Z tej podstawowej perspektywy wynikają wyzwania bardziej szczegółowe.
Po pierwsze, należy do nich niewątpliwie dalsza promocja przez Kościół miłości bliźniego, która wyraża się we wsparciu wszystkich ofiar wojennej agresji.
Wielkim zadaniem Kościoła katolickiego, wspólnie z innymi Kościołami chrześcijańskimi, w tym szczególnie z tymi prawosławnymi, jest dziś – po drugie – odsłanianie prawdy o agresywnych ideologiach i szowinistycznych nacjonalizmach naszych czasów, które - jak mieliśmy nadzieje – miały przeminąć wraz z XX wiekiem. Jedne i drugie, także i dziś, fetyszyzując własne polityczne cele, lub skrajnie rozumiany grupowy egoizm, niosą w sobie złudne wizje politycznego odrodzenia, czy raju na ziemi, kwestionując jednocześnie prawo do życia, wolności czy rozwoju innych. A czasem – jak pokazuje przykład agresji Rosji w Ukrainie – sięgają także po przemoc i zbrodnie. Jako chrześcijanie mamy dziś szczególny obowiązek przeciw temu protestować, zwłaszcza gdy odbywa się to ze świętokradczym nadużyciem symboliki chrześcijańskiej.
W tym sensie – po trzecie – pilniejsze niż kiedykolwiek wydaje się dziś ekumeniczne szukanie jedności chrześcijan na rzecz wspólnego świadectwa prawdzie Ewangelii i wspólnej jej obrony przed brutalną polityczną czy wojenną instrumentalizacją.
Po czwarte wreszcie i być może najtrudniejsze. Choć jako chrześcijanie mamy obowiązek stać po stronie napadniętych i wspierać ich prawo do słusznej obrony, to zarazem, nie wolno nam jednak nienawidzić. To jedno z najtrudniejszych wezwań Ewangelii: potępiając działania agresora, a czasem twardo z nim walcząc, widzieć w nim jednak do końca człowieka. Upadłego, uwiedzionego przez zło, czasem oszalałego z nienawiści, ale jednak umiłowanego niegdyś przez Boga, człowieka.
Trwanie przy tej trudnej tajemnicy naszej wiary niemożliwe jest rzecz jasna bez modlitwy i Bożej łaski. Wymaga też ono pokory i delikatności, zwłaszcza wobec cierpienia ofiar, które co dzień opłakują swych bliskich. Dlatego czasem w tej sytuacji, najlepszym wyrazem naszego chrześcijaństwa jest sama milcząca modlitwa, pokuta czy post.
Niemniej jednak, wierność tej wymagającej – w jakimś sensie dramatycznej – perspektywie Ewangelii, to nie tylko obowiązek Kościoła ze względu na jego misję i tożsamość. To również duchowa posługa, która także toruje trudną drogę do pokoju. Pokoju, który zaczyna się i kończy w ludzkich sercach.
Dr hab. Sławomir Sowiński, Instytut Nauk o Polityce i Administracji UKSW