Zgodzić się dla świętego spokoju – to mniej wymagające, ale przynosi tylko doraźne zadowolenie.
Wymaganie jest wymagające, niewymaganie – o wiele prostsze. Bez zasad, konsekwencji, egzekwowania dyżurów i batalii o ekrany. Życie i tak jest stresujące, w domu człowiek chciałby mieć już choć trochę świętego spokoju. „Wymagajcie od siebie, choćby inni od was nie wymagali” – te słowa św. Jana Pawła II do młodzieży są znane i często cytowane. Chyba najmniej przejmują się nimi ich adresaci. „Każdy zdrowy organizm broni się przed pracą”, „Co masz zjeść jutro, zjedz dziś; co masz zrobić dziś, zrób jutro” – to życiowe motta wielu nastolatków. Tylko maluchy zrywają się radośnie skoro świt (ze szczególnym uwzględnieniem weekendów), pełne entuzjazmu i chęci do pomocy. Jaka szkoda, że zamiast szczerze cieszyć się tym sielskim i stosunkowo beztroskim etapem życia, rodzice często z utęsknieniem wyglądają czasu, gdy dzieci podrosną i przestaną plątać się pod nogami. Przy okazji, nie chcąc im psuć dzieciństwa, nie wymagają od nich i nie stawiają im granic, uważając, że na to jeszcze za wcześnie. Ich celem jest raczej to, żeby dzieci teraz były zadowolone i czuły się komfortowo, nie zaś to, żeby kiedyś były ludźmi poukładanymi i potrafiącymi panować nad sobą i nad własnym życiem.
Potem z kolei ni stąd, ni zowąd rodzicom wydaje się, że jest już za późno na wychowanie, bo nastolatki, nieprzyzwyczajone do jasnych zasad, granic i wymagań, stawiają często dziki opór, zszokowane tym, że (cytując syna znajomych) „Rodzicom nagle zebrało się na wychowanie”. I znów spora grupa rodziców odpuszcza, schodząc z linii strzału w obawie przed konfrontacją i popsuciem i tak już często niełatwych relacji z dziećmi. Kwestie domowych dyżurów i obowiązków szkolnych, ograniczeń w dostępie do mediów czy choćby zgody na pozostanie na imprezie przez całą noc, bo przecież inni… Zgodzić się dla świętego spokoju – to mniej wymagające, ale przynosi tylko doraźne zadowolenie. „Tato, buntowałam się, ale w głębi czułam, że masz rację”, „Dziękuję, że nie odpuściłeś, takiego cię potrzebowałam”, „Mamo, tak naprawdę koleżanki mi zazdrościły, że tacie chce się po mnie przyjeżdżać w środku nocy. Ich rodzicom było wszystko jedno”. To opinie dorosłych już dzieci, które zrozumiały, że miłość umie powiedzieć trudne „nie”, a obojętność zawsze wybiera łatwe „tak”.