Franciszek Smuglewicz spędził w Rzymie prawie połowę swojego życia zawodowego. Jego ryciny przyczyniły się do rozpowszechnienia w Europie stylu zdobień rezydencji Nerona.
fot. ks. Waldemar TurekPisałem już na tych łamach o Ariccii. To malowniczo położone miasteczko, oddalone od Rzymu o niespełna 30 km, z pozostałościami starożytnej królowej dróg Via Appia, stanowiło w przeszłości przystanek dla malarzy i pisarzy podróżujących do Włoch, wśród których pojawiali się również artyści z kraju nad Wisłą. Także w naszych czasach władze i mieszkańcy Ariccii starają się kontynuować działalność kulturalną i pomnażać zbiory artystyczne, bardzo zresztą liczne jak na niewielką w sumie, bo 20-tysięczną miejscowość.
Tym razem do Ariccii udałem się w ładne, już trochę jesienne popołudnie dla szczególnego powodu, bo na inaugurację wystawy obejmującej dzieła polskiego malarza, co w aktualnym włoskim pejzażu kulturalnym należy raczej do rzadkości. Jej tytuł w tłumaczeniu na język polski brzmi: „Ponowne odkrycie Domus Aurea. Smuglewicz, czyli Franciszek Polak. Ryciny z kolekcji Marigliani”. Wystawę przygotował prof. Jerzy Miziołek z Uniwersytetu Warszawskiego we współpracy z kilkoma specjalistami włoskimi. Potrwa ona do 24 listopada.
Dla mniej wtajemniczonych warto tu dodać, że wspomniany Domus Aurea, czyli Złoty Dom, to ogromny kompleks pałacowy, bardzo bogato zdobiony, zbudowany przez Nerona i zajmujący dużą część starożytnego Rzymu w okolicy Koloseum. Po śmierci tego cesarza wiele części pałacu uległo zniszczeniu i opuszczeniu, a nawet zasypaniu, jedynie niektóre jego pomieszczenia nadal służyły władcom cesarstwa. Jego pierwsze odkrycie nastąpiło pod koniec XV w. i było niezwykle ważne przede wszystkim w dziedzinie sztuki, jako że w pałacu natrafiono na bogate dekoracje z I w., nadające się idealnie do wykorzystania w epoce renesansu. Nic więc dziwnego, że wielcy artyści tego okresu, na czele z Rafaelem, chętnie czerpali z bogatego dziedzictwa starożytności.
TYTUSA CZY NERONA?
Na wystawie można obejrzeć piętnaście kolorowych plansz albo – inaczej – rycin malowanych akwarelą i gwaszem, pochodzących ze zbioru Marigliani w Ancjum, ilustrujących dekoracje Złotego Domu Nerona, znalezione w czasie badań archeologicznych prowadzonych w latach 1774–1775 w pobliżu Koloseum. W swoim spontanicznym i bardzo kompetentnym zarazem wystąpieniu w języku włoskim prof. Miziołek tłumaczył licznie zgromadzonym słuchaczom, że miejsce, w którym odbywały się te poszukiwania, promowane przez rzymskiego badacza starożytności Ludwika Mirriego, było od czasów renesansu błędnie identyfikowane jako Termy Tytusa. Dopiero w XIX w. udowodniono, że w rzeczywistości chodziło o słynną rezydencję Nerona.
Po raz pierwszy w historii poszukiwań archeologicznych w Rzymie wykopaliskom towarzyszyły cenne publikacje ilustrowane wysokiej jakości rycinami. Wydane wtedy opracowanie zatytułowane Vestigia delle Terme di Tito e loro interne pitture, czyli „Pozostałości po Termach Tytusa i ich wewnętrzne malowidła”, z 1776 r., opublikowane przez wspomnianego Ludwika Mirriego, zostało wzbogacone o bardzo cenne ornamenty autorstwa niejakiego Marka Carlonego, ale jeszcze ważniejsza praca została wykonana przez dwóch innych artystów: Franciszka Smuglewicza i Vicenza Brennę. Trzydzieści cztery reprodukcje Smuglewicz wykonał sam (wedle niektórych przekazów osobiście brał on udział w pracach wykopaliskowych), a inne we współpracy z Brenną, o czym świadczą liczne podpisy obecne zarówno na rycinach w publikacji, jak i na kolorowych drukach. Pod niektórymi z nich czytamy: „Francesco Smuglewicz Polak”.
Wystawa upamiętnia 250. rocznicę poszukiwań archeologicznych zapoczątkowanych przez Ludwika Mirriego i „pobłogosławionych” przez papieża Piusa VI. Oprócz wspomnianych piętnastu kolorowych rycin obejmuje także piękną XVI-wieczną mapę Rzymu autorstwa Pirra Ligoria i kilka innych rycin.
GROTESKA OD PIWNICY
Zaczynam oglądać poszczególne dzieła. Ich kolory i formy, jak też elementy fauny i flory przypominają mi niektóre dzieła Rafaela i Michała Anioła, i ich współpracowników z watykańskiego Pałacu Apostolskiego. Na marginesie warto dodać, że ci dwaj i inni wielcy przedstawiciele renesansu byli, wedle niektórych przekazów, spuszczani po linie do wnętrza Złotego Domu, aby dokładniej obejrzeć jego bogate dekoracje, które później przeszły do historii pod nazwą groteski.
Termin pochodzi od włoskiego słowa la grotta, czyli jaskinia albo piwnica większych rozmiarów. Pojawił się we Włoszech na przełomie XV i XVI w., kiedy to właśnie w podziemiach Domus Aurea odkryto malowidła ścienne, freski z motywami zwierzęcymi i roślinnymi. Od la grotta nazwano te malowidła właśnie groteskami; w renesansie zaczęto je naśladować, wzbogacając od strony techniki i treści, ciągle z dużą dozą abstrakcji. Doskonałe tego przykłady, jedne z najwcześniejszych, mamy w Pałacu Apostolskim, na trzecim piętrze, w tzw. loggetta i łazience kard. Bibbieny (niestety, są to pomieszczenia niedostępne dla turystów).
Ryciny oglądane w Ariccii świadczą o dużej wyobraźni i swobodzie kopiujących artystów. Z biegiem czasu stały się podstawowym narzędziem do zrozumienia całościowej koncepcji estetycznej malarstwa starożytnego. Polski malarz przyczynił się do rozpowszechnienia w Europie repertuaru figuratywnego Domus Aurea także z powodu praktycznego: ryciny były tańsze i łatwiejsze w transporcie niż obrazy.
RZYM, WARSZAWA, WILNO
Franciszek Smuglewicz urodził się w 1745 r. w Warszawie, gdzie rozpoczął naukę ogólną w kolegium pijarów, a malarstwo poznawał w pracowni prowadzonej przez jego ojca wraz z wykształconym w Wiecznym Mieście Szymonem Czechowiczem. Podążając śladami tego ostatniego, kontynuował naukę artystyczną w Rzymie, także w prestiżowej Akademii św. Łukasza, uzyskując w 1766 r. pierwszą nagrodę w konkursie za rysunek „Ofiara Melchizedeka”.
Po tym sukcesie otrzymał wsparcie finansowe od polskiego króla Stanisława Augusta. Inne środki do życia pozyskiwał z malowania portretów bogatych turystów przybywających do Rzymu oraz rysunków kopiujących znane dzieła starożytne, charakteryzujących się wysokim poziomem artystycznym.
W Wiecznym Mieście spędził w sumie około dwudziestu lat. Pozostawił tu swoje dzieła sztuki, m.in. w kościele św. Stanisława przy Via delle Botteghe Oscure. Nad jednym z bocznych ołtarzy w prawej nawie świątyni jest jego obraz, który przedstawia św. Kazimierza ukazującego bród wojskom polskim pod Połockiem; dzieło powstało najprawdopodobniej w latach 1765–1767.
Po powrocie do Warszawy w 1784 r. Smuglewicz założył własną szkołę malarską, która działała do 1797 r., kiedy to przeniósł się do Wilna i tam objął pierwszą na ziemiach polskich uniwersytecką katedrę rysunku i malarstwa. W tym mieście przebywał już wcześniej, bo w 1785 r. na zaproszenie bp. Ignacego Massalskiego ozdabiał przebudowywaną akurat katedrę. Namalował wtedy m.in. „Zabójstwo św. Stanisława” do ołtarza głównego oraz wizerunki dwunastu apostołów umieszczone na filarach.
W tym mieście zmarł w 1807 r., pozostawiając licznych naśladowców. Wniósł znaczący wkład w życie artystyczne Rzymu, Warszawy i Wilna, oczekujący ciągle na większe zainteresowanie i dokładniejsze opracowanie.