Nie wyobraża sobie innego zajęcia niż praca w newsroomie. Do radia przychodzi z dziecięcą ciekawością, co przyniesie kolejny dzień. Dużą wagę przykłada do dobrej atmosfery w zespole.
Anna Kruszyńska jest szefem działu informacji i wydawcą serwisów informacyjnych w Radiu Warszawa. Na pytanie, co należy do jej obowiązków, odpowiada z uśmiechem: – Szefowanie. Po chwili dodaje, że tak na poważnie wyróżniłaby dwa rodzaje obowiązków. Pierwszy – związany z funkcją przełożonego, czyli odpowiedzialność za pracę redakcji, przydzielanie zadań, ustalanie harmonogramu dyżurów, czyli wszystko co wiąże się z organizacją pracy. Drugi – związany z pracą dziennikarską, a więc faktycznym przygotowywaniem, czyli wydawaniem, serwisów informacyjnych. Jest odpowiedzialna za zbieranie i priorytetowanie spływających wiadomości, układanie treści, a później przedstawienie tego na antenie w możliwie najbardziej przyjazny dla słuchacza sposób.
– To kwintesencja mojej pracy i coś, co naprawdę lubię robić. Serwisy są co godzinę, więc jest to praca pod presją czasu. Nie wszyscy to wiedzą, ale w radiu pracuje się co do sekundy. Dosłownie. Według czasu rozpoczęcia serwisu o godz. 10 można sobie wyregulować zegarek. Cykl 60 minut dobrze porządkuje pracę, ale też jest dużym wyzwaniem. Nie zawsze dużo się dzieje, czasami jest sezon ogórkowy, nie zawsze też spływają nowe ciekawe informacje, a po serwisie o godz. 10 słuchacz powinien jednak wiedzieć więcej, niż godzinę wcześniej – mówi Anna Kruszyńska.
Specyfika pracy w newsroomie to z jednej strony typowa praca dziennikarska: w dużym reżimie czasowym, wymagająca otwartości na świat i słuchania, ale też umiejętności wyciągania wniosków. Z drugiej strony, newsroom w radiu to medium wyjątkowe.
– Panuje tu specyficzna atmosfera, nastrojenie związane z klimatem radia – zauważa Anna Kruszyńska. – Informacja, którą podamy, będzie zawsze opowieścią słowną, bez elementów wizualnych. Słuchacz podczas serwisu informacyjnego otrzymuje treść i resztę wizualizuje sobie sam. W telewizji czy w internecie może to zobaczyć. W pewnym więc sensie w radiu działamy na wyobraźnię. To ciekawa sprzeczność, bo serwis informacyjny jest jednak zdaniem relacji z tego, jak się rzeczy mają naprawdę.
W czasie pracy towarzyszy jej adrenalina i pełen kalejdoskop emocji: zarówno radość i satysfakcja, jak i smutek oraz zwątpienie. – To pozytywnie nakręca – stwierdza. – Trochę jak w życiu, czasami mamy świetnego rozmówcę i worek treści, które możemy przekazać słuchaczom, a czasami nagranie się nie klei i musimy szukać innych rozwiązań. Czasami siadamy przed mikrofonem i czytamy bez zająknięcia, płynnie, swobodnie i bez wysiłku, a czasami mylimy się w najprostszych zdaniach.
Współprowadzi cotygodniową audycję „Siedem dni na Mazowszu”, którą przygotowuje od kilku lat we współpracy z samorządem województwa mazowieckiego. Przedstawia w niej najważniejsze sprawy regionu. – W czasach, w których dużo mówi się o samorządzie, kwestiach lokalnych, wadze decyzji podejmowanych w małych ojczyznach, taki program jest szczególnie ważny. Przygotowując go, sama dowiaduję się o wielu nieznanych mi rzeczach dotyczących regionu, w którym mieszkam i w którym się wychowałam. Dzięki tej audycji można odkryć Mazowsze na nowo, trochę tak jak odkrywa się nowe miejsce podczas wakacyjnej podróży – mówi.
Uważa, że po kilkunastu latach pracy na antenie największym sukcesem jest to, że nie popadła w rutynę. Codziennie przychodzi do pracy z radością i pozytywnym nastawieniem. – Ja naprawdę lubię robić to, co robię, i nie wyobrażam sobie innego zajęcia – przyznaje. – To musi być news-room w radiu. Nie zamieniłabym tego na pracę w korporacji czy nawet newsroom, ale np. w telewizji.
Mówiąc o wyzwaniach, nawiązuje do początku naszej rozmowy, czyli o byciu przełożonym. – Wielu z nas dużą część, a niekiedy większość aktywnego dnia spędza w pracy. Dlatego – podkreśla – tak bardzo ważne są relacje i dobra atmosfera w zespole. Ryba psuje się od głowy, więc w dużej mierze atmosfera zależy od szefa. Nie lubię popularnych w biznesie słów „menedżer”, „zarządzanie ludźmi” czy „zasoby ludzkie”, bo w pracy spotykamy się z konkretnymi osobami, mającymi swoje pasje, radości i troski. Nie ma żadnego powodu, dla którego w życiu zawodowym powinniśmy przykładać do relacji z ludźmi inne kryteria, niż w życiu prywatnym. Nie wyklucza to przecież efektywnego realizowania celów, za które dostajemy wynagrodzenie i z powodu których w radiu się znaleźliśmy – podkreśla. – Dlatego jeśli udaje nam się realizować cele, jakie są stawiane przed moim zespołem, a do tego cieszymy się na swój widok, mamy o czym porozmawiać i traktujemy się z szacunkiem, to jest to wielki sukces.