22 grudnia
niedziela
Zenona, Honoraty, Franciszki
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Prawosławny ksiądz w Rosji sądzony za antywojenne kazanie

Ocena: 5
1102

50-letni ksiądz Ioann Burdin, proboszcz cerkwi Zmartwychwstania Pańskiego we wsi Karabanowo w obwodzie kostromskim na północny wschód od Moskwy, wygłosił 6 marca antywojenne kazanie w czasie niedzielnej liturgii.

 "Meduza”, niezależny portal zakazany obecnie w Rosji, przeprowadził wywiad z ojcem Ioannem o czekającym go procesie i o tym, jak Kościół powinien reagować na wojnę.

– Jak zmieniło się życie Księdza po 24 lutego, gdy wojska rosyjskie wdarły się na Ukrainę?

– Gdy rano włączyłem telewizor i zobaczyłem, co się stało, była to dla mnie katastrofa. Myślę, że żadnej innej postawy rozsądny człowiek nie może zająć. Poczułem, jakby świat się zawalił i przestały istnieć pewne fundamenty, na których można było stać i się wspierać. Świat stał się inny. Po prostu obudziliśmy się w zupełnie innej rzeczywistości. Jeszcze do końca nie rozumiemy, jaka ona będzie, nasze miejsce w tym nowym świecie, co będziemy robić i jak będziemy dalej żyć.

– Jak się Ksiądz poczuł, gdy dowiedział się, że wybuchła wojna?

– Gdy się o tym dowiedziałem, natychmiast wyłączyłem Telegram [portal informacyjny – KAI]. Nie czytałem wiadomości ani nie oglądałem telewizji, po prostu musiałem oderwać się od tego wszystkiego. Była to czysto emocjonalna obrona, po pierwsze, aby uniknąć udaru, a po drugie, aby zachować wewnętrzne poczucie równowagi. Już 25 lutego napisałem tekst [o tych wydarzeniach], a następnie wysłałem go o. Gieorgijowi, którego szanuję i jestem jego następcą w cerkwi, w której teraz posługuję. Przeczytał go, skrócił i poprawił, a następnie zamieściliśmy go w Internecie. Myślę, że tekst ten trzeba będzie wkrótce usunąć, ponieważ od niedawna stanowi on naruszenie ustawodawstwa rosyjskiego [w chwili publikacji tego wywiadu tekst usunięto ze strony – Meduza].

– Co to był za tekst?

– Początkowo nie było to kazanie; napisałem apel na stronie internetowej. Chodziło o to, aby nie zapominać, że za przelaną krew opowiada ten, który to zaaprobował, jak i ten, kto to przemilczał. Znalazły się tam również przemówienia zagranicznych patriarchów, aby pokazać, że nie wszystkie Kościoły prawosławne z tym się zgadzają. Ważne jest tu stanowisko metropolity Onufrego, zwierzchnika Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego.

Miałem potem czas na przemyślenia i ocenę wydarzeń. Swoje pierwsze nabożeństwo odprawiłem w niedzielę 6 marca. Uważam, że każdy człowiek, który przychodzi do cerkwi, nie może oszukiwać Boga, mówiąc Mu coś, czego sam nie czuje. Przyjście do świątyni i udawanie, że nic się nie stało, jest dla mnie niemożliwe.

Widzę, co się stało i co się dzieje, ludzie też wszystko widzą, nie są ślepi. Zacząłem od tego, że nie chcę oszukiwać ludzi, udając, że wszystko jest normalnie. Nie zmuszałem ich do dzielenia się swoimi uczuciami, po prostu powiedziałem w kazaniu, co sam czuję i jak widzę tę sytuację. Na zakończenie powiedziałem, że nie wolno dopuszczać do swego serca nienawiści ani do Rosjan, Ukraińców czy Amerykanów lub braci wokół nas, którzy nie uważają tak jak wy. Jeśli człowieka nie wzrusza czyjś ból i łzy, to nie jest chrześcijaninem, i nie ma znaczenia, czy jest to osoba cierpiąca albo umierająca, wróg lub przyjaciel. Teraz giną tam zarówno Ukraińcy, jak i Rosjanie. Wszyscy oni są ludźmi.

– Dlaczego policja zainteresowała się kazaniem?

– Podczas kazania ktoś się z tym nie zgodził i widocznie zadzwonił na policję. Dla mnie nie ma to żadnego znaczenia, nie odczuwam żadnych negatywnych uczuć wobec tego, kto to zrobił. W czasach stalinowskich, gdy ktoś dzwonił z donosem, robił to albo ze strachu przed wykryciem i wsadzeniem do więzienia, albo myślał, że coś na tym skorzysta. Tutaj człowiek uczynił to po prostu ze względu na swoje przekonania, z czystości i prostoty serca. Uważał, że tak należy postąpić. Nie odczuwam z tego powodu żadnych emocji, niech Bóg osądzi, czy ten człowiek ma rację, czy nie.

Mniej więcej dwie lub trzy godziny później, kiedy wróciłem już do domu, powiedziano mi, że [do cerkwi] przyjechała policja. Potem zadzwonili do mnie i pojechałem na posterunek. Rozmawialiśmy około dwóch godzin, spisano moje wyjaśnienia. Starałem się przekazać im to, co teraz mówię Wam, ponieważ dla mnie jest to najważniejsze. Życie jest bardzo krótkie, ale pozostaje wieczność, w której nie będą miały znaczenia granice, narodowości, kim byłeś w życiu – policjantem czy księdzem. Ważne będzie to, czy byłeś człowiekiem czy nie, co dobrego zrobiłeś lub czego nie zrobiłeś. Debatowaliśmy o tym nieoficjalnie. Oficjalnie powoływałem się na artykuł 51. Konstytucji [„Nikt nie ma obowiązku świadczyć przeciwko sobie samemu, swojemu małżonkowi i bliskim krewnym" – KAI].

– Jak traktowała Księdza policja?

– Jak to powiedzieć... Nie wiem, jak to powinno być. Pracują tam ludzie, mają określone funkcje i zasady. I znowu nic nowego pod słońcem. Otwieramy Ewangelię, w której do Piłata przyprowadzają Chrystusa, który nie daje mu żadnych odpowiedzi. Piłat zapytał Chrystusa: „Dlaczego nie mówisz do mnie i nie odpowiadasz mi, czy wiesz, że mam władzę, aby Cię wypuścić, i mam władzę, aby Cię skazać?”. Na co Chrystus mu odpowiedział: „Nie miałbyś żadnej władzy nade mną, gdyby ci jej nie dano z góry, a więc większa wina spoczywa na tych, którzy ci tę władzę dali”.

Dokładnie tak samo jest tutaj, to są zwykli ludzie. Mają taką pracę i ją wykonują. Może być ona różna. W Auschwitz też była praca, to sprawa osobistego wyboru człowieka. Ale w tym przypadku nie było i nie ma niczego podobnego [do Auschwitz]. Są po prostu ludzie tacy, jak my, i wychodząc z tych założeń trzeba z nimi rozmawiać. Nie dopuszczali się jednak w tym momencie wobec mnie niczego złego, grubiańskiego czy okrutnego.

– Dlaczego odroczono waszą rozprawę sądową?

– Wydali mi papier, jak się okazało, było to wezwanie sądowe. Zastosowano wobec mnie nowy artykuł 20.3.3 Kodeksu Prawa Administracyjnego [„działania publiczne mające na celu zdyskredytowanie użycia Sił Zbrojnych FR do obrony interesów Federacji Rosyjskiej i jej obywateli wspierania międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa” – Meduza].

Pojechałem do sądu. Wszystko było bardzo zabawne, bo przez jakieś 20 minut stukaliśmy w zamknięte drzwi, policjant dzwonił do pani sędziny, próbując dowiedzieć się, gdzie ona jest. Po pewnym czasie w końcu nam otworzono. Poprosiłem sąd o rozpatrzenie sprawy w moim miejscu zamieszkania, ponieważ nie mieszkam w rejonie krasnosielskim i jeżdżenie za każdym razem do sądu 40-50 km nie jest dla mnie zbyt interesujące. W związku z tym posiedzenie odroczono. Nie wiadomo jeszcze, kiedy odbędzie się kolejna rozprawa.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

NIEDZIELNY NIEZBĘDNIK DUCHOWY - 22 grudnia

IV Niedziela Adwentu
Oto ja służebnica Pańska,
niech mi się stanie według słowa twego.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Łk 1, 39-45
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego) 
+ Komentarz „Idziemy” - Bóg rozbija namiot
Nowenna do Dzieciątka Jezus 16-24 XII
Nowenna do Świętej Rodziny 20-28 XII 

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter