Jeśli władza pozbawi najsilniejszą partię opozycyjną niemal całego finansowania z budżetu państwa, będzie to oznaczało wprowadzenie nowego ustroju. Polacy będą mogli wybierać pomiędzy „siłą przewodnią” a różnego rodzaju jej przybudówkami, będą też mogli głosować na formacje opozycyjne, które na zdobycie władzy szans nie mają. Rzeczywisty zwrot polityczny drogą głosowania przestanie być możliwy.
Sierpniowa decyzja Państwowej Komisji Wyborczej jest w oczywisty sposób motywowana politycznie. Sugerował to sędzia Sylwester Marciniak, zwolennik działań umiarkowanych. Wskazywał, że instytucje państwowe zasypały PKW setkami dokumentów nt. rzekomych nieprawidłowości w działaniach PiS, które jednak dotyczą zdarzeń spoza kampanii wyborczej. Podkreślał, że obowiązujący PKW „termin rozstrzygnięcia minął już 15 lipca”. Naciski polityczne były widoczne gołym okiem. Partia rządząca chciała zabrać pieniądze swoim konkurentom, jej nominaci w PKW zadanie wykonali.
PiS zabrano pieniądze, wskazując np. na nagranie, w którym minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro promuje wprowadzone przez siebie zmiany prawne. To kuriozum. Takie reklamy to standard w działalności ministerstw. Inne rzekome nadużycia (fikcyjne zatrudnianie w urzędach działaczy partyjnych) powinny podlegać ocenie prawnej, a nie służyć karaniu całej formacji. Gdyby logikę przyjętą wobec PiS stosować konsekwentnie, żadna partia nie powinna dostać subwencji. Wszystkie bowiem wykorzystują, pośrednio albo bezpośrednio, zasoby zdobyte w ramach swojej działalności. Nie tylko aparat państwowy, ale także samorządowy, jak również sfera organizacji pozarządowych, z których większość wykorzystuje pieniądze publiczne. Platforma robi to szczególnie intensywnie, bo ma najwięcej narzędzi. Wystarczy wskazać na Campus Polska Przyszłości, organizowany co roku przez Rafała Trzaskowskiego, a wspierany przez niemieckie fundacje, potężne samorządy i firmy. Agitacji na Campusie nie brakowało nigdy, a w tym roku, w czasie, gdy PiS zabierano pieniądze, doczekaliśmy się puenty: dyskoteki, na której chóralnie wyśpiewywano wulgarne hasło symbolizowane przez osiem gwiazdek. Ciekawych spraw jest więcej, choćby kampania Jerzego Owsiaka „Polacy, pokonajmy to zło!”, jednoznacznie odwołująca się do politycznych skojarzeń, prowadzona na wielką skalę latem i jesienią 2023 r.
Jeśli ktoś ma wątpliwości, czy to akcja polityczna, powinien wsłuchać się w zapowiedzi ludzi władzy nt. przyszłych działań w sprawie subwencji. Co się stanie, jeśli Izba Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego uzna decyzję PKW za niezgodną z prawem? Minister sprawiedliwości Adam Bodnar: „Takie orzeczenie może być dotknięte wadą, właśnie ze względu na to, że mamy wątpliwości, czy to w ogóle sąd”. A więc rząd po prostu nie uzna decyzji Izby Kontroli Nadzwyczajnej – tej samej, która orzekła o legalności październikowych wyborów. Prawda jest smutna: dziś w Polsce prawo obowiązuje tylko wówczas, gdy rządzący uznają to za korzystne dla siebie.
PiS nie zamierza składać broni i apeluje o darowizny. W ciągu 48 godzin partia zebrała 1,5 mln zł. Jeśli tempo nie spadnie, PiS może pozyskać środki pozwalające na skromne przetrwanie. Nie będą to jednak pieniądze na tyle duże, by zrównoważyły ubytek nawet 80 mln zł – tyle odebrała PKW. Innej drogi jednak nie ma. PiS walczy o swoją przyszłość, ale nie tylko. Stawką jest demokracja rozumiana nie jako sucha procedura, ale jako system pozwalający wybierać pomiędzy przynajmniej dwiema formacjami zdolnymi do realnego sprawowania władzy. To dlatego „na PiS” wpłaca również wielu wyborców Konfederacji. Mądrzy ludzie rozumieją, że skoro dziś przyszli po pisowców, jutro mogą przyjść i po nich.