Papież Franciszek porównał w sobotę dokonywanie aborcji z powodu chorób i wad płodu do działań nazistów. Mówił o tym podczas spotkania z Forum 500 stowarzyszeń włoskich rodzin. Dodał, że rodzina na wzór Boga jest jedna; to mężczyzna i kobieta.
Podczas audiencji dla delegacji Forum, działającego od 25 lat, Franciszek powiedział: "W zeszłym stuleciu cały świat był zgorszony tym, co robili naziści, by doprowadzić do czystości rasy. Dzisiaj robimy to samo, ale w białych rękawiczkach".
Zapytał: "Dlaczego nie widać karłów na ulicach? Bo protokół postępowania wielu lekarzy mówi: jest chory, odrzućmy go".
– To bolesna konstatacja, ale tak to dzisiaj działa – stwierdził papież, który odłożył przygotowany tekst przemówienia i improwizował.
Podkreślił: "Słyszałem, że modne jest, albo przynajmniej jest zwyczajem, to, że gdy w pierwszych miesiącach ciąży robi się badania, czy dziecko nie jest chore lub czy nie ma wad, pierwszą propozycją jest: 'odrzucamy je'".
– To dzieciobójstwo. Aby zapewnić sobie spokojne życie, zabija się niewinnego – dodał.
Franciszek wspominał, że kiedy chodził do szkoły, nauczycielka historii opowiadała o skale, z jakiej zrzucano chore dzieci. – To okrucieństwo, ale my robimy to samo – dodał.
W swoim wystąpieniu papież zauważył również, że obecnie mówi się o "zróżnicowanych rodzinach, o różnych typach rodziny".
– Tak, to prawda, 'rodzina' to słowo analogiczne. Mówi się także: rodzina gwiazd, rodzina drzew, rodzina zwierząt. Ale rodzina na obraz Boga jest jedna, ta mężczyzny i kobiety – oświadczył.
Franciszek zaznaczył: "Mogą nie być wierzący, ale jeśli się kochają i łączą w małżeństwie, są na obraz i podobieństwo Boga. Dlatego małżeństwo jest wspaniałym sakramentem".
Nawiązał też do swej szeroko komentowanej i krytykowanej przez część środowisk kościelnych adhortacji apostolskiej "Amoris laetitia", opublikowanej po dwóch synodach na temat rodziny.
Papież wyraził ubolewanie, że "niektórzy sprowadzili 'Amoris laetitia' do jałowej kazuistyki: można–nie można". Słowa te, to wyraźna aluzja do polemik wokół kwestii komunii dla rozwiedzionych, w sprawie której – zdaniem krytyków dokumentu – doszło w nim do "otwarcia" wobec takich osób.
Zdaniem Franciszka ci, którzy w ten sposób patrzą na tę adhortację, "niczego nie zrozumieli".
W czasie audiencji dla Forum Rodzin papież powiedział też: "Rodzina to piękna przygoda, a dzisiaj, mówię to z bólem, wiele razy myśli się o założeniu rodziny, o zawarciu małżeństwa, jakby to była loteria".
Takie podejście opisał następująco: "Decydujemy się, będzie jak będzie, jeśli będzie nie tak, przekreślamy wszystko i zaczynamy jeszcze raz".
Franciszek przytoczył słowa, jakie usłyszał od kobiety w swej ojczystej Argentynie: "Wy księża jesteście cwani; żeby zostać kapłanami studiujecie osiem lat, a potem, jeśli po paru latach coś idzie nie tak, piszecie piękny list do Rzymu z prośbą o zgodę na odejście i się żenicie. A nam udziela się sakramentu na całe życie tylko po trzech czy czterech spotkaniach na kursach przedmałżeńskich; to niesprawiedliwe".
– Niestety wiele razy tak jest; zbyt powierzchownie podchodzi się do największego daru, jaki Bóg dał ludzkości: do rodziny, ikony Boga – przyznał papież.
– Największym darem są dzieci – podkreślił – także wtedy, gdy są chore.
– Dzieci przyjmuje się takie, jakie przychodzą na świat, jakie przysyła je Bóg – mówił papież.
Zauważył, że są pary, które zamiast dzieci wolą mieć "psy i koty".
W obszernym wystąpieniu na temat rodziny Franciszek poruszył również kwestię zdrady.
– Tyle kobiet – mówił – w milczeniu czekało na męża, który powróci do wierności – mówił. Zastrzegł, że zdradzani bywają też mężczyźni. – To jest świętość, która wybacza wszystko, bo kocha – stwierdził papież.