– Lubię powtarzać słowa Josha McDowella: „Młodzież woła o miłość, a my dajemy jej prezerwatywy” – mówi prof. Urszula Dudziak, teolog i psycholog w rozmowie z tygodnikiem "Idziemy".
Z prof. Urszulą Dudziak, psychologiem i teologiem, rozmawia Monika Odrobińska
Trwają wakacje. Jak przygotować dorastające dzieci do wyjazdu koedukacyjnego, by nie wróciły z niego w powiększonym składzie?
Przykre jest, gdy wypowiadający się w mediach eksperci doradzają jedynie zabranie do plecaka prezerwatywy. Uświadamianie seksualne nie jest tożsame z promocją środków antykoncepcyjnych i nie może być do niej ograniczane. W jednej z książek dla młodzieży znalazłam obrazek, na którym chłopiec w rozmowie telefonicznej z dziewczyną przypomina jej o połknięciu tabletki antykoncepcyjnej. Wychwalana jest tam jego „odpowiedzialność”.
Moim zdaniem świadczy to o powierzchownym traktowaniu seksualności. Współżycie seksualne jest wyrażeniem i pogłębieniem sakramentalnej miłości małżeńskiej oraz sposobem przekazywania życia. Prokreacja podejmowana w wieku kilkunastu lat nie jest odpowiedzialna, bo do założenia rodziny należy dojrzeć i się przygotować.
Tymczasem lekcje wychowania do życia w rodzinie prowadzą niekiedy edukatorzy seksualni, sprowadzający wszystko do zapobiegania ciąży…
Dzieci najpierw powinny dowiedzieć się, czym jest przyjaźń, zakochanie, miłość, małżeństwo, odpowiedzialność za drugiego człowieka – tak jak czytamy w „Małym Księciu”: „Jesteś odpowiedzialny za to, co oswoiłeś”. To ważny element przygotowania do małżeństwa i rodziny. Trzeba edukować w zakresie rozpoznawania płodności, a nie jej eliminowania i pamiętać, że płodność to nie choroba, by ją zwalczać.
Jak więc mówić młodym o związku, miłości i seksie?
Moje pokolenie miało książkę „Miłość odpowiedzialność” Karola Wojtyły, na której mogło bazować. Ona nadal jest aktualna. Wiele osób zyskuje na lekturze książek Ingrid i Waltera Trobischów. Mnóstwo narzeczonych zaczytywało się w publikacjach Marioli i Piotra Wołochowiczów, a zwłaszcza ich „Seksie po chrześcijańsku”. Cenione są prace ks. Marka Dziewieckiego i ks. Piotra Pawlukiewicza. Ja wciąż jestem pod wrażeniem „Sztuki wyrażania miłości w małżeństwie” oraz „Pięciu języków miłości” Gary’ego Chapmana.
Wymienia Pani lektury ujmujące tematykę seksualności integralnie z duchowością. To ważne?
Tak, bo jeśli odrzemy seks z ducha, zostaną przyjemność i satysfakcja seksualna – także ważne, ale nie jedyne. Jeśli przekazywanie życia młodzi będą traktować wyłącznie jako „skutek uboczny” współżycia, nie dostrzegą ważnej nici między miłością i życiem. Łatwo wówczas o egoizm. Związek jest wtedy tylko transakcją kupiecką. John Powell przekonywał, byśmy używali rzeczy, a ludzi kochali. Nigdy odwrotnie. Integralność ciała, psychiki, ducha i relacji społecznych to podstawa – we wszystkich naszych życiowych działaniach.
Temat antykoncepcji lepiej poruszyć z dzieckiem samemu czy czekać, aż ono zapyta?
Nie uczymy dziecka chodzenia zaraz po urodzeniu, bo moglibyśmy je uszkodzić. Dwulatkowi nie wykładamy fizyki jądrowej. A w przypadku współżycia wszystko chcielibyśmy przyspieszać, próbując eliminować konsekwencje np. poprzez antykoncepcję. I niekoniecznie mówię tu o rodzicach. Dzieci dowiadują się o „tych sprawach” często z sytuacji publicznych, niekoniecznie wychowawczych, lecz reklamowych i handlowych.