Jedna z wielu spektakularnych scen uzdrowienia.
fot. bedneyimages/FreepikDla jednych to kolejna opowieść o przygodzie, w której uczestniczy Bóg i zagubiony człowiek. Dla innych – obrazek magicznego przywrócenia zdrowia. Czy chodzi o magię? W czasach Jezusa tłumy zbierały się, aby zobaczyć magików wykonujących sztuki (czy dziś coś się zmieniło?). Ludzie przyprowadzili głuchoniemego. Może chcieli zobaczyć Jezusa „w akcji”? On chyba przeczuwał, co się dzieje, bo nie zrobił tego w ich obecności. Wziął głuchoniemego na bok i tam spotkał się z człowiekiem. Ogromna prostota, delikatność i uprzejmość.
Na ogół najbardziej spektakularne uzdrowienia dokonują się w bardzo osobistym spotkaniu, bez tłumów, gapiów, masy ludzi. Tyle rzeczy robimy w pośpiechu, ze szczelnie zapełnionymi kalendarzami. A Jezus zaprasza, aby znaleźć czas i miejsce na intymne spotkanie. Dla jednych będzie to adoracja Najświętszego Sakramentu, dla innych – pokorne wykonywanie żmudnej pracy, podczas której rozmawiają z Bogiem.
Prawo żydowskie pozwalało porozumiewać się z głuchoniemym za pomocą znaków. Jezus przedstawia uzdrawianie, aby chory widział, co Jezus chce zrobić: włożył palce w jego uszy, śliną dotknął mu języka. To jeszcze nie było uzdrowienie. Dopiero potem „spojrzał w niebo, westchnął i powiedział”.
Czarnoksiężnicy podczas uzdrowień wypowiadali niezrozumiałe formuły. Tymczasem Jezus mówi miejscowym językiem aramejskim. Odmówił krótką modlitwę do Ojca, odczuwał współczucie wobec chorego i powiedział: Effatha – „Otwórz się”. Nie mówi tego do chorych miejsc (byłaby niezgodność gramatyczna). Zachętę kieruje do człowieka, który potrzebuje otwarcia na Boże słowo, Jego moc i bliskość. Odzyskanie słuchu i mowy to konsekwencja świadomego otwarcia się człowieka na Boga.
Nie wolno nam zapomnieć, że celem działalności Jezusa (wtedy i dzisiaj) nie jest wyłącznie uzdrawianie fizyczne. Zresztą, właśnie dlatego prosił, aby uzdrowiony nie rozpowiadał po okolicy. Chce zapobiec błędnemu identyfikowaniu Go z wędrownym cudotwórcą. On jest kimś więcej.
Co u Ciebie, drogi Czytelniku, wymaga otworzenia się? Wszak do każdego z nas Jezus mówi: „Otwórz się” – na łaskę Bożą, na słowo, na modlitwę indywidualną, na większe przekonanie o Jego mocy, na drugiego człowieka i naprawienie relacji… Pewnie każdy z nas wolałby, żeby Bóg przyszedł i sam wszystko pootwierał. Tymczasem Bóg nie jest włamywaczem. To nie czary. Jego łaska skutecznie wspiera.