniejsze momenty tragedii każdej z rodzin. "Te sytuacje to oczywiście najście domu polskiej rodziny przez NKWD, rewizja, aresztowanie, najczęściej mężczyzn, ich przesłuchiwanie i rozstrzelanie - to ostatnie staraliśmy się pokazać w sposób symboliczny poprzez inscenizacje" - mówił archiwista. Wydarzenia te ilustrują m.in. protokoły dotyczące aresztowania danej osoby czy rekwirowania jej pieniędzy, przesłuchania i uzasadnienia wyroku, wreszcie są też dokumenty potwierdzające wykonanie kary śmierci.
"Widzowie zobaczą też dokumenty z lat późniejszych, 50. i 60., gdzie już śledczy KGB, czyli następcy NKWD, przyznają sami, że ofiary z lat 30. były rozstrzeliwane bezprawnie, z całkowicie fikcyjnych powodów, albo że Polki wysyłano np. do Kazachstanu tylko dlatego, że uznano je za osoby związane z »wrogami ludu«" - mówił Zielony.
"Moim zdaniem największą mocą tych dokumentów, oczywiście, oprócz tego, że poznajemy tragedię niewinnych ludzi, jest też to, że dowiadujemy się, że przez wiele lat zbrodnia ta była ukrywana przez zbrodniczy system" - dodał archiwista.
Machina zbrodni wymierzonej w Polaków nie dotknęła tylko ich, ale również osoby innych narodowości, najczęściej Ukraińców. Na wystawie jest wykaz np. 33 aresztowanych mężczyzn ze wsi Zozowo, Aleksandrowka i Rotmistrowka, z których jedenastu było narodowości ukraińskiej. Zdarzało się bowiem, że nikt z funkcjonariuszy NKWD nie pytał, czy ktoś jest Polakiem, czy Ukraińcem, ponieważ wystarczało im, że dana osoba miała polską końcówkę nazwiska -ski lub -cki. Wszyscy mężczyźni zostali zamordowani, a oskarżono ich o trucie bydła, niszczenie maszyn rolniczych i sabotowanie planów produkcyjnych kołchozu.
Wystawę "Rozkaz nr 00485. Antypolska operacja NKWD na sowieckiej Ukrainie 1937-1938" będzie można obejrzeć także w Polsce; w poniedziałek zostanie zaprezentowana na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Na Ukrainie poza Chmielnickim ekspozycja trafi do Winnicy i do Odessy. W przyszłości wystawa ma być zaprezentowana także w Europie Zachodniej, w Stanach Zjednoczonych i w Kanadzie.
Ekspozycja przedstawia głównie dokumenty wytworzone przez NKWD na terenach Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej, ponieważ powstała dzięki porozumieniu zawartemu w marcu 2018 r. przez IPN z trzema ukraińskimi Państwowymi Archiwami Obwodowymi w Chmielnickim, Winnicy i w Odessie.
"Operacja polska", przeprowadzona przez NKWD w latach 1937-38 w Związku Socjalistycznych Republik Sowieckich, to jedna z największych zbrodni ludobójstwa wymierzonych w naród polski w XX w. W wyniku realizacji rozkazu nr 00485 z 11 sierpnia 1937 r., wydanego przez ludowego komisarza spraw wewnętrznych ZSRS Nikołaja Jeżowa, pod fałszywymi zarzutami represjonowano ponad 140 tys. osób, z czego zamordowano nie mniej niż 111 091. W sprawie tzw. operacji polskiej NKWD od stycznia 2017 r. śledztwo prowadzi Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Szczecinie.