NA KRWI MĘCZENNIKÓW
Na zakończenie pierwszego dnia Ojciec Święty odprawił nabożeństwo w katedrze w Bagdadzie. W tym samym miejscu, gdzie blisko dekadę temu miał miejsce zamach terrorystyczny w przeddzień uroczystości Wszystkich Świętych. I choć zakończył się już diecezjalny etap procesu beatyfikacyjnego 48 sług Bożych, zamordowanych przez islamskich terrorystów podczas Mszy w katedrze w Bagdadzie, ślady krwi na posadzce pozostały.
– Chciałbym powrócić teraz do naszych braci i sióstr, którzy zginęli w zamachu terrorystycznym w tej katedrze dziesięć lat temu i których proces beatyfikacyjny jest w toku. Ich śmierć przypomina nam dobitnie, że podżegania do wojny, postaw nienawiści, przemocy i rozlewu krwi nie da się pogodzić z nauczaniem religii – powiedział w homilii w katedrze Ojciec Święty. Watykańska Kongregacja Spraw Kanonizacyjnych wciąż bada sprawę pod kątem uznania męczeństwa zamordowanych w zamachu, ale jeżeli dojdzie do beatyfikacji, wśród wyniesionych do chwały ołtarzy znajdzie się dwóch kapłanów oraz 46 osób świeckich: całe rodziny, matki i ojcowie, jedenastoletnia dziewczynka, trzyletni Adam, trzymiesięczne niemowlę i nienarodzone dziecko, które zostało zamordowane razem z matką.
Nie bez powodu mówi się, że Kościół w Iraku zbudowany jest na krwi męczenników. Postulator procesu ks. Luis Escalante jeszcze przed wizytą papieża wyraził nadzieję, że rozbudzi ona wiarę tutejszych wiernych. – Chrześcijanie, którzy decydują się pozostać, stanowią niewielką mniejszość, która wciąż się kurczy. Oni potrzebują pomocy. Muszą czuć, że nie są sami, a uznanie tego męczeństwa pomogłoby – powiedział ks. Escalante na kilka dni przed przylotem papieża.
Z SZYICKIM ISLAMEM
Można uznać, że właśnie temu poświęcona została dalsza część pielgrzymki. W sobotę bowiem Ojciec Święty spotkał się z przywódcą irackich szyitów ajatollahem Alim as-Sistanim, którą to wizytę odczytać można jako próbę nawiązania relacji między papieżem a ajatollahem, opiekującym się trzecim najważniejszym miastem islamu szyickiego – al Nadżaf, gdzie znajdują się szczątki proroka Alego.
Zapytana przeze mnie Rasha al-Aqeedi, pracująca dla waszyngtońskiego Newlines Institute for Strategy and Policy, twierdzi, że spotkanie miało dwojakie znaczenie. – Było uznaniem najwyższego autorytetu w szyickim islamie na świecie. Szyici stanowią bowiem około 10 proc. muzułmanów na świecie, ale większość rozsiana jest w różnych krajach i regionach, takich jak Irak, Iran, Afganistan i Pakistan. Spotkanie z ajatollahem as-Sistanim jest uznaniem przez najwyższego przywódcę świata katolickiego, że to as-Sistani, a nie irański ajatollah Ali Chamenei, jest najbardziej szanowaną postacią w szyickim islamie – twierdzi al-Aqeedi.
NA GRUZACH W MOSULU
Głównym miejscem niedzielnych uroczystości, w ostatnim dniu tej pielgrzymki, był plac Hosh al-Bieaa w Mosulu – plac czterech kościołów: syrokatolickiego, ormiańskiego, syroprawosławnego i chaldejskiego. Wszystkie one zostały zniszczone przez terrorystów w latach 2014-2017.
W przemówieniu na ruinach miasta Franciszek odniósł się najpierw do losu chrześcijan wygnanych z niego przez Państwo Islamskie. Opowiedział o tym na początku spotkania miejscowy proboszcz ks. Raid Adel Kallo, posługujący zaledwie siedemdziesięciu chrześcijańskim rodzinom, które powróciły do Mosulu. Kiedy w 2014 r. opuszczał to miasto, tylko w jego parafii rodzin chrześcijańskich było pięćset. Franciszek podziękował też przedstawicielowi społeczności muzułmańskiej za jego słowa zachęty skierowane do chrześcijan, aby powrócili do Mosulu i rozpoczęli tam normalne życie. Właśnie w imię nadziei na lepszą przyszłość, na lepsze jutro dla ich miasta.
Na zakończenie papież Franciszek podkreślił, że braterstwo musi być silniejsze niż bratobójstwo. To przekonanie – powiedział – przemawia głosem bardziej wymownym niż głos nienawiści i przemocy, nigdy nie może on zostać uciszony krwią przelewaną przez tych, którzy wypaczają imię Boga, podążając drogami zniszczenia. – Jeśli Bóg jest Bogiem życia – a jest nim – to Jego dzieciom nie godzi się w Jego imię zabijać innych Jego dzieci – przypomniał Franciszek w trakcie modlitwy w intencji ofiar wojny i terroryzmu, w Mosulu – na gruzach miasta, które próbują odbudować jego mieszkańcy.
Historii, zwłaszcza tutaj, zapomnieć się nie da, ale dzięki wierze można patrzeć z radością i nadzieją w przyszłość. Odbudowywać i wciąż próbować szukać porozumienia, współistnieć dla innych, z nadzieją. Chrześcijanie mieszkający w Iraku są tego najlepszym przykładem. Bo jeśli nie teraz, to kiedy?