Kiedy Polacy w całym kraju cieszyli się niepodległością od ponad roku, Pomorze wciąż na nią czekało. A na Pomorze – cała Polska.
Przyłączenie Pomorza do Polski było postulatem wszystkich polityków, którzy mówili o niepodległości. Potrzeba było jednak traktatu wersalskiego, by doszło do skutku. Plan miało wdrażać dowództwo Frontu Pomorskiego powołane przez naczelnika państwa Józefa Piłsudskiego. Na jego czele stanął gen. Józef Haller, który w kwietniu 1919 r. przyprowadził do Polski swoją Błękitną Armię – stutysięczną i świetnie uzbrojoną.
Dwa pierścienie
– Był rzeczywistym dowódcą Polskich Sił Zbrojnych, więc obawiano się, że będzie konkurował z Piłsudskim – mówi Mirosław Kuklik, dyrektor Muzeum Ziemi Puckiej. – On jednak znał swoje miejsce w hierarchii i obyło się bez konfliktu, na który liczyli nasi wrogowie.
Jesienią 1919 r. gen. Haller przekroczył granicę prusko-polską. Na główną bazę wybrał Toruń, do którego przybył w styczniu 1920 r. i stamtąd, miasto po mieście, wioska po wiosce, odbijał ziemie z rąk niemieckich – bez większych oporów zresztą. Zgodnie z harmonogramem, 10 lutego 1920 r. gen. Haller wraz z delegacją rządową, m.in. ministrem spraw wewnętrznych Stanisławem Wojciechowskim, przybyli na dworzec kolejowy w Pucku.
Wcześniej zatrzymali się w Gdańsku, gdzie generał spotkał się z Polakami. W ich imieniu dr Józef Wybicki z Będomina, prawnuk twórcy „Mazurka Dąbrowskiego”, ofiarował mu dwa platynowe pierścienie ufundowane przez miejscowe polskie rodziny. W Pucku na przystrojonym polskimi flagami peronie czekali żołnierze ze sztandarami, orkiestry, delegacje miast, mieszkańcy okolicznych wiosek. Generał dosiadł konia i ruszył w otoczeniu szwadronu kawalerii. Delegacja rządowa do portu dotarła samochodem. Mieszkańcy brnęli w błocie i pod parasolami, bo tego dnia nastała odwilż.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu papierowym
Idziemy nr 28 (666), 15 lipca 2018 r.
Artykuł w całości ukaże się na stronie po 25 lipca 2018 r.