Z Wincentym Pipką, dziennikarzem, ekspertem ds. komunikacji rozmawia Piotr Otrębski
Piotr Otrębski: Porozmawiamy o języku ciała. Wie pan, nie chcę przywoływać demonów, ale wie pan, jak to jest siedzieć na Putina?
Wincenty Pipka: Nie wiem.
To jest siedzenie z nogami w rozkroku. Dlaczego on to robi? Czy to jest takie okazywanie siły?
To jest takie typowo męskie. Specjaliści zastanawiają się nad każdym jego gestem. Pewnie sporo nadinterpretacji się pojawiło, ale, jak się wydaje, akurat w tym przypadku to jest takie pokazywanie wyższości.
Przed nagraniem zapytałem pana o taką rekomendowaną pozycję, czy nóżka na nóżkę? Pan powiedział mi, że należy zająć pozycję otwartą, czyli jednak nie noga na nogę.
To też nie do końca tak jest, bo też oczywiście w każdym przypadku bierzemy pod uwagę czynniki kulturowe, które są w Japonii są inne, w Stanach Zjednoczonych są inne, a w Polsce jeszcze inne. Natomiast zakładania rąk na piersi czy nogi na nogę zawsze jest odczytywane jako wyraz zamknięcia się przed drugą osobą. Tak samo jest, kiedy zasłaniamy się krzesłem, stojąc. Obecnie bardzo modne jest odczytywanie mowy ciała i prawdą jest, że ona wiele nam pokazuje. Obecnie sztaby specjalistów pracują nad politykami, żeby w każdej kampanii wychodzili dobrze. Te wszystkie piramidki, które robią, służą w tym celu. Mamy cały zestaw tych gestów, który jest obliczony na jakąś tam skuteczność i jest wykorzystywany do manipulacji drugim człowiekiem.
Jaką część komunikatu przekazujemy niewerbalnie za pomocą mowy ciała?
Można by tutaj żonglować procentami, ale zdecydowanie większa część komunikatu będzie przekazywana zawsze za pomocą mowy ciała. Wspomniał pan na początku o postawie Putina. O to tutaj chodzi. Jeżeli ja będę z panem rozmawiał i będę mówił, że mam do pana absolutnie pełny szacunek jako redaktora prowadzącego, ale mój ton i postawa ciała będą temu przeczyć, to mi pan nie uwierzy. Mimo że ja werbalnie mówię, że mam ten szacunek i nawet mogę go rzeczywiście mieć, to bez odpowiedniej mowy ciała nie będę przekonujący.
Widzimy to na filmach historycznych, jak ten czarnobiały facet z wąsikiem coś mówi. Możemy bez dźwięku oglądać te taśmy i wiemy, że on raczej nie mówi o tym, jak piękny jest śpiew ptaków w lesie, jak zachwyca go cisza i spokój. Wszystko odczytujemy dzięki mowie, czy też krzykowi jego ciała.
Wiele razy jest tak, że sam obraz mówi. Jeżeli mówimy o takiej naturalnej komunikacji, o czymś, co ma nam pomóc w niej, to ważne jest to, co teraz uskuteczniamy. Siedzimy naprzeciwko siebie, patrzymy sobie w oczy, siedzimy twarzą w twarz i my rzeczywiście jesteśmy w stanie przeprowadzić taką cywilizowaną komunikację. Bardzo często wytracamy całą komunikację i ponad połowę treści w tej komunikacji, stojąc do siebie bokiem, plecami. Nie mówię o spacerach, kiedy tam trzymamy się za ręce i rozmawiamy. Często jest tak, że w domu na przykład dzieci często mają poczucie, że nie są słuchane, nikt się nimi nie interesuje.
Rodzice się dziwią, bo przecież opiekują się nimi, zawożą je do szkoły, nie śpią po nocach, kiedy dzieci są chore. Dlaczego tak dzieci czują? Dlatego że nasza mowa ciała jest taka, że nie mamy czasu, żeby usiąść, spojrzeć sobie w oczy i powiedzieć: „Słuchaj, jesteś dla mnie ważny”. Wtedy nie musimy nawet zadawać sobie dodatkowych pytań. Wtedy sama mowa ciała wystarczy. Podobnie zresztą jest przy podawaniu ręki. To jest taki prosty gest, a mimo to wyróżnia się kilka jego typów, które wiele o nas mówią. Podobnie mowa ciała mówi o tym, jak powinniśmy siadać, jak chodzić, jak się witać, aby nas dobrze odbierano.
zredagował Michał Krajski
Tekst pochodzi z cyklu audycji „Sztuka dialogu” wyemitowanym na kanale Salve NET: www.youtube.com/salvenet
Projekt sfinansowano przez Narodowy Instytut Wolności Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego w ramach Rządowego Programu Fundusz Inicjatyw Obywatelskich NOWEFIO na lata 2021-2030.