Wyniki naszego badania obalają wcześniejsze twierdzenia z datacji radiowęglowej z 1988 r. Są jak brakujący element układanki. - mówi prof. Liberato De Caro w rozmowie z ks. Łukaszem Piotrowskim
fot. Giuseppe Enrie/Wikipedia/domena publicznaCo skłoniło Pana do podjęcia badań nad Całunem Turyńskim?
W 2013 r., podczas rekolekcji mających na celu rozeznanie mojego powołania na diakona stałego, rozmawialiśmy o pismach mistycznych Marii Valtorty. Wszyscy wiedzieli, że jestem fizykiem, pracownikiem Krajowej Rady ds. Badań (CNR). Powiedziano mi wtedy, że pisma Valtorty zawierają wiele informacji chronologicznych, astronomicznych, historycznych, archeologicznych i z tego względu mogą podlegać weryfikacji historyczno-naukowej.
Na początku byłem sceptyczny wobec takiej tezy. Ale z czasem zwyciężyła ciekawość i do głosu doszła chęć zweryfikowania tego, co usłyszałem w czasie rekolekcji. Zacząłem zgłębiać ten temat. Efektem tego było napisanie kilku publikacji o charakterze ściśle naukowym, a także eseju o twórczości Valtorty, który ujrzał światło dzienne w 2017 r. Dlaczego o tym mówię? Ponieważ w trakcie lektury jej pism napotkałem zdanie, które przykuło moją uwagę i nie dawało spokoju. Ono poprowadziło mnie dalej.
Przytoczy nam je Pan?
Moją uwagę zwróciły słowa: „Chusta Weroniki jest także wyzwaniem dla waszej sceptycznej duszy. Porównajcie wy, którzy prowadzicie suche analizy, o racjonaliści, o letni, o wahający się w wierze, Oblicze z Sudarionu i Całunu. Zobaczycie, że one sobie odpowiadają. To Ja. Ja, który chciałem wam przypomnieć, jaki byłem i kim stałem się z miłości do was”.
Pod wpływem tych słów zacząłem studiować Sudarion, czyli Chustę z Manoppello, kojarzoną w tradycji średniowiecznej z Chustą św. Weroniki. W czasopiśmie „Heritage” opublikowałem na ten temat cztery prace. Badania nad Chustą z Manoppello okazały się pełne nieoczekiwanych odkryć. Wtedy po raz drugi musiałem zmienić zdanie.
W trzecim kroku był już Całun Turyński?
Tak, choć potrzebowałem pomocy w podjęciu decyzji o wejściu w pogłębione badania nad Całunem. Pomógł mi prof. Giulio Fanti z Padwy, współautor badań nad Chustą z Manoppello, który zasugerował, abym współpracował z nim przy badaniach nad płótnem z Turynu. Biorąc pod uwagę liczne nieoczekiwane odkrycia, które charakteryzowały poprzednie badania, przyjąłem jego zaproszenie.
Już w pierwszej publikacji naukowej w zespole, w którego skład wchodziło oprócz mnie jeszcze sześciu specjalistów [L. De Caro, C. Giannini, R. Lassandro, F. Scattarella, T. Sibillano, E. Matricciani, G. Fanti (2019), X-ray dating of ancient linen fabrics, Heritage 2, 2763], dokonaliśmy ważnego ustalenia dotyczącego metody datowania wieku materiału. Sprawdziliśmy przy użyciu promieni rentgenowskich możliwość datowania próbek tkanin lnianych poprzez pomiar strukturalnej degradacji celulozy obecnej we włóknach lnu, wykonując to badanie na próbkach materiałów niezwiązanych z Całunem.
Na czym praktycznie polega to odkrycie?
Promienie rentgenowskie penetrują materię i mierzą jej porządek strukturalny. Celuloza tworzy długie łańcuchy tej samej cząsteczki, które z biegiem lat stają się krótsze i pękają. Pod wpływem różnych czynników celuloza się starzeje. Lubię w tym kontekście używać obrazowego porównania do makaronu spaghetti, który jest długi i sztywny, lecz pod wpływem siły zewnętrznej może ulec pęknięciom i rozpadowi. Nasze badania opierają się na zbadaniu wieku materiału dzięki ustaleniu tempa starzenia się włókien lnianych, dzięki analizie rozpadu celulozy budującej te włókna.
Skąd czerpie się inspiracje do takich odkryć?
One w dużej mierze wynikają z wcześniejszej pracy. Jak już wspomniałem, badania Oblicza z Manoppello ujawniły pewne niespodzianki. Istnieje np. technika analizy obrazu – poprzez tzw. lukę mocy – która pozwala zweryfikować, czy technika, w której ukazano twarz danej osoby, jest fotografią powstałą przez działanie przedmiotu, jakim jest aparat, czy może portretem, rysunkiem lub obrazem wykonanym ludzką ręką przy użyciu różnych barwników itp. W przypadku Oblicza z Manoppello okazało się, że była to fotografia, a nie obraz. A przecież wieki temu nie mieliśmy techniki właściwej dla aparatów fotograficznych. A więc jest tak, jakby był to wizerunek wykonany nie ręką ludzką – acheiropita (z gr. acheiropoí?tos ‘nie uczyniony ręką’).
Tym, co jeszcze prowadziło nas do odkrycia metody badania wieku lnu, były prace nad oceną stopnia zażółcenia włókien lnianych obecnych w Chuście z Manoppello. Doprowadziły nas one do wniosków, że Chusta mogła pochodzić z czasów rzymskich i jest dużo starsza, niż sugerują krytycy sztuki. Ale może nie będę wchodził tu w szczegóły.
Wróćmy zatem do Całunu. Rozpoczynając właściwe badania nad ustaleniem jego wieku, spodziewał się Pan rezultatów, o których dziś mówi duża część naukowego świata, a na pewno wszyscy zainteresowani kwestią datowania tego płótna?
Rozpoczynając badania nad nowym datowaniem Całunu Turyńskiego, dzięki technice, o której powiedziałem przed chwilą, byliśmy gotowi na każdą niespodziankę. Badania wykazały, że Całun Turyński musiał pochodzić z czasów rzymskich. Otrzymaliśmy zatem wynik całkowicie sprzeczny z badaniem z 1988 r., uzyskanym w wyniku datowania metodą radiowęglową (metoda C14), które wskazywało, że Całun musi pochodzić z epoki średniowiecza. Uzyskany wynik był zatem ekscytujący.
Dodam, że w rzeczywistości wszystkie analizy naukowe zespołu badawczego STURP (Shroud of Turin Research Project), składającego się z około 30 naukowców – także niewierzących w Boga lub niewyznających wiary chrześcijańskiej – potwierdziły starożytność Całunu. Jedynie datowanie radiowęglowe nie potwierdziło tego wniosku. Wyniki naszego badania obalają wcześniejsze twierdzenia z datacji radiowęglowej z 1988 r. Są jak brakujący element układanki. Bardzo ważny, ale nie jedyny, który świadczy o tym, że Całun nie może być średniowiecznym falsyfikatem, jak twierdzono w oparciu o badania metodą C14. Ustaliliśmy, że Całun pochodzi z czasów Jezusa Chrystusa.
Czy potrafi Pan wskazać jakieś badania porównywalne z Pańskimi, uwiarygodniające je?
Pomiary doświadczalne uzyskane na próbce Całunu Turyńskiego są bardzo porównywalne z pomiarami wykonanymi na próbce płótna pobranej z twierdzy Masada, która z pewnością ma 2 tys. lat. Próbka ta na pewno pochodzi sprzed 74 r. n.e., czyli momentu, w którym twierdza po długim oblężeniu wpadła w ręce Rzymian. Wynik ten dotyczy pomiaru eksperymentalnego, a nie jego analizy. Oznacza to, że są to tzw. surowe dane eksperymentalne. Sama analiza surowych danych zależy od innych założeń i dlatego może również zawierać błędy. Gdy jednak zgodność występuje już na poziomie danych surowych, poziom wiarygodności wyciąganych wniosków jest znacznie wyższy. Pomiaru nie można obalić. Jego analizę można obalić, jeśli jedna z hipotez, na których się opiera, jest błędna. Ale pomiar jest obiektywną informacją. Tak jak w przypadku prześwietlenia kończyny: jeśli złamanie jest widoczne, to będzie nadal widoczne po powtórzeniu prześwietlenia.
Oczywiście, można jeszcze dodatkowo potwierdzić wynik naszego badania. Należy w tym celu datować inne próbki pobrane z Całunu. Wystarczy, że będą to próbki o wymiarach submilimetrycznych, a same pomiary z powodzeniem można powtórzyć w wielu laboratoriach. W rzeczywistości ta nowa technika nie niszczy próbki podczas analizy, umożliwiając innym zespołom badawczym powtarzanie pomiarów na dokładnie tej samej próbce.