fot. arch. ks. E. i P. Adlerów
MISJE NA WYSPACH
Po święceniach kapłańskich, które diakon Paweł przyjął 25 maja 1996 r., a diakon Emil – 24 maja rok później, obydwaj pracowali jako wikariusze w kolejnych warszawskich parafiach. Ks. Paweł w Wołominie, Nowym Dworze Mazowieckim, Legionowie, Celestynowie, Radzyminie, Ząbkach i parafiach warszawskich. Ks. Emil w parafiach warszawskich i w Ząbkach, a w 2006 r. wyjechał do pracy duszpasterskiej w południowej Irlandii – w parafii Holy Trinity Without w Waterford, w diecezji Waterford i Lismore.
– Myślałem wcześniej o pracy misyjnej. Znajomy kapłan z Irlandii pytał, czy nie zechciałbym pomóc w duszpasterstwie – wspomina tamten czas ks. Emil. Otrzymał posłanie od abp. Henryka Hosera SAC. Spędził w Irlandii trzynaście lat. – Nie było jednej parafii terytorialnie, dojeżdżałem do różnych miejsc, gdzie żyli Polacy, najczęściej osoby młode. Była to głównie indywidualna praca – przygotowanie do sakramentów chrztu, Pierwszej Komunii Świętej; często te spotkania odbywały się w domach. Bierzmowania odbywały się w małych grupach – opowiada ks. Emil.
W kontaktach z obcokrajowcami pomagała znajomość języków obcych opanowanych w szkole i samodzielnie: włoskiego, angielskiego, francuskiego. W 2019 r. ks. Emil wrócił do Polski i został skierowany do pracy w parafii Nawrócenia św. Pawła.
Ks. Paweł podobnie jak brat pracował duszpastersko w Irlandii. W 2008 r. wyjechał do Dublina, do parafii św. Audoena, zajmującej się duszpasterstwem wśród Polaków. Kościół, w którym posługiwali dominikanie, znajdował się w centrum miasta. Parafia liczyła 80 tys. wiernych. – Pracy było dużo. W niedzielę posługa trwała od 8 rano do 22.30, w tygodniu także zajęć było wiele, z pracą kancelaryjną włącznie, w sobotę odbywały się zajęcia w szkole polonijnej. Odpowiadałem za kontakty z Polakami w szpitalach i więzieniach w Dublinie i okolicy. To była bardzo wdzięczna praca wśród Polaków, ale także wśród Irlandczyków – wspomina ks. Paweł. Przydała się znajomość języków obcych: angielskiego, włoskiego, francuskiego, hiszpańskiego i portugalskiego. – Praca w Irlandii uzmysłowiła mi to, co mówił Jan Paweł II przed wejściem w trzecie tysiąclecie, że „Kościół będzie komunią albo wcale go nie będzie”. Widziałem ruiny średniowiecznych kościołów, których Anglicy nie pozwalali odbudować – wspomina ks. Paweł.
– Dziś, kiedy tak trudno o powołania kapłańskie, podobnie jak i małżeńskie, w odczytywaniu powołań może być pomocne świadectwo życia kapłańskiego. Życie rodzinne jest najlepszym miejscem rozwoju powołań, przez zwykłe codzienne życie z przykładami pracowitości, uczciwości, modlitwy – ocenia ks. Paweł. – Na pewno kontakt z klerykami miał wpływ na nasze decyzje – dodaje. W szkole podstawowej duży wpływ wywarły na mnie rekolekcje prowadzone przez ks. Piotra Pawlukiewicza. Autorytetami byli dla mnie kapłani pracujący w parafii: ks. Karolak, ks. Dziedzic, ks. Dajczak, ich sposób mówienia – ocenia ks. Emil. Powtarza za ks. Markiem Dziewieckim, że Bóg nie przestaje dawać powołań. – Bóg nie jest w kryzysie, wciąż daje powołania. Pytanie, czy ludzie na nie odpowiadają – ocenia ks. Emil.
– Jestem szczęśliwym, spełnionym kapłanem, chyba najbardziej przez doświadczenie przeżywanej miłości pasterskiej, która przyszła jako dar – ocenia ks. Paweł. I dodaje: – Nie mam planów, gdzie chciałbym być, w jakiej funkcji, co osiągnąć. Ważna jest dla mnie i motywująca praca z ludźmi, poczucie odpowiedzialności za nich i otwarcie na plany Boga.