Jezus nazywając się Synem Człowieczym, jest Panem Szabatu.
Komentarze Bractwa Słowa Bożego, Maciej Siekierski
Pierwsze czytanie: 1 Sm 16,1-13
Skutkiem odrzucenia Saula przez Jahwe jest nowe zadanie powierzone Samuelowi, sprowadzające się do odnalezienia i namaszczenia Dawida – nowego wybranego przez Boga króla Izraelitów. Stawia to Samuela w podwójnie niekomfortowej sytuacji. Pomimo płynącego od Pana wyraźnego przekazu: „to ode Mnie, nie od Saula zależą losy Izraela”, prorok, będąc związany emocjonalnie z Saulem, z trudem jedynie wypełnia wolę Jahwe, nakazującą mu przestać żałować odrzuconego króla. Z drugiej strony obawa o reakcję Saula prowadzi do ukrycia w tajemnicy namaszczenia Dawida. Obawy Samuela skutkują także i tym, że pragnie on wypełnić swą misję jak najszybciej. Zawarta w tekście wyraźna sugestia, że Boży wybór najmłodszego z synów Jessego, Dawida, jako dokonany bezpośrednio przez Jahwe, nie opiera się o ludzkie kryteria, a Duch Boga może być udzielony na pozór niegodnemu Go, stanowi ważne pouczenie teologiczne dla czytelników. Warto także zauważyć, że opowiadania o relacjach pomiędzy Saulem i Dawidem nie tylko powstały na podstawie starej i wielokrotnie przerabianej i uzupełnieniowej tradycji ustnej, ale też wyraźnie wyróżniają się poprzez zaakcentowanie wyłącznej roli woli Boga na tle szerszego nurtu znanych z wielu kultur opowieści o konflikcie pomiędzy starym władcą i młodym pretendentem do tronu.
Psalm responsoryjny: Ps 89,20.21-22.27-28
Utwór, z którego pochodzą dzisiejsze wyjątki to zarazem jedno z najdłuższych jak i najbardziej skomplikowanych dzieł całego Psałterza. Jego powstanie można łączyć z sytuacją przygnębienia, jakie opanowało naród po śmierci króla w bitwie. Odczuwane powszechnie poczucie klęski prowadziło wielu do utraty wiary w moc Jahwe i do narastania w nich przekonania, że bogowie Egiptu i Babilonu są od Niego nie tylko silniejsi, ale i bardziej zaangażowani w sprawy swoich wrogich Izraelowi wyznawców. Mamy tutaj do czynienia z wyrażeniem przez oranta sprzeciwu przeciw takiemu myśleniu połączonego z podkreśleniem wyższości Boga Jedynego nad wszelkimi bożkami pogańskimi. Wyrażana tu wiara wyznawców Jahwe ma znaleźć swoje podstawy w niepodważalnym Słowie Boga przemawiającego w widzeniach do najbardziej pobożnych ze swoich czcicieli. Słowa Psalmu korespondują także i z zawartym w pierwszym czytaniu opisem powołania Dawida na tron królewski, czyniąc go zarazem i ziemskim namiestnikiem, i adoptowanym synem Jahwe. Moc króla staje się w tym rozumieniu nie jego własną zasługą, a wyłącznym darem z Nieba. W konsekwencji król Izraela staje się najwyższym spośród królów ziemi na podobieństwo Boga Najwyższego górującego nad bogami królestw pogańskich.
Ewangelia: Mk 2,23-28
Konflikt pomiędzy Jezusem i faryzeuszami narasta. Ci ostatni czujnie podążają za Nim, by nawet w sytuacji zupełnie prywatnej – czyli w trakcie podróży – móc zauważać i ujawniać kolejne formalno-prawne niedociągnięcia Jego uczniów, obciążające według panującego wówczas zwyczaju nie tyle ich co odpowiedzialnego za ich zachowanie Nauczyciela. Tym razem idzie o Szabat i o zrywanie, i łuskanie kłosów z mijanego właśnie, należącego do kogoś przypadkowego pola obsianego pszenicą. Warto tu zauważyć, że zarzutem nie jest tu kradzież, bo taka ‘samoobsługowa gościnność’ akceptowana jest przez prawo Mojżeszowe, o ile dokonywana jest ręką, a nie za pomocą sierpa. Rzecz leży w przepisach prawnych dotyczących Szabatu. Spośród 39 czynności wtedy zakazanych z formalistycznego punktu widzenia tradycji, czyli tak zwanej Tory ustnej, a taki przyjmują faryzeusze, mamy tu do czynienia z naruszeniem aż dwóch (a może i trzech, bo i sama podróż była, jak na Szabat, prawdopodobnie zbyt daleka) zakazów na raz. Co innego jest zrywać kłosy – co narusza zakaz zbioru płodów rolnych, a co innego łuskać je rękami – bo to przecież może być przy odrobinie złych chęci potraktowane jako zabroniona w innym punkcie tej samej listy młocka. Stawiając się na ‘kulturowo oczekiwanej’ pozycji żydowskiego nauczyciela broniącego swych uczniów, Jezus sięga tu do dość dowolnie interpretowanej starotestamentalnej historii Dawida i jego towarzyszy. Wskazując na to, że w dość zbliżonej sytuacji kapłan przyjął wytłumaczenie Dawida dotyczące spowodowanego głodem złamania przepisów kultycznych, Jezus wygrywa spór na poziomie formalnym, gdyż odsuwa to od niego ewentualne oskarżenia przed sądem kapłańskim. Właściwe sedno słów Jezusa leży jednak tak naprawdę gdzie indziej. Z jednej strony poprzez odwołanie do Dawida umieszcza On Siebie w obrębie tradycji mesjańskiej, z drugiej, co jeszcze bardziej rewolucyjne dla ówczesnych ludzi, nazywając się Synem Człowieczym, określa się jako Pan Szabatu. Właśnie z takiej prawodawczej, a zarazem nie umniejszającej wartości samego święta pozycji występuje tu Jezus, protestując przeciw faryzejskiemu, a zatem zarazem usztywnionemu i rozszerzającemu rozumieniu przepisów prawa. Czyniąc to, wskazuje On równocześnie na nowe, a tak naprawdę w pewnym wymiarze powracającego do pierwotnego – Mojżeszowego, jego rozumienie. Ma ono służyć człowiekowi, a nie czynić z dziecka Bożego sługę mniej lub bardziej uzasadnionych regulacji rytualnych.