Syn Boży, który stał się człowiekiem, został przez Heroda skazany na śmierć już jako noworodek. Boże Narodzenie stawia nas wobec pytania o postawę dorosłych wobec dzieci, począwszy od ich rozwoju prenatalnego.
W maju 1988 roku zorganizowano na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie wystawę ukazującą chrześcijaństwo widziane oczyma dzieci. Wśród prac małych artystów, które wzbudziły największe zainteresowanie, był rysunek „Ukrzyżowanie Dzieciątka Jezus”. Zwykle Boże Narodzenie kojarzy się nam z radością z przyjścia do nas Syna Bożego. Tymczasem wcielenie Syna Bożego to początek Jego drogi krzyżowej i pierwsza stacja męki Pańskiej. Z miłości do człowieka Bóg stał się dzieckiem. Dzieckiem, dla którego nie było miejsca na tej ziemi. Dzieckiem, które Herod chciał zabić. Kiedy śpiewamy kolędę: „Podnieś rękę, Boże Dziecię”, warto zastanowić się nad naszą postawą wobec dzieci oraz nad ich losem.
Zagrożone przez dorosłych
Syn Boży, który stał się człowiekiem, przeszedł wszystkie fazy rozwoju, jakie przechodzi każdy z nas – począwszy od fazy prenatalnej, przez niemowlęctwo i dzieciństwo aż do dorosłości. W swej publicznej działalności w sposób stanowczy ostrzegał przed krzywdzeniem dzieci. To ostrzeżenie jest szczególnie aktualne w naszej ojczyźnie, w której poczyna się coraz mniej dzieci, a niektóre z nich są zagrożone nawet przez własnych rodziców. Trudno wyobrazić sobie moralne spustoszenie w człowieku, który staje się zabójcą. Tym trudniej wyobrazić sobie, że ktoś z rodziców decyduje się na zabicie własnego dziecka, i to w czasach, w których wyklucza się karę śmierci nawet dla morderców.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu papierowym |