Życie wiary nie jest czymś statycznym, ale dynamicznym. Jest to ciągła podróż zmierzająca ku coraz to nowym etapom, które sam Bóg wskazuje nam dzień po dniu. Papież Franciszek mówił o tym w rozważaniu na „Anioł Pański”. Nawiązując do niedzielnej Ewangelii przypomniał o konieczności nieustannej czujności, by dostrzec przyjście Boga w naszym życiu.
Ojciec Święty odniósł się do trzech ewangelicznych obrazów oddających czujność: przepasanych bioder, przypominających postawę pielgrzyma gotowego do wyjścia; zapalonych lamp, będących zaproszeniem do przeżywania wiary autentycznej i dojrzałej, zdolnej oświecić wiele „nocy” naszego życia; a także sług oczekujących na powrót swego pana, co przedstawia gotowość na ostateczne spotkanie z Panem. Franciszek wskazał, że Bóg idzie zawsze razem z nami, niejednokrotnie bierze nas za rękę byśmy nie zagubili się na trudnej drodze.
Jesteśmy zaproszeni do przeżywania wiary autentycznej i dojrzałej, zdolnej oświecić wiele «nocy» życia. Wszyscy doświadczyliśmy «nocy duchowej». Pochodnia wiary wymaga nieustannego podsycania poprzez osobiste spotkanie z Jezusem na modlitwie i słuchaniu Jego Słowa. Noście zawsze przy sobie kieszonkową Ewangelię i czytajcie ją – mówił Franciszek. - Ta lampa została nam powierzona dla dobra wszystkich: zatem nikt nie może wewnętrznie wycofać się w pewność własnego zbawienia, nie interesując się innymi. Prawdziwa wiara otwiera nasze serca na bliźniego i pobudza nas do konkretnej jedności z naszymi braćmi, zwłaszcza potrzebującymi.
Franciszek przypomniał, że życie jest drogą do wieczności. Jesteśmy zatem wezwani do tego, aby wszystkie talenty przyniosły owoce, nie zapominając nigdy, że „nie mamy tutaj trwałego miasta, ale szukamy tego, które ma przyjść” (Hbr 13,14). „W tej perspektywie każda chwila staje się cenna, dlatego trzeba żyć i działać na tej ziemi, mając w sercu tęsknotę za niebem. Nogi mocno na ziemi, pracować na ziemi, czynić dobro na ziemi i mieć serce spragnione nieba” – podkreślił Papież.
Nie możemy tak naprawdę zrozumieć, na czym polega najdoskonalsza radość, ale Jezus pozwala nam to wyczuć poprzez porównanie z panem, który wracając widzi, że jego słudzy wciąż czuwają «przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc będzie im usługiwał». W ten sposób objawia się wieczna radość nieba: sytuacja się odwróci i to już nie słudzy, czyli my będziemy służyli Bogu, lecz sam Bóg będzie nam usługiwał. I to już robi Jezus. Modli się za nas do Ojca. Jezus jest naszym sługą – mówił Ojciec Święty. – Myśl o ostatecznym spotkaniu z Ojcem, bogatym w miłosierdzie, napełnia nas nadzieją i pobudza do ciągłego starania o nasze uświęcenie oraz o budowania świata bardziej sprawiedliwego i braterskiego