– Mieszkanie+ nigdy nie będzie tak masowym programem jak choćby 500+, obejmuje bowiem mniejsze grupy ludzi. Co najmniej kilka sezonów budowlanych trzeba też poczekać na widoczne efekty – mówi Artur Soboń
Z Arturem Soboniem, sekretarzem stanu w Ministerstwie Inwestycji i Rozwoju, rozmawia Monika Odrobińska
Mieszkanie+ jest najmniej popularne ze wszystkich programów społecznych. Nie ma żadnych spektakularnych sukcesów?
Mieszkanie+ nigdy nie będzie tak masowym programem jak choćby 500+, obejmuje bowiem mniejsze grupy ludzi. Co najmniej kilka sezonów budowlanych trzeba też poczekać na widoczne efekty. Ale ze społecznego punktu widzenia jest równie ważny. Skierowany jest do osób, którym nikt wcześniej w sposób przemyślany nie pomagał – startującym w życiu zawodowym, rodzinom na dorobku…
Wszystko już było: Mieszkanie dla Młodych, Rodzina na Swoim…
Program Mieszkanie dla Młodych był dla tych, których stać było na mieszkanie, powiedzmy, 40 m kw., a dzięki niemu mogli kupić 45 m kw. Nam chodzi o to, by dotrzeć do średnio zamożnych – takich, którzy nie kwalifikują się do mieszkań komunalnych, ale na kredyt ich nie stać. W naszym programie jedynym kryterium jest zdolność czynszowa, która będzie obliczana korzystniej, niż zdolność kredytowa. Płacąc czynsz, niższy niż na rynku, najemca będzie mógł z czasem dojść do własności lokalu.
Naszym założeniem jest tworzenie osiedli zróżnicowanych społecznie, spełniających wymogi programu Dostępność+: w większości będą to pewnie młode rodziny, ale także osoby starsze, niepełnosprawne, repatrianci, których nie stać na wynajem czy tym bardziej kupno mieszkania. Gminy dostają od nas do wyboru kryteria pierwszeństwa przy przydzielaniu lokali, jednak ostatecznie to one wyznaczają priorytety.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu papierowym
Idziemy nr 26 (664), 1 lipca 2018 r.
Artykuł w całości ukaże się na stronie po 11 lipca 2018 r.