Niektóre ruchy negują osobę ludzką; niezależnie od tego, jak dobre są ich intencje, nie sposób, by prowadziły do autentycznego rozkwitu człowieka.
Nowe ruchy sprawiedliwości społecznej – „woke culture”, „polityka tożsamości”, „intersekcjonalność” itd. – są podobne do różnych herezji, które znajdujemy w historii Kościoła. Podobnie jak manichejczycy ruchy te postrzegają świat jako walkę między dobrem a złem, między sprawiedliwym a niesprawiedliwym. I podobnie jak gnostycy odrzucają stworzenie i ciało, wierząc, że istoty ludzkie mogą zrobić z siebie, co zechcą. Ruchy te są również pelagiańskie, wierząc, że odkupienie może być osiągnięte dzięki własnym ludzkim wysiłkom, niezależnie od Boga. Są też utopijne, ponieważ obiecują coś w rodzaju „raju na ziemi” – doskonałe społeczeństwo. Wreszcie, dostrzega się w nich wiele elementów teologii wyzwolenia, zakorzenionej w marksistowskiej wizji kultury.
Skoro te nowe ruchy de facto stają się substytutami prawdziwej religii, nie można do nich podchodzić w kategoriach społecznych czy politycznych. Wypierając się Boga, zagubiły prawdę o osobie ludzkiej. To wyjaśnia ich ekstremizm oraz surowe, bezkompromisowe i bezlitosne podejście do polityki. Ponieważ ruchy te negują osobę ludzką, niezależnie od tego, jak dobre są ich intencje, nie sposób, by prowadziły do autentycznego rozkwitu człowieka. W istocie wywołują nowe formy podziałów społecznych, dyskryminacji, nietolerancji i niesprawiedliwości.
Historię chrześcijańską, w jej najprostszej formie, można opisać mniej więcej tak: Zostaliśmy stworzeni na obraz Boga i powołani do życia w błogosławieństwie, w jedności z Nim i z naszymi bliźnimi. Życie ludzkie ma nadany przez Boga „telos”, tzn. intencję i kierunek. Z powodu naszego grzechu jesteśmy wyobcowani od Boga i od siebie nawzajem i żyjemy w cieniu naszej śmierci. Dzięki Bożemu miłosierdziu zostaliśmy zbawieni przez śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. Jezus dał nam łaskę, abyśmy zostali przemienieni na Jego obraz, i wzywa nas do naśladowania Go w wierze, kochając Boga i bliźniego oraz pracując nad budową Jego Królestwa na ziemi. Wszystko to w ufnej nadziei, że otrzymamy z Nim życie wieczne w przyszłym świecie.
Taka jest historia chrześcijańska. Niestety, obecnie mamy do czynienia z inną historią. Antagonistyczna narracja „zbawienia”, którą słyszymy w mediach i we wszystkich instytucjach, wywodzi się z nowych ruchów sprawiedliwości społecznej. Teraz więc bardziej niż kiedykolwiek każdy katolik musi dobrze znać zbawienną historię Jezusa i głosić ją w całym jej pięknie i w całej jej prawdzie.